Rozdział 37.

3K 204 14
                                    

CHLOE'S POV

Krew odpływa mi z twarzy i mam ochotę zwymiotować. Łzy zamazują mi obraz, ale nie muszę widzieć Cameron'a, by wiedzieć, że jest wystraszony.

Matthew?

Moje słoneczko, chłopak, który sprawiał, że czułam się szczęśliwa? Który nigdy mnie nie zawiódł? Który jeszcze wczoraj obiecywał, że zostanie ze mną bez względu na wszystko?

To on był moją ucieczką od problemów. Dlaczego dopiero teraz to wszystko zauważam? Nie przeżyję bez niego, jest dla mnie jak powietrze.

Matthew?

To jakiś pieprzony sen, prawda? Proszę, niech ktoś mnie już stąd zabierze. Gdziekolwiek, byle z dala od Alexis i jej chorego świata. Błagam.

Boże, nie.

To nie dzieje się naprawdę, Matty nie zrobiłby czegoś takiego. Nie mogę oddychać...

-Jak się od-odpina te pa-sy? - pytam. - Cameron, pom-móż mi. Muszę wysiąść.

-Chloe, jesteśmy kilkanaście metrów nad ziemią - mówi spokojnie. - Nie odepniesz tych pasów.

-Po-móż mi, musi jak-koś się dać!

Łzy spływają mi po policzkach strumieniami, nie jestem w stanie ich powstrzymać. Spoglądam na telefon w mojej dłoni i moja złość rośnie jeszcze bardziej.

-Ty suko! - wrzeszczę i wyrzucam telefon jak najdalej umiem.

Dallas jest w szoku. Chciałabym mu wyjaśnić, ale po co. Nic już nie ma sensu. Ten wyjazd, ten związek, moje życie. Czuję się, jakby cały mój świat w jednej chwili rozsypał się na miliony kawałeczków.

-Po-móż m-mi odpiąć to chol-lerstwo!

Szamoczę się z pasami, gdy nagle przeszkadzają mi dłonie Cameron'a, odciągające moje ręce do góry.

-Co ty masz zamiar zrobić?!

-Wys-skoczyć, a co inneg-go mogę zrobić? - Szloch wydziera się z mojego gardła w przypływie nagłej paniki.

Nie mam już po co żyć, jedyny powód dla którego starałam się być silna, właśnie zniknął.

Ufałam mu, ufałam mu bardziej niż sobie samej.

"Chcę się z tobą ożenić, założyć rodzinę i się zestarzeć"

Tak, pewnie.

Nie chciałam się z nim pieprzyć, więc poszedł do tej dziwki. No jasne, Boże, jaka ja byłam głupia... Matthew Lee Espinosa miałby mnie kochać?

-Cam-meron, proszę. Pomóż mi u-umrzeć, żeby przestało b-boleć.

-O czym ty kurwa mówisz, Chloe!

-Matt-hew mnie zdra-dził, kłamał za każdym ra-zem, gdy mówił że mnie ko-cha, wiesz jak bardzo to b-boli? - krzyczę przez łzy. - Nie zniosę już więcej cie-rpienia, więc z łaski swojej pom-móż mi z tymi pas-sami żebym mog-ła to zakończyć! Nie m-mam już dla kogo żyć, Cam-meron.

Brunet wygląda, jakby miał ochotę kogoś udusić, a jednocześnie płakać.

-Dla mnie.

Nie zauważamy, że wagon się zatrzymuje i ludzie zaczynają się na nas gapić. Pasy się odblokowują, więc zdzieram je z siebie i wybiegam, zanim Dallas mógłby mnie zatrzymać.

CAMERON'S POV

Chloe wybiega z wagonu zanim zdążam cokolwiek zrobić. Co się właściwie stało?

Zrozumiałem tylko tyle, że Matthew ją zdradził.

Biegnę za nią, jakbym gonił za pociągiem ostatniej szansy. Nie wiedziałem, że potrafi być taka szybka.

Boże, jeśli coś jej się stało...

Wybiegam w ciemność, wiem, że tu ją znajdę. Taka właśnie jest Chloe: boi się ciemności, ale to tam zawsze się skrywa. Boi się przyszłości, a ciągle o niej myśli. Boi się samotności, a zawsze przed wszystkimi ucieka. Jest pełna przeciwności, może właśnie to sprawia, że intryguje niemal każdego.

Zatrzymuję się, gdy słyszę głośny szloch. Żal ściska mnie za gardło, ledwie jestem w stanie mówić.

-Chloe.

Nie mogę patrzeć na nią w takim stanie. Chciałbym wziąć całe jej cierpienie na swoje barki, byle żeby nie patrzeć, jak rozsypuje się w drobne kawałki. A była taka silna...

Mimowolnie sam zaczynam płakać. Sam nie wiem dlaczego, Chloe też nie wie i dlatego patrzy na mnie swoimi wielkimi oczami.

-Cze-mu pła-czesz? - pyta cicho.

-Boję się o ciebie.

Chloe wykrzywia twarz, próbując powstrzymać potok łez, ale jej się nie udaje. Podbiega do mnie, a wtedy zamykam ją w uścisku. Trzymam ją mocno, jakby zaraz miała mi się wyślizgnąć i spaść w przepaść.

-Cameron, obiecywałeś, że M-ma-Matthew nie zostawi m-mnie z powodu seksu.

Pierwszy raz słyszę, jak mówi o tym tak otwarcie.

-Jak to się stało? - pytam w końcu.

-On...on przes-spał się z Al-lexis.

Alexis?!

Dreszcz wstrząsa jej ciałem. Gładzę lekko jej włosy.

-Znasz ją, to wcale nie musi być prawda.

-Wi-widziałam zdjęcia - mówi, a jej głos się łamie. - Nie, Cameron. Widziałam ich. Tyl-ko myśla-łam, że to Sav i JJ.

Zatkało mnie.

-Shawn m-mnie ostrzegał - łka. - On nig-gdy nie zro-zrobiłby czegoś takiego swojej dziewczy-wczynie.

Chcę powiedzieć jej, że mi może ufać, że ja zawsze chciałem jej dobra, ale to nie jest odpowiedni moment. Ona potrzebuje czasu.

Jak Alexis mogła posunąć się aż tak daleko? To nie ta sama dziewczyna, do której kiedyś coś czułem.

-Wiesz-sz co jest naj-gorsze? - chlipie. - Że on-na potraktowała to jako zemstę za coś, czego na-nawet nie zrobiłam.

-Co takiego?

-Powiedziała, że to za to, że zab-zabrałam j-jej ciebie.

Alexis?!

-Przec-cież z nią zerw-wałeś już wcześniej - mówi, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie z m-mojego pow-wodu. Prawda?

-Chloe...

-Cameron? - pyta niepewnie.

-Zerwałem z nią, bo poczułem coś do ciebie.

Dziewczyna przełyka głośno ślinę.

-To moja wina - wzdycham. - Przepraszam, Chloe.

Podnosi na mnie zaszklony wzrok.

-Nie twoja. Ty n-nic nie zrob-biłeś. To ciebie po-winnam od p-początku wyb-brać. - Jej usta drżą. - To ty zasługiwałeś na m-moją miłość, nie M-m-att-Matthew. Teraz ja nie zasługuję, żeby chociaż z tobą roz-rozmawiać.

Chce się odwrócić, ale ją zatrzymuję.

-Chloe... - Brakuje mi odpowiednich słów.

-Zabierz mnie stąd, Cameron - szepcze tak cicho, że ledwie słyszalnie. - Błagam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie umiem pisać takich rozdziałów hahaha przepraszam

Kolejny dodam jutro :)

Do następnegooo

@bemylukeeey

Different | Matthew Espinosa & Cameron Dallas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz