Rozdział 24

2K 128 58
                                    

Od dnia oddania rozrusznika Jane zostawiła nas w spokoju. Co prawda widywaliśmy ją sporadycznie, w końcu chodziliśmy razem do klasy. Dziewczyna zdawała się trzymać do nas duży dystans, lansując się z moim rozrusznikiem na lewym nadgarstku. Odkąd go oddałem zobaczyłem wiele różnic. Przede wszystkim był bardziej porysowany i poobijany. Często myślałem co ona musiała z nim robić aby tak wyglądał. Zastanawiałem się czy jego elektrowstrząsy jeszcze w ogóle działają, bo po wyglądzie przypominał starego grata.

Kończąc temat tej szmaty to skończył się październik, a my oddaliśmy nasz projekt, który oczywiście sklejaliśmy dzień przed oddaniem do 4 nad razem, ale udało nam się. Aria zajęła się walorami estetycznymi pracy, a przynajmniej tak mówi bo wybrała czcionkę. Tak naprawdę to Eden i Kai siedzieli nad tabelkami i wykresami. 

Początek grudnia sygnalizował nie tylko niskie temperatury, ale również zbliżającą się przerwę świąteczną, na którą miałem wrócić z powrotem do laboratorium. Na myśl o tym miejscu momentalnie mnie skręcało. Moja skóra pokrywała się gęsią skórką, a pot zaczynał się zbierać w linii włosów gdy wyobrażałem sobie twarz tego skurwiela. Z drugiej strony trochę tęskniłem za profesorem Albertem. Powinienem go nienawidzić za pozwalanie na tortury, ale byłem świadomy tego, że on sam o niczym nie wiedział, a każdy materiał wychodzący z badań był fałszowany. 

Próbowałem prosić Blaziera o możliwość zostania w akademiku na okres świąteczny. Obiecał mi on odpowiedź w ciągu tygodnia jednak minęły już 2 , a on w dalszym ciągu nie przedyskutował ze mną tematu. 

Obecnie siedzieliśmy z Edenem na łóżku, przykryci kołdrą i piliśmy gorącą herbatę. Białowłosy nie żartował jak opowiadał mi o swoim przechodzeniu przez zimę. Drżał on prawie przez cały czas i nawet kilka swetrów nie było w stanie go ogrzać do dobrej temperatury. Wiedziałem, że potrwa to do czasu jak jego okres dojrzewania się skończy, ale już powoli nie mogłem patrzeć jak mój chłopak cały się trzęsie, desperacko przytulając się do mnie, próbując zabrać ode mnie chociażby odrobinę ciepła. 

We wszystkich klasach trwały przygotowania do wigilii klasowych. My postanowiliśmy zwyczajnie kupić jedzenie i zjeść je w naszej sali, rozmawiając i bawiąc się umiejętnościami. Oczywiście ja musiałem odmówić ostatniej rozrywki ze względu na brak rozrusznika, który nie przydał mi się ani razu, od kiedy oddałem do Jane.

Wcześniej tego dnia Aria i Gray zaproponowali nam wspólne wyjście na łyżwy. Oczywiście ze względu na troskę o Edena musiałem odmówić. Nie chciałem ryzykować jeszcze większym spadkiem jego temperatury ciała. Kai również się wyłamał, ledwo ruszając się z powodu zgubienia wszystkich piór. Blondyn praktycznie nie wychodził z pokoju z powodu osłabienia i bólów mięśni. Zabronił wszystkim się dotykać, zarzekając że jego skrzydła wyglądają paskudnie bez piór. Ostatecznie Aria i Gray poszli sami. Musiałem przyznać, że ostatnio widziałem coś między nimi. Być może faktycznie coś w sobie widzieli, tylko za bardzo się bali do tego przyznać? Musiałem sprawdzić tę teorię. Nie wziąłem jej znikąd. Ostatnimi czasy spędzali oni ze sobą dosyć dużo czasu, nie mówiąc o tym że wyglądaliby razem naprawdę dobrze. Zawsze wiedziałem, że byli dobrymi przyjaciółmi, ale czy mogłoby być w tym coś więcej? Zawsze gdy wspominałem o tym Edenowi on tylko pukał się w czoło, a Kai nawet nie chciał o czymś takim słuchać. Czy byłem jedynym spostrzegawczym w tej paczce?

Westchnąłem lekko, dalej jeżdżąc ręką w górę i dół pleców Edena. Przeklinałem Graya za podwyższoną temperature ciała. Frajer paradował sobie w krótkich spodenkach i zwykłej koszulce podczas gdy za oknem piździło tak mocno, że nawet skrzydła Kaia nie generowały takiego wiatru... przynajmniej kiedy miały jeszcze pióra. 

- Eden kochanie - powiedziałem, zwracając jego uwagę - Czy jesteś pewny, że nie chcesz iść do pomieszczenia głównego? Mają tam kominek...

Infinity [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz