Rozdział 3

3.7K 204 63
                                    

Ariana Norton

Wiek: 17 lat

Data urodzenia: 15 maja 2001

Klasa: 2-S

Numer pokoju/ Współlokator: 148( Blok A)/ Susan Marley

Znak : Umysł

Imiona rodziców/ Prawnych opiekunów: Agatha Norton (kontakt 2XX 7XX 1XX); Brian Norton (kontakt 8XX 0XX 0XX)

Imię wychowawcy: Oliver Blazier

Słabość : Hałas, moc kontroli umysłu

Informacje specjalne : W razie straty kontroli na mocą należy natychmiastowo zasłonić oczy uczennicy i zadawać jej pytania wymagające od niej logicznego przemyślenia odpowiedzi (przykład: ile to pierwiastek z 80 pomnożony przez 13?)

~~~~~~~~~~~~

Po powrocie do naszej przepięknej sali 415, zaczęliśmy lekcję matematyki. Nauczała jej wiedźma tak stara, że prawdopodobnie to ona ostrzyła kołki to wykucia koła w czasach prehistorycznych, ale nie to się liczyło. Miała ona zaskakująco rude włosy, które nie pasowały do niczego w jej wyglądzie. Uroku tylko dodawały jej niebieskie cienie, sięgające aż do linii brwi, nie zapominając również o zbyt długiej kresce i czerwonej szmince. Jej znakiem była inteligencja... z tym wyborem ubrań byłem w stanie tym razem zwątpić w wybór wszechświata. Podczas gdy ona pisała na tablicy numerki, których ja uczyłem się już wcześniej ze względu na nauczanie indywidualne, ja desperacko patrzyłem na wyświetlacz mojego rozrusznika. Dokładnie co minutę zmniejszał się o dwa uderzenia i nie ważne jak dużo szoków przepuściłem przez swoje ciało wynik ten nie rósł. Nie miałem możliwości kontaktu z Profesorem, ani nikim z laboratorium. Musiałem chyba zaakceptować fakt, że być może pokazówka na sali może doprowadzić do mojej śmierci. Odliczałem sekundy do kolejnego spadku bić, ale po tym jak pomyślałem zero nic się nie stało. Westchnąłem głośno... chyba jeszcze nigdzie się nie wybieram.

Moje myśli powędrowały do tego całego projektu, który mamy przygotować. Jeszcze na sali wychowawca dał każdej grupie po jednej kartce z dziedzinami testu. Jedną z nich była granica, czyli dosyć zwięźle mieliśmy przekroczyć nasze możliwości, a ja nie wiedziałem jak wiele rozrusznik był w stanie wytrzymać. Miałem szczęście, że był to ostatni punkt na naszej liście i mogłem przekonać resztę aby faktycznie pozostawić go na finał naszych doświadczeń. Zrezygnowany życiem położyłem czoło na przedramionach, starając się faktycznie słuchać co ta baba ma do powiedzenia, ale z jej powolnym tempem mówienia było to prawie niemożliwe. Przekręciłem więc głowę lekko na bok, tak aby móc spojrzeć na Edena. Musiałem przyznać był ładny i to bardzo. Moją uwagę zwróciło to, że mimo faktu posiadania białych włosów jego rzęsy były długie, grube i mocno czarne. Dobrze podkreślało to odcień pomarańczu, który posiadały oczy chłopaka. Był on mocno skupiony na tym co wiedźma pisała na tablicy i co jakiś czas jego wzrok wędrował na zeszyt, aby robić notatki. Po tym jego oczy momentalnie przeskoczyły w moim kierunku... shit.

- Co się gapisz? - szepną zirytowany - lepiej skup się na lekcji bo oblejesz...

- Dzięki za troskę, ale słuchanie tej baby jest nie możliwe - westchnąłem - a i sorki zamyśliłem się lekko wcześniej.

Chłopak rzucił mi tylko dziwne spojrzenie po czym jego wzrok wrócił na tablicę. Zauważyłem, że jego usta wyszeptały coś w rodzaju "idiota", ale moja umiejętność czytania z ust nie była wystarczająco rozwinięta, aby stwierdzić to na 100%. Dzwonek zadzwonił parę minut później, a ja od razu wyskoczyłem z ławki i udałem się schodami na dół po podręczniki, których poprzednio zapomniałem. Razem z nimi wróciłem na górę i umieściłem je w jednej z mniejszych szafeczek, znajdujących się w sali (każdy miał swoją). Jak się okazywało teraz miała być przerwa obiadowa, więc nasza grupa projektowa zebrała się na dachu, aby przedyskutować plan działań.

Infinity [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz