42. Naprawdę muszę wiedzieć.

7K 276 9
                                    

Emma.

Gdy schodzę na dół, rozglądam się po ogromnym holu w poszukiwaniu Lucasa. Muzyka gra, a tłum ludzi głośno konwersuje. Wszystko jest takie przytłaczające. Hałas sprawia, że nie potrafię się skupić. Nie mogę go nigdzie znaleźć. Ogarnia mnie strach. Rozglądam się po pomieszczeniach. Złość mija, a panika rośnie.

A jeśli coś mu się stało?

— Gdzie mi znikłaś na tak długo? — szepcze uwodzicielsko brunet do mego ucha.

— Lucas jesteś. Szukałam cię.

— To tak samo, jak ja ciebie. — Zaśmiał się łagodnie.

— Przepraszam, musiałam pomyśleć.

— Wiem, ostatnio dużo się działo.

— To prawda, a dziś zwłaszcza.

— Twój wujek coś ci powiedział, prawda?

— To jest mój problem. Naprawdę nie chce cię w to wciągać i tak już wiesz za dużo.

— Emma to już są nasze problemy. Nie zamierzam cię opuścić i nie odpuszczę, więc jeśli mi nie powiesz, zapytam o to twojego wujka.

— Lucas to...

— Boże zrozum, kocham cię i nigdy cię nie zostawię, będę przy tobie. Proszę, powiedz, o co chodzi.

Robię krótką przerwę w naszej rozmowie, spoglądam w oczy bruneta i zastanawiam się co zrobić.
Może jednak nie jest do końca taka krótka, chyba tylko mi się tak wydawało, bo zauważam zdenerwowanie i wielkie oczekiwanie w oczach Lucasa.
Jednak to nie jest takie łatwe. Zbyt bardzo zależy mi na nim. Nie chcę, żeby cierpiał albo żeby coś mu się stało. Wujek jest zbyt okrutny. Jednak jego spojrzenie mnie przekonuje. Błysk, który dostrzegam w jego oczach, zmarszczone czoło, brew podniesiona do góry oraz coś, co nigdy nie widziałam u niego. Jedna część polika lekko mu drga, tak jakby chciał coś powiedzieć, lecz ta iskra, która jest w jego oku, mu nie pozwala. Walczy sam ze sobą, tak samo, jak ja. Wiem, że przeżywa to samo co ja. Że tak samo, jak ja zrobi to, co będzie uważał za słuszne. Nawet jeśli się nie zgodzę to i tak mnie, nie posłucha.

— Czy mogę prosić do tańca? — Wzdrygam się, gdy nagle słyszę czyjś głos.

Obracam się zaskoczona i oddycham z ulgą. Naprzeciwko mnie stoi siwawy mężczyzna o tych samych oczach co moje.

— Oczywiście panie Carter — odpowiada Lucas.

Uśmiecham się do obu mężczyzn i lekko kiwam głową, zgadzając się. Delikatnie łapię dłoń ojca. Kierujemy się prosto na sam środek parkietu.

— Cieszę się, że przyjechałaś. Tak bardzo tęskniłem, to znaczy tęskniliśmy.

— Wiem tato. Rozmawiałam już z mamą. Ja za wami też.

— Lubię tego chłopaka — mówi z uśmiechem, lekko wskazując głową na Lucasa.

— Ja też. — Uśmiecham się.

— Czy to coś poważnego?

— Możliwe.

— Kochanie tak bardzo się cieszę. Chcę, żebyś była szczęśliwa.

Gdy kończy się piosenka, tata odprowadza mnie do bruneta. Całuje mój policzek i daje rękę Lucasowi, szepcząc mu coś na ucho. Następnie z lekkim uśmiechem odchodzi.

— Co ci powiedział? — pytam zaciekawiona.

— Że mam dbać o ciebie. — Uśmiechnął się i mrugnął.

— Lubi cię.

— Mnie nie da się nie lubić.

— To prawda — mówię i wybucham gromkim śmiechem.

— Emma czy możemy wrócić do rozmowy. Naprawdę muszę wiedzieć.

Opuszczam lekko głowę, wiedząc, że muszę mu powiedzieć. Zaciskam dłoń w pięść, a drugą ręką łapię za dłoń bruneta. Prowadzę go w miejsce, gdzie przychodziłam, jak byłam mała.

Idziemy przez cały ogród w ciszy. Mijamy drzewa, krzewy i natrafiamy na płot. Chwilę zajmuje mi szukanie, bo dawno już tu nie byłam, ale znalazłam dziurę w płocie, przez którą wymykałam się wiele razy. Ostrożnie przechodzimy. Gdy unoszę wzrok, widzę znajomą panoramę miasta. Dom rodziców stoi na wzgórzu, więc widok jest piękny. Gdy byłam młodsza, często tu przechodziłam pomyśleć. Nikt nie zna mojej kryjówki, więc tu możemy spokojnie porozmawiać.

— On ci grozi — rzucam szybko.

— Bo? — pyta, unosząc brwi do góry, marszcząc przy tym czoło.

— On chyba wie, że pomogliśmy Paulowi.

— Ale skąd?

— Nie mam pojęcia, ale nie pozwolę cię skrzywdzić. Zrobię wszystko.

— Zrobimy to razem. On już zbyt wiele osób skrzywdził.

— Wiem o tym, ale nie chcę, żeby coś ci się stało.

— Nic mi się nie stanie i tobie też nie, nie pozwolę na to. Musimy mieć na niego jakiś haczyk. Powinien się czegoś obawiać. Jutro zbiorę moich najlepszych detektywów. Na pewno uda im się coś na niego znaleźć.

— Lucas, ja znam jego tajemnicę.

Brunet jedną brew podniósł do góry, a jego kącik ust uniósł się delikatnie. Przeczesał ręką włosy i zmienił pozycję.

— Mów, jestem bardzo ciekawy.

Przejechałam ręką po sukience i delikatnie usiadłam na trawie. Nabrałam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać.

— Pamiętasz, jak Andrea opowiadała o rodzicach Paula?

— Ehe.

— Skojarzyłam fakty.

— O czym ty mówisz?

— Jak byłam mała, słyszałam rozmowę wujka z tatą. Evans mówił, że zakochał się w jakieś dziewczynie, ale boi się, że ktoś może zrobić jej krzywdę, bo ma dużo wrogów, a ona jest jego słabym punktem. Kłócili się, bo tato chciał, żeby zostawił gang i zaczął normalnie żyć. Wuj jednak się z nim nie zgadzał. Dla niego gang był najważniejszy. Jakiś czas później znów słyszałam ich rozmowę. Evans mówił, że zabije gnojka. Że wreszcie odnalazł jego ukochaną i jego dziecko, był naprawdę wściekły. Gdy zauważyli, że wszystko słyszę, kazali mi iść się bawić. Później już nic o nich nie słyszałam.

— Czy uważasz, że Paul może być...?

— Jestem tego pewna, zwłaszcza po dzisiejszej rozmowie z Evansem. Paul jest jego synem.

###

Przepraszam kochani, że tak rzadko dodaję rozdziały.
Trzymajcie kciuki, aby następny był szybciej.
Buziaki 😚😚😚😚

Odnaleźć Nieznajomą ✔ (Zakończona)Where stories live. Discover now