25. Ty naprawdę żyjesz!

8.6K 316 9
                                    

Emma.

— Kochanie...

Nie czekając na dalsze słowa, szybko do niego podchodzę. Klękam i obejmuję go mocno, przytulam.

— Ty naprawdę żyjesz! — szepczę ze łzami w oczach.

Serce bije mi jak szalone, nie mogę uwierzyć, że to naprawdę on. Przez tyle lat myślałam, że nigdy go nie zobaczę, nie dotknę, czy pocałuję. A tu jest obok mnie.

Delikatnie unoszę jego głowę do góry. Widok jego opuchniętej i posiniaczonej twarz sprawia, że łzy płyną po moich policzkach.

— Co oni ci zrobili? — pytam drżącym głosem.

Spoglądam w jego oczy. Są tak samo piękne, jak kiedyś. Paul również przygląda mi się uważnie. Delikatnie i powoli przybliża się, a następnie całuje. Jego usta są takie same jak kiedyś, smakują tak samo. Nadal moje ciało wariuje pod wpływem jego pocałunku. Tak bardzo mi go brakowało.
Gdy nasze usta oderwały się od siebie, opieram swoje czoło o jego. Chwile tak trwamy w ciszy.

— Co ty tutaj robisz? Skąd wiesz, że żyje? — zaczął szeptem.

— To nie jest teraz ważne. Jak się czujesz?

— Tak jak widać. Proszę, pomóż mi się stąd wydostać!

— Ale ja... ja nie mogę.

Gdy dociera do mnie, co robię, odsuwam się. Mimo tego, że tak bardzo go kocham i że tak tęskniłam, nie mogę wybaczyć mu przecież tych wszystkich kłamstw. Paul, widząc to, poważnieje.

— Emma, ja nadal cię kocham. Proszę, pomóż mi — mówi, nie patrząc w moje oczy.

— Dlaczego na mnie nie patrzysz? Powtórz to, ale tym razem spójrz na mnie! — mówię podniesionym głosem.

Paul zerka na mnie, ale nie odezwa się.

— Nie możesz? Czyli to wszystko. Ta cała twoja miłość. Nasza miłość była nieprawdziwa?!

— Nie, to nie tak.

— A jak? Wytłumacz mi to. Tyle lat nosiłam po tobie żałobę, a ty nawet nie dałeś znaku, że żyjesz.

— Nie mogłem.

— Nie mogłeś, czy nie chciałeś?

— Ja... Emma to wszystko jest skomplikowane.

— Skomplikowane!? Zrobiłeś to z zemsty. Prawda?

— Tak — mówi i opuszcza głowę w dół.

— Dlaczego? — szepczę. — Dlaczego ja?

— Jesteś jego chrześniaczką. Najsłabszym punktem. To był genialny plan.

— Co chciałeś zrobić? Dlaczego się mścisz?— pytam podniesionym głosem.

— Nie twój interes — syczy przez zęby.

Jego ton, mina nagle się zmienia. Teraz nie wygląda jak mój Paul. Wygląda jak człowiek chcący się zemścić za wszelką cenę.
Widząc to, odsuwam się jeszcze dalej.

— Wypuść mnie! — krzyczy.

— Nie! Nie zrobię tego.

— Ty suko, słyszysz!? Odwiąż mnie! Jesteś mi to winna!

Łzy w oczach pojawiły się w sekundzie. Spływają po policzkach bez opamiętania. Stoję i słucham, jak krzyczy, jak mnie obraża. Nie mogę się ruszyć. Ciało odmawia posłuszeństwa. Rękoma przykrywam usta, aby mój szloch nie był zbyt głośny. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko było kłamstwem. Te wszystkie nasze wspólne chwile, nasza miłość.

Gdy drzwi się otwierają, w pośpiechu wybiegam na korytarz. Nadal jego krzyki rozchodzą się echem. Rękoma przykrywam uszy, aby choć trochę go zagłuszyć. Biegnę, ile mam sił w nogach. Dopiero będąc na dworze, zatrzymuję się. Nachylam, opieram ręce o nogi i nabieram kilka oddechów. Wszystko we mnie chodzi. Ręce się trzęsą, z oczu płyną łzy. Gdy docieram do auta, szybko do niego wsiadam. Opieram głowę o kierownicę i po raz kolejny wpadam w ciemną otchłań, z której nikt nie jest mnie w stanie wyciągnąć.

Przynajmniej tak mi się wydawało.

Odnaleźć Nieznajomą ✔ (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz