1

1.6K 108 35
                                    


Pamiętaj! Jak ci się spodoba nie zapomnij o daniu gwiazdki oraz komentarza! A teraz miłego czytania!

Zerwałam się gwałtownie z łóżka około 2 w nocy, ponieważ znowu miałam te okropne koszmary.

Ah.. Dlaczego to ja zawsze muszę mieć takie problemy? To denerwujące. Tylko mi z sierocińca się niemalże codziennie śnią te cholerne koszmary. I do tego zawsze o śmierci i czyimś cierpieniu, często nawet moim. Cóż, dzisiaj nie było inaczej.

Zła jak osa usiadłam na parapecie, uprzednio zabierając książkę z biurka i powoli uspokajając się zaczęłam ją czytać.

Po chwili byłam aż tak wciągnięta w moją lekturę o wężach, że nawet nie zauważyłam gdy za oknem zaczęło robić się jasno.

Moje nocne, a teraz już poranne czytanie przerwało pukanie w okno. Zdziwiło mnie to, nie powiem, że nie. Ale może mi się przesłyszało?

Spojrzałam na zegarek. Dochodzi siódma rano. Zdziwiona odłożyłam książkę. Jakim cudem mogłam się tak zaczytać?

Zeszłam z parapetu i cicho jęknełam.
Moje plecy... Chociaż na dobrą sprawę nic dziwnego, że mnie bolą skoro siedziałam na parapecie prawie pięć godzin.

Gdy rozprostowałam kości otworzyłam okno by sprawdzić co to było za pukanie. Otworzyłam okno i... Co? Czy to sowa mi siedzi na parapecie? Cóż... Na to wygląda.

Zdezorientowana przetarłam oczy myśląc czy przypadkiem mój zaspany umysł nie robi mi figli.

Nie, nadal tu jest. Cała czarna z żółto-pomarańczowymi nóżkami i dziubkiem oraz z czarnymi oczami. Gdy bardziej jej się przyjrzałam że zdziwieniem zauważyłam w jej oczach przebłyski czerwieni i błękitu. Coś nieprawdopodobnego. Takie przecież nie występują w Anglii. Chociaż szczerze nie jestem pewna czy gdziekolwiek występują.

- Um... Co? - wymamrotałam pod nosem gdy zauważyłam przywiązany do jej nóżki jakiś... List?

- Ciekawe. - szepnęłam.

Zaczęłam rozglądać się dookoła czy nikt nie czai się za rogiem robiąc sobie ze mnie żarty, ale nikogo nie było. Szybko przejęłam od niej pergamin i rozwinęłam go, ale ku mojemu zdumieniu nic na nim nie było napisane. Otwróciłam więc pergamin na drugą stronę. Pusta. Zerknęłam z pytaniem w oczach w stronę sowy i... Nie ma jej. Co to ma znaczyć?

Rozglądałam się za nią chwilę po czym z braku efektów z mnóstwem pytań w głowie zamknęłam okno i z powrotem usiadłam na parapecie. Przyglądałam się zewnętrznemu pergaminowi przez jakiś czas i rozmyślałam nad tą dziwaczną sytuacją.

Dlaczego wszystkie dziwne rzeczy przydarzają się mi? Jestem tak inna i odwrotna, że to po prostu niemożliwe. Może wszyscy mają rację i najprościej w świecie jestem przeklętym dziwakiem? Możliwe, że moi krewni zawarli jakiś pakt z diabłem i przez to gdy zmarli ten diabeł zwraca się do mnie? Może nawet daje mi znaki i...

Co ja gadam? To niedorzeczne. Pewnie ktoś sobie zrobił ze mnie kolejny żart. Zapewne Walker ze swoimi kumplami. Dałam się po raz kolejny nabrać. Po sierocińcu będzie pewnie teraz krążyła kolejna plotka. Dziwak z pod numeru 4 przyjaźni się z sowami, bo nie ma nikogo innego. Ha ha, już się uśmiałam. Cholernie śmieszne nie ma co.

Nie zostawię cię  skarbie | Rose Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz