5. Dziewczyno, uciekaj.

2.3K 180 87
                                    

Poczułam mocny uścisk na moim ramieniu, a po chwili ktoś zaczął szarpać moje ramie. Jęknęłam głośno, odczuwając mocny ból głowy. Znowu. Cholera, ile razy jeszcze będę przez to przechodzić?

- Stacy, kurwa, wstawaj - warknął mój brat. Jęknęłam jeszcze głośniej, nie mając nawet siły, żeby otowrzyć oczy. Coś boleśnie wbijało mi się w biodro. - Stacy! - wydarł się, a moja głowa chyba eksplodowała.

- No coo - jęknęłam płaczliwie. - Boże, moja głowa.

- Gdzie jest Amy? - spytał z paniką w głosie. Powoli otworzyłam oczy, chcąc przyzwyczaić się do rażącego światła. Pieprzone słońce. Okej, może i lubiłam taką pogodę i w ogóle słońce, ale teraz to normalnie doprowadzało mnie do szału.

- Co? - mruknęłam zaspanym głosem. Poczułam jak coś pode mną się porusza, a po chwili uświadomiłam sobie, że na kimś leżę. - O kurde, Colin - mruknęłam, unosząc się na rękach.

- Gdzie jest Amy, do cholery? - powtórzył mój brat. Słyszałam, że jest co raz bardziej zdenerwowany i spanikowany. O co mu chodziło?

- No jak to gdzie? - fuj, czułam, jak śmierdzi mi z buzi. - Śpi u ciebie w pokoju.

- Jakby, kurwa, spała, to nie budziłbym cię teraz! Przeszukałem cały dom i nigdzie jej nie ma. Telefonu też nie odbiera.

- Może poszła do sklepu?

- Stacy, błagam cię. Znam ją jak nikt inny i dobrze wiem, w jakim stanie jest po imprezie. Uwierz, że jeśli byłoby wszystko w porządku, to teraz spałaby u mnie w łóżku. Cholera, coś musiało się stać.

Westchnęłam cicho, marszcąc brwi. Dylan przesadzał, to pewne. Martwił się o Amy aż za bardzo. Czasem taka troska jest męcząca, jednak do niego chyba to nie dociera.

Przecież mogła się źle poczuć i po prostu wyjść na dwór. Albo naprawdę pójść do sklepu, czy apteki po jakieś tabletki na kaca. To, że gdzieś wyszła nie informując go o tym, to jeszcze nie był koniec świata. Zapewne zaraz wróci, a ja powiem do Dylana "a nie mówiłam?". Może i Dylan znał dobrze Amandę, no ale kurde, bez przesady. Nie popadajmy w paranoję, bo wszyscy tu poszalejemy.

Dylan zaciskał nerwowo pięści, stojąc nade mną. Jego mina zdradzała, że jest naprawdę nerwowy. Panika w jego głosie była wręcz namacalna. Zacisnęłam na chwilę powieki, bo ból rozsadzał mi po prostu czaszkę. Cholera, chyba umierałam. Oparłam się na dłoniach, by się podnieść, ale gdy usłyszałam głośne jęknięcie, od razu wróciłam do poprzedniej pozycji.

- Cholera, co na mnie leży - wybełkotał Colin tak, że ledwo go zrozumiałam.

- Nie co, a kto - mruknęłam śpiąco.

- Złaź ze mnie - warknął. - I cicho, bo chcę spać.

- Stary, kurwa, nie denerwuj mnie - wtrącił się mój brat.

- Ty mnie też nie. Nie chcesz widzieć wkurwionego Colina z rana w dodatku po chlaniu - odpowiedział mu chłopak, przekręcając się na drugi bok, czym prawie zrzucił mnie z łóżka. Przewróciłam na niego oczami i przetarłam dłońmi twarz. Powoli podniosłam się do siadu, patrząc na mojego brata. Wolałam nawet nie wiedzieć, w jakim stanie była teraz moja twarz i włosy. Przecież to musiał być dramat.

Dylan stał nade mną niczym kat. Obdarowywał mnie surowym spojrzeniem, jakby to wszystko było moją winą. A w tym przypadku, akurat nic nie było moją winą. To on wymyślił sobie tę imprezę. Wczoraj wypiłam z Amy tylko dwa kieliszki wódki, więc to nie ja ją upiłam. Tym razem to nie przeze mnie odwalała.

Próbowałam naprawdę zrozumieć tę jego troskę, ale przysięgam, że to była jedna z trudniejszych rzeczy jakie w życiu miałam wykonać. W dodatku, gdy nadal czułam w swoich żyłach alkohol, w głowie miałam samoloty jak chyba jeszcze nigdy, a mój oddech był zabijający.

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now