¿ 9 ?

44 2 0
                                    

— Zacznijmy od tego, że udało nam się zorganizować naszą wyprawę, by sprawdzić te anomalie — zaczął Ford. — Wypłynęliśmy na początku marca i u celu byliśmy po jakichś trzech tygodniach. Nic ciekawego nie znaleźliśmy, oprócz starych nadajników z zatoniętego statku.

— Dawno był pod wodą? — zainteresowała się Mabel.

— Kilka lat. Może pięć, sześć? Tak czy siak, gdy mieliśmy już wracać, coś zrobiło dziurę w naszym statku. W zasadzie to mogło być wszystko -kawałek góry lodowej, odpady oceaniczne, jakieś stworzenie... nie mogliśmy wrócić przez to cholerstwo do domu, chociaż w teorii na początku maja mogliśmy zacząć powrotną drogę. Nie udało się, łódź zatonęła w pobliżu wyspy.

— I co, zamieszkaliście na niej? — Dipper uniósł kąciki ust.

— A mieliśmy inne wyjście? W międzyczasie zbudowaliśmy tratwę. Nie patrz tak, wiem, że to nie miało prawa wypalić, ale pewna osoba miała najlepsze pomysły. — tutaj mężczyzna spojrzał wymownie na swojego bliźniaka.

— Chyba lepiej myśleć źle, niż nie myśleć wcale?

— Nie kłóćcie się, tylko mów dalej!

— Ugh... coś tam zrobiliśmy, ale po kilku milach i to zatonęło. Myśleliśmy, że utoniemy, ale wpadliśmy na Posejdona. Miał dobry humor, więc zamknął nas w tych kulach i karmił.

— Ile to trwało? — spytała Mabel.

— Kilka dni przed wysłaniem butelki się zaczęło, dziś jest... 21 lipca, czyli jakieś dwa miesiące — stwierdził mężczyzna. — Resztę znacie.

Rozmawiali jeszcze trochę, po czym zasnęli. Ci, co mogli, rzecz jasna, a Soos i Stanek co jakiś czas się zmieniali za "kółkiem", ponieważ ten drugi też coś tam umiał z zakresu poruszania się statkiem.

Ta część wyprawy trwała do połowy sierpnia. Przez jeden dzień szalała burza, raz przemknęli obok huraganu...

W końcu ich oczy spotkały upragniony obraz portu morskiego, z którego wypożyczyli łódź. Wspólnym budżetem przygotowali zapłatę za wynajęcie, po czym cudem upchali się w aucie i po kilkugodzinnej podróży już stali przed Tajemniczą Chatą.

— To chyba pana, panie Stanku — powiedział nagle Soos, oddając mu - niegdyś należącą do niego - czerwoną czapkę. Mężczyzna przyjrzał się przedmiotowi, po czym z nieopisaną radością założył ją na głowę i... przytulił budynek! Oczywiście nie objął go całego, ale fragment jego zewnętrznej ściany znikł na chwilę pod barkami staruszka.

— Wrócił tatuś — powiedział ze wzruszeniem, na co Mabel szturchnęła brata łokciem. Zachichotali lekko, po czym spoważnieli i, razem z pozostałą czwórką, weszli do budynku.

Tak, jak bracia zapamiętali - tu automat, tam fotel, cześć sklepowa, domowa - wszystko było na swoim miejscu.

— Wujku, muszę ci coś pokazać. — Dipper nagle pociągnął Forda za rękaw i zaprowadził do pokoju na poddaszu, gdzie pokazał mu nagrania ze swojej kamery. Hipogryf, Rzeka Znaków oraz inne istoty czy miejsca. Te, których nie nagrał, opisał słownie.

— Dip, Dip, Dip... to było niebezpieczne! — powiedział poważnie mężczyzna, oddając chłopakowi kamerę. — zatrzymaj to, ale więcej nie nagrywaj. Obiecujesz?

Oczywiście wujkowi chodziło o to, żeby jego młodszy pokoleniem członek rodziny przestał szukać istot, nie tylko uwieczniać ich na kamerze, ale źle się wysłowił. Na twarz nastolatką chciał ode wkraść chytry uśmieszek, jednak jakoś się powstrzymał.

— Obiecuję — że nie będę nagrywać, dodał w myślach.

Tak naprawdę miał już plan. Piękny plan.

Kojarzycie to miejsce, gdzie spoczął pomnik Billa Cyferki? Las Dziwności, nazywany Dziwnolasem? Teraz jest tam... istny mały dziwogeddon! Wilki - cyklopy o trzech łapach, jelenie z patykami zamiast poroży... dziwne miejsce, ale stworzenia są zadziwiająco łagodne.

Tak, ten fragment Dziennika jutro miał być swego rodzaju cytatem dnia. Odwiedzi Dziwnolas! Ale to jutro, bo coraz późniejsza pora powodowała coraz więcej ziewnięć... nawet nie zauważył Mabel, ktora cicho wślizgnęła się do pokoju i położyła w swoim łóżku.

Obudził się koło ósmej rano, gdy dziewczyny już nie było na poddaszu. Postanowił pójść w jej prawdopodobne ślady, więc ubrał się i zszedł na dół, do kuchni. Jak się spodziewał, zauważył nastolatkę, dokładniej jedzącą jajecznicę.

— Masz, wujek Stanek zrobił — wymamrotała między kęsami smażonych jaj. — Teraz podszedł coś załatwić w miasteczko z wujkiem Fordem — uprzedziła pytanie brata.

Znała go za dobrze, by nie wiedzieć, o co ma zamiar zapytać.

Chłopak uśmiechnął się pod nosem, zaczynając żuć nadpalony posiłek.

— Dziwnolas? — zapytał w połowie, odsuwając talerz.

— Jasne!

Po uprzednim przygotowaniu wyszli z budynku, cicho znikając wśród drzew. Nie widzieli Luny od miesiąca, więc Mabel obrała za cel zrobić z nią piknik po powrocie z dzisiejszej wycieczki.

— Braciak?

— Co, sister?

— A gdzie kamera?

— Dzisiaj... nie będziemy kamerować — powiedział chłopak tak spokojnie, jakby to miało być oczywiste.

— Dlaczego?

— Powiedzmy, że Ford mi zabronił...

— Nagrywać?

— Tak! To znaczy, chyba chciał zabronić wypadów, ale powiedział tylko, żebym nie nagrywał — odparował tonem żądającym zakończenia rozmowy.

Jego siostra wolała go posłuchać, bo i tak nie miała nic do dodania.

— Jesteśmy! — krzyknął w końcu Dipper.

Gravity Falls 2: Przygoda z Powrotem Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon