Rozdział 13

2.7K 184 115
                                    

Bazyliszek/Gorgona

Ranga znaku : 1

Występowanie : Rzadki

Typ znaku : Mutacja

Słabe strony : Zimne środowisko

Zasięg znaku : Zwykle bliski dystans

Najmocniejszy ruch : Zamiana w kamień

Działanie znaku : Osoby z tym znakiem są w stanie zamienić jednym spojrzeniem osobę w posąg kamienny.

Informacje : Zaleca się noszenie na oczach przepaski, specjalistycznych przyciemnianych okularów aby zapobiec przypadkowemu zamienieniu w kamień człowieka. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Poczułem jak mój umysł staje się zamglony. Nagle straciłem możliwość ruszania się. Stałem nieruchomo i patrzyłem się na wesołe oczy dziewczyny przede mną. Jej dłoń powędrowała do moich włosów. Czułem jak delikatnie gładzi czarne kosmyki, nucąc przy tym nieznaną przeze mnie melodię. Uniosła się na czubki palców, całując mnie w policzek. Kiedy spostrzegła mój brak reakcji podskoczyła kilka razy w miejscu, wydobywając z siebie kilka cichych pisków. 

- Teraz jesteś mój - jej dłoń pogładziła mój policzek - i tylko mój.

Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą, popychając mnie na łóżko. Usiadła obok mnie i wtuliła się w mój bok. Nieświadomie objąłem ją ramieniem i położyłem głowę na jej skroni. Jej zapach był dosyć intensywny. Czuć od niej było pomarańcze połączone chyba z nutką jabłek. Nie wiedziałem, czy to zapach szamponu czy żelu do mycia, ale nie obchodziło mnie to. Nie chciałem tego robić, ale musiałem. 

Siedzieliśmy tak przez kilka minut, w ciągu których dziewczyna nieustannie uśmiechała się i łasiła się do mnie w najbardziej denerwujący sposób jaki mogłem sobie wyobrazić. Jedna z jej dłoni dostała się pod moją czarną bokserkę i zaczęła gładzić mięśnie brzucha. Świetnie niech jeszcze mnie zgwałci, tylko tego brakuje do kompletu. To co miałem pod koszulką musiało jej się spodobać, bo nie zabrała jej przez następne kilka minut łaskotania mnie po żebrach. Wzięła jedną z moich rąk i skierowała ją tak, że aktualnie trzymałem jedną z jej piersi... a przynajmniej stanik, bo nie wyczuwałem tak szczerze nic. Jane wyglądała na szczęśliwą ze swoich poczynań i jeździła moją ręką po całym swoim torsie. Tak szczerze to modliłem się o możliwość aktywacji mojego znaku i dezintegracji jej osoby.  Brązowowłosa popchnęła mnie lekko, przez co upadłem plecami na jej łóżko, głową na poduszce. Bez dyskusji położyłem nogi na łóżku, a dziewczyna położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Leżeliśmy tak przez chwilę i myślałem, że Jane po prostu usnęła, ale niespodziewanie zaczęła się wiercić. Obserwowałem jej poczynania z dużym skupieniem. Podniosła się ona na dwóch rękach tak, że teraz jej twarz była centralnie nad moją. Zanim się zorientowałem jej usta były na moich, a moje ręce powędrowały na jej biodra, trzymając ją w miejscu. Będę musiał chyba pić domestos, żeby wymyć jej ślinę z buzi. Język Jane zaczął atakować mój już po kilkunastu sekundach, a ja pozbawiony własnej woli oddawałem każdy pocałunek. 

Trwało to kilka minut... kilka minut tego glonojada wyżerającego mi twarz. Nie umiała całować to było pewne. Czułem jak krople jej śliny spływają mi po podbródku. Normalnie miałbym odruch wymiotny, ale no nie mogłem nawet mrugnąć bez jej kontroli. Wolałem już tortury w laboratorium niż tą sytuację. Dziewczyna zdjęła moją koszulkę jednym ruchem i od razu zaczęła jeździć po niej swoimi długimi, ostrymi paznokciami. Już czułem wszystkie zadrapania powstające w okolicach mostka. Aktualnie siedziała ona okrakiem, robiąc okrężne ruchy w wiadomym miejscu. Nie ważne jak bardzo pod jej kontrolą będę to nigdy mi nie stanie od czegoś takiego... szanujmy się. 

Infinity [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz