Rozdział 38.

3K 223 17
                                    

ważna notka pod rozdziałem

CHLOE'S POV

Dlaczego to tak bardzo boli? Odczuwam ból psychiczny, ale też fizyczny. Moje ciało jest słabe, źle reaguje na jakiekolwiek "złe samopoczucia". To wcale nie depresja, Matthew nie zasługuje, żeby z jego powodu w nią wpadać.

Tyle że ja w to nie wierzę...

Chciałabym móc go zwyzywać, ale nie umiem.

Nie potrafię powiedzieć, że on nie jest czegoś wart i to rani mnie jeszcze gorzej. Fakt, że kocham go mocniej niż cokolwiek innego, a on tylko udawał, jest jak cios prosto w serce. Nie, gdybym mogła wybierać, wybrałabym sztylet, byle tylko nie czuć tej beznadziei w środku. To mnie rozsadza, nie wiem czy będę w stanie żyć dalej, jakby nic się nie stało. Normalny człowiek otrząsnąłby się po jakimś czasie, ale nie ja.

Ja już nie mam nikogo...

Nie mam osoby, dla której chciałabym żyć. Wszyscy, których kochałam, odeszli. Matthew był jedyną myślą, która utrzymywała mnie przy życiu. Moje życie straciło jakikolwiek sens.

                          ~*~*~*~

Wyjechałam razem z Cameron'em prosto z wesołego miasteczka. Nie wiem, jak załatwił samochód tak szybko. Jedziemy do domku, by zabrać swoje rzeczy.

Siedzę w samochodzie i gapię się przez okno w ciemność. Wszystko wygląda inaczej. Już nie jest takie jak przedtem. I już nigdy nie będzie.

Cameron podaje mi kartkę papieru i długopis, a ja bez słowa ją przyjmuję. Moja ręka sama wie, co chce napisać. Nie myślę nad tym. Słowa pojawiają się same.

Drogi Matthew,

Jest tyle rzeczy, które chciałabym ci powiedzieć. Rozsądek każe ciebie nienawidzić, ale jak nienawidzić coś, co serce kocha? Tak, Matthew. Zraniłeś mnie bardziej niż to sobie wyobrażasz. O ile w ogóle cię to obchodzi. Sprawiałeś, że czułam się po prostu ważna. Miałam wrażenie, że gdyby mnie zabrakło, ktoś pobiegłby mnie szukać. Wydawało mi się, że widziałam szczerość w twoich oczach, gdy mówiłeś, że mnie kochasz. Najwyraźniej się myliłam. Pamiętasz ten dzień, kiedy się spotkaliśmy? Nie znalazłam się przed domem przypadkowo. Czekałam na ciebie. Czekałam na kogoś, kogo nie znałam. Ale kogoś, kto z czasem stał się dla mnie wszystkim, tylko po to, żeby później mnie zniszczyć. Wiele już przeżyłam, tak mi się wydaje. I tym razem boli bardziej niż kiedykolwiek, bo wraz z twoim odejściem, wróciły dawne smutki. Znowu jestem na tym świecie sama.

Wiem, że nigdy mnie nie kochałeś, ale ja ciebie tak. Nie obchodzi mnie już nic, chcę tylko, abyś wiedział, że kiedy byliśmy razem, wszystko wydawało się być takie łatwe... Wyobraź sobie rzeczy, które kochasz. A potem pomyśl, jakie to uczucie, gdy ktoś w jednej chwili wszystko to ci odbiera. Tak właśnie się czuję. Jakby ktoś wydarł cząstkę mnie samej.

twoja "Chlo"

Z moich oczu leje się kolejna fala łez, które moczą papier. Naciągam bluzę na nadgarstek i delikatnie go wycieram, by nie rozmazać atramentu.

-Mogłeś wtedy pomóc mi się zabić.

Cameron zaciska usta w cienką linię i nie odrywa wzroku od jezdni.

-Nie mów tak.

Cała się trzęsę.

-Zostawisz ten list? Chcesz, żeby Matthew go przeczytał?

Czuję ścisk w gardle, za każdym razem, gdy słyszę jego imię.

Czy chcę? Nie chcę. Ale to zrobię.

                          ~*~*~*~

Wychodzę z samochodu, jednak od razu się zatrzymuję, jakby ktoś przykuł moje stopy do ziemi. Cameron spogląda na mnie pytająco, a ja szepczę tylko:

-Poczekam tutaj, dobrze?

Nie mogę wejść do tamtego domu. Nie, kiedy wiażę z nim tyle wspomnień. Przed oczami pojawia mi się widok śpiącego Matt'a i Alexis, a moje nogi uginają się i padam bezwładnie na ziemię. Zaczyna padać deszcz. Unoszę głowę do góry i patrzę w czarne chmury. Każdy wdech i wydech sprawia mi trudność, jakbym była rybą wyjętą z wody. Wstaję dopiero wtedy, gdy wraca Cameron i mnie podnosi.

-Jestem za słaba... zostaw mnie tutaj, nie chcę marnować twojego czasu.

-Jesteś silna, Chloe. Masz być silna.

Zanosi mnie do samochodu i przypina pasami jak małe dziecko. Przygląda mi się z żalem i czymś, czego nie potrafię nazwać. To jego powinnam kochać. Cameron uśmiecha się blado i wyciera kciukami moje policzki.

-Będzie dobrze, masz mnie...

Chciałabym w to wierzyć, Cameron. Ale nie wiem, czy jeszcze komukolwiek kiedykolwiek zaufam. To życie mnie zepsuło, nie funkcjonuję już jak normalny człowiek. Jestem wrakiem człowieka.

Obchodzi auto dookoła i siada na miejscu kierowcy. Gdy odpala silnik, obok nas zatrzymuje się inny samochód i wybiega z niego... Matthew?

Moje ciało drży jeszcze bardziej, a płuca domagają się powietrza.

Blondyn podbiega do drzwi i tłucze się w szybę. Przystawia dłonie do szkła i coś mówi, ale silnik, krople deszczu rozbijające się o dach i szum wiatru go zagłuszają.

Cameron spogląda na mnie pytająco, a ja skiwam niepewnie głową.

Matthew bije w szybę jeszcze gwałtowniej, a moje serce boli jeszcze bardziej. Matt, przestań, proszę.

Samochód rusza, ale Matt biegnie razem z nim. Nie mogę na niego patrzeć, ale to robię. Serce boli mnie tak bardzo, aż mam wrażenie, że zaraz pęknie. Chłopak biegnie za nami tak długo, na ile starcza mu sił. Widzę, jak staje i opada na kolana. Przyciskam czoło do zimnej szyby i zatykam usta dłonią, by stłumić histeryczny szloch.

Żegnaj, Matthew.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeśli zdecydowałabym się jednak napisać drugą część, to ktoś w ogóle chciałby czytać?

Dajcie znać w komentarzu czy coś, bo sama już nie wiem...

do następnegoo

@bemylukeeey

Different | Matthew Espinosa & Cameron Dallas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz