Rozdział Dwudziesty Drugi

235 65 6
                                    

Dwie małe kotki przedzierały się przez zarośla, posapując co jakiś czas ze zmęczenia. Ostatnią noc spędziły pod dość sporym, powalonym drzewem, próbując schronić się przed deszczem i burzą, która na szczęście przeszła obok nich i nie stworzyła zbyt wielu problemów, mimo to obie uczennice przemokły i były w paskudnych nastrojach. Nie miały ochoty na rozmowę, polowanie, czy cokolwiek innego. Gdyby nie upór Pierzastej Łapy wróciłyby już pewnie dawno do obozu, jasna kotka jednak obrała sobie za cel odnalezienie Orlego Pazura i nie zamierzała iść do domu bez niego. No, chyba, że znalazłyby go martwego, ale ani ona, ani jej towarzyszka nie wierzyły, że były zastępca Klanu Deszczu mógł zginąć.

- To nie ma sensu- jęczała Mżąca Łapa, ciągnąc ogon po ziemi i próbując pozbyć się błota, oblepiającego jej futro.- Nawet jeśli gdziekolwiek mogłabyś poczuć jego zapach, deszcz go zmył i nic nie znajdziemy.

- Przestań narzekać- westchnęła jasna uczennica, zmęczona pesymistycznymi słowami przyjaciółki, których dość często zmuszona była wysłuchiwać.- Znajdziemy go.

- Nie byłabym tego taka pewna- miauknęła Mżąca Łapa, dając sobie spokój ze strzepywaniem z siebie brudu. Jej wysiłki na nic się nie zdawały, a wolała nie tracić energii, szczególnie, że miała wrażenie, że jeszcze długo będzie wlec się za Pierzastą Łapą w jakimś nieznanym im kierunku.

- Czujesz coś?- zapytała nagle jasna uczennica, przystając na chwilę i uważnie węsząc w powietrzu.- Nie znam tego zapachu.

- To chyba Droga Grzmotu. Pamiętam, jak Mrówczy Ogon pokazywał mi ją podczas pierwszego dnia mojego szkolenia. Jest niebezpieczna- stwierdziła rudo biała kotka, strosząc lekko sierść na karku.- Tylko ta ma mocniejszy zapach. I bardziej nieprzyjemny.

- Czyli ta Droga Grzmotu jest większa od tej, którą widziałaś?

- Nie wiem, możliwe- mruknęła Mżąca Łapa i podeszła do towarzyszki.- Idziemy?

- Zaraz. Teraz chcę zobaczyć tę Drogę Grzmotu- miauknęła jasna kotka, której wąsy drgały z ciekawości i podekscytowania.

- Ale na niej są Potwory...- zaprotestowała cicho rudo-biała uczennica, która pamiętając o przerażających historiach starszyzny, nie miała najmniejszej ochoty na zbliżanie się do tych dziwnych stworów choćby na krok.

- Potwory?- nie zrozumiała Pierzasta Łapa, której zapał nie gasł ani na sekundę.

Mżąca Łapa skinęła łebkiem, zerkając bojaźliwie w stronę, z której czuć było smród.

- Podobno rzadko wychodzą poza Drogę Grzmotu, ale kilka razy się zdarzyło. No i jak cię jeden złapie, to już po tobie!

- Nie złapie- żachnęła się młoda uczennica, trochę rozbawiona strachem starszej przyjaciółki.- Jestem zbyt szybka, nie uda mu się!

- Nie ryzykuj- ostrzegła ją rudo-biała kotka, jednak Pierzasta Łapa wskoczyła w krzaki i pobiegła w stronę Drogi Grzmotu.

Mżąca Łapa spojrzała za nią z paniką wymalowaną na pyszczku, po chwili jednak rzuciła się za nią, nie chcąc pozwolić, by jej towarzyszce się coś stało.

Wypadając z impetem zza gęstych roślin, stanęła jak wryta, z niedowierzaniem i strachem patrząc na rozpościerającą się przed nią Drogę Grzmotu.

Była ogromna, przynajmniej cztery razy większa od tej, którą pokazywał jej Mrówczy Grzbiet. Trochę dalej zaczynały się zabudowania, Mżąca Łapa nie do końca wiedziała jednak na co patrzy. To wszystko ją przytłaczało, a smród Drogi Grzmotu otępiał ją do tego stopnia, że nie rozumiała co mówi do niej Pierzasta Łapa.

- Ej, stało się coś? Nie widać przecież żadnych Potworów- miauknęła cicho jasna kotka, próbując uspokoić przyjaciółkę.

Rudo-biała uczennica nie reagowała jednak, młoda kotka postanowiła więc delikatnie dotknąć tego, na czym podobno zginęło wiele kotów. Poduszkami łapek stanęła na jej skraju, błyskawicznie cofając się, w obawie, że może się jej coś stać. Ku jej zaskoczeniu łapy wciąż miała całe i zdrowe, stanęła więc na szarym podłożu ciężarem całego ciała. Czucie nagrzanego i twardego asfaltu pod łapami było dziwnym doświadczeniem, szczególnie, że ostatnimi czasy młoda kotka chodziła tylko i wyłącznie po wilgotnej i miękkiej ziemi.

Zrobiła parę kroków przed siebie, powoli przyzwyczajając się do nowego podłoża. Po chwili spojrzała za siebie, na przyjaciółkę. Przecież Droga Grzmotu nie miała w sobie niczego groźnego, młoda uczennica nie rozumiała, czego Mżąca Łapa się tak boi. Co mogło się jej tu stać?

- Uważaj!- pisnęła nagle Mżąca Łapa, zupełnie już wyrwana z tego dziwnego transu, w który zapadła po zobaczeniu Drogi Grzmotu.

Pierzasta Łapa odwróciła się natychmiast, kuląc się i kładąc uszy na karku, widząc zbliżające się z każdą chwilą i jarzące się dziwnym blaskiem ślepia Potwora, pędzącego wprost na nią. Chciała uciekać, jednak jej mięśnie były jak sparaliżowane, niezdolne do jakiegokolwiek ruchu.

W pewnej chwili Potwór zaczął wydawać dziwne piski, a jasna kotka z przerażeniem zobaczyła, że otwiera kolejną parę oczu, tym razem czerwonych.

Dopiero głośny krzyk przyjaciółki sprawił, że spięła wszystkie mięśnie i skoczyła w bok, wciąż nie rozumiejąc zbyt dokładnie, co się wokół niej dzieje. Myślała, że uciekła, gdy jednak poczuła ostre szarpnięcie za ogon i okropny ból w jego okolicach, zrozumiała, że jednak jej się nie udało.

Mżąca Łapa patrzyła przerażona, jak Potwór miażdży ogon jej przyjaciółki, a sama Pierzasta Łapa upada na ziemię z paniką w oczach. Chciała jej pomóc, ale strach przejął nad nią kontrolę, zmuszając ją do wskoczenia w zarośla. Wiedziała, że musi coś zrobić, z drugiej strony jednak miała wrażenie, że może tylko pogorszyć sprawę.

Nagle z wnętrza Potwora wyszło coś... dziwnego. Mżąca Łapa nie widziała nigdy niczego podobnego, jednak patrząc na to stworzenie poczuła obrzydzenie. Kompletny brak sierści przyprawiał ją o mdłości, jedynie na czubku czegoś, co mogło być głową sterczało parę rzadkich kosmyków. To coś chodziło na dwóch łapach, w dodatku dość mocno zdeformowanych. Stwór nie posiadał pazurów, ogona, ani uszu, zamiast tego nosił na sobie jakieś zdaniem kotki zupełnie niepotrzebne rzeczy. Czy to mógł być Dwunożny?

Rudo-biała uczennica obserwowała strachliwie poczynania dziwnego stworzenia, które chwyciło Pierzastą Łapę w swoje ogromne palce i włożyło do środka Potwora, który po chwili ruszył z miejsca i zniknął Mżącej Łapie z oczu.

Uczennica wyszła ostrożnie z krzaków, zła na siebie i zrozpaczona zniknięciem Pierzastej Łapy.

- Powinnam była ją uratować- miauknęła do siebie, czując wielkie wyrzuty sumienia.- Jak mogłam pozwolić na zabranie jej?

Stanęła ostrożnie na skraju Drogi Grzmotu, rozglądając się uważnie. Po chwili tuż obok niej przemknął Potwór, a po nim kolejny, zostawiając za sobą tumany kurzu.

Mżąca Łapa odetchnęła i ruszyła wzdłuż szarego pasu na ziemi, mając nadzieję, że może odnajdzie swoją przyjaciółkę.

***

Heej. ^^

Chciałam tylko poinformować, że moje rozdziały nie będą się już pojawiały w czwartki, tylko w piątki.

Monk

Wojownicy: Spadające Gwiazdy Where stories live. Discover now