11. Lloyd

1.3K 119 10
                                    

Była dziewiętnasta wieczorem, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Zszedłem na półpiętro i obserwowałem w ciemności jak ojciec idzie je otworzyć. Po chwili do pomieszczenia weszła... mama? Co ona tu robi? A za nią wujek Wu. Zauważyłem, że tata nie był zdziwiony, musiał spodziewać się ich odwiedzin. Mama spojrzała w moją stronę, ale albo mnie nie zauważyła, albo udawała, bo nie zawołała mnie, ani się ze mną nie przywitała. Ojciec zaprowadził ich do gabinetu i gdy weszli, zamknął za sobą drzwi. Bardzo chciałbym wiedzieć o czym rozmawiają i po co przyszli. Kusiło mnie, żeby podejść do drzwi i chociaż trochę podsłuchać. Jednak wiedziałem, że nic z tego dobrego nie wyjdzie.

Poszedłem, więc tylko po szklankę wody do kuchni. Wracając, usłyszałem jednak swoje imię i ciekawość wygrała nad rozsądkiem. Stanąłem przed klonowymi drzwiami i zacząłem podsłuchiwać.
- Bracie, chcesz żeby Lloyd wychowywał się bez matki? - usłyszałem głos wujka Wu.
O co mu mogło chodzić. Chce żeby rodzice znowu zamieszkali razem? Jakoś sobie nie mogę tego wyobrazić.
- Nie ma jakiejś innej opcji? - dopytywał Garmadon - na pewno nie ma tylko dwóch stanowisk w Ninjago.
- Znaleźliśmy tylko to, chociaż nie jest w pełni zadawalające - powiedziała mama - będę musiała wyjechać, jeśli się nie zgodzisz.
- Na pewno źle szukaliście - oczywiście, ojciec jak zawsze odpowiada oschle dla mamy.
Ale o co chodziło jej z tym wyjazdem? Chyba mnie nie zostawi? Nie może tego zrobić.
- A poza tym myślicie, że Lloyd zgodzi się na którekolwiek z tych dwóch rozwiązań?- dodał.
- Porozmawiam z nim o tym - powiedziała Misako - ale najpierw chce mieć twoją zgodę, żeby później się nie rozczarował.
- Garmadon - zaczął wujek - i tak będziesz szukać kogoś na to stanowisko...
- Dosyć! - powiedział ojciec, aż podskoczyłem - ja jestem dyrektorem tej szkoły i ja będę o tym decydował.

Wzięły mnie wyrzuty sumienia, więc zabrałem szklankę i poszedłem do swojego pokoju. O co im mogło chodzić? Nie potrafię się domyśleć o czym mogli rozmawiać. Rzuciłem się na swoje łóżko, wziąłem poduszkę, przytulając się do niej i położyłem się na brzuchu, patrząc na okrągły księżyc, widoczny przez nie zasłoniete rolety. Po pół godzinie ktoś zapukał delikatnie do moich drzwi.
- Proszę - rzuciłem tylko, nie zmieniając swojej pozycji.
- Skarbie, chciałabym z tobą porozmawiać - usłyszałem głos mamy.
Wyprostowałem więc się i usiadłem koło niej na łóżku.
- Dlaczego traktujecie mnie jak dziecko, skoro mam już 16 lat? - zaskoczyłem ją tym pytaniem.
Zapaliła lampkę na biurku i wyciągnęła ręce do mnie. Chciała, żebym się do niej przytulić. Jednak ja nie zareagowałem. Nadal siedziałem z podwiniętymi nogami, przytulając poduszkę i kładąc na niej brodę.
- Kochanie... - westchnęła mama z braku siły.
- Czemu dowiaduję się o wszystkim ostatni? - spytałem.
- Rozmawialiśmy z tatą o mojej nowej pracy - próbowała mi coś powiedzieć Misako.
- Co tata ma do tego? - spytałem nie rozumiejąc.
- To, że mamy dwie opcje i w obydwóch musi być jego zgoda. Jak i twoja - dodała mama.
- To dlaczego nie mogliśmy pogadać wszyscy razem?
- Lloyd...
- Nie ważne - burknąłem.
- Mam ci powiedzieć o czym rozmawialiśmy? - zapytała.
- Yhm - przytaknąłem.
- Tak więc... znalazłam dwie oferty pracy.
- To chyba dobrze. Co nie? - domyślałem się.
- Tak, ale... - zaczęła Misako - albo będę pracować 60 kilometrów od Ninjago City, albo...
- Zaczekaj... co!? - zdziwiłem się. Nie może wyjechać! - Chcesz mnie zostawić?
- Raczej zabrać ze sobą - zaproponowała. - ale na to ojciec się nie zgodził...
- Kto by się spodziewał - szepnąłem. - Nie chcę cię stracić.
- I nie stracisz - powiedziała.
- A jaka jest ta druga opcja? - spytałem niepewnie.
- Eh... - westchnęła mama. Widać było, że ta rozmowa jest dla niej ciężka - praca w waszej szkole.
Nie spodziewałem się tego. Nie miałem pojęcia co na to odpowiedzieć.
- Czego byś uczyła? - zapytałem w końcu.
Mama pokręciła głową.
- Wiedziałam, że nie będziesz zadowolony - powiedziała - nie byłabym nauczycielką.
- To kim? - zastanawiałem się.
- Sekretarką
- Ale... - zacząłem - codziennie byś musiała widzieć się z tatą.
- Wiem - szepnęła tylko.
- Dałabyś radę tak pracować? A on się na to zgodził?
- Zrobiłabym to dla ciebie - uśmiechnęła się delikatnie, poprawiając moje blond włosy - przed chwilą powiedział, że może mnie zatrudnić.
- Powinnaś też myśleć o sobie - westchnąłem. - Masz swoje życie. Nie możesz mnie ciągle stawiać na pierwszym miejscu. Nie jestem już dzieckiem.
- Owszem mogę - powiedziała, przytulając mnie do siebie - jesteś moim synem.
- Kocham cię - szepnąłem tylko.
- Ja też cię kocham Lloyd - odpowiedziała mi mama.
- To przyjmiesz tę pracę? - spytałem po dłuższej chwili.
- Chyba tak - stwierdziła - przynajmniej do póki nie znajdę nic lepszego.
- Czyli będziemy się widzieć codziennie w szkole - uśmiechnąłem się.
- Tak - potwierdziła mama, całując mnie w policzek- ale nie martw się, nie będę ci robić wstydu przy kolegach.
- Zobaczymy - zaśmiałem się - pamiętaj, żeby nie całować mnie w szkole.
- A przed szkołą może być? - zaśmiała się również.
- Nie może - odpowiedziałem rozbawiony.
- No dobrze, w takim razie do jutra - powiedziała Misako wstając.
- Nie zostaniesz dłużej? - spytałem.
- Nie mogę - przyznała - poucz się trochę.
- Mamo! - jeknąłem i rzuciłem poduszką, ale tak, żeby w nią nie trafić.
- Do jutra kochanie - powiedziała tylko i zamknęła drzwi mojego pokoju.
- Do jutra - odpowiedziałem, chociaż nie sądzę, żeby to usłyszała.

Położyłem się z powrotem na łóżku i otworzyłem książkę od geografii. Nie zamierzałem się uczyć, ale nie zaszkodzi jak będzie leżeć koło mnie. Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Zdziwiony sięgnąłem po niego i zobaczyłem, że dzwoni nieznany numer. Kto to może być? Odebrać? A może lepiej nie? W końcu jednak odebrałem, zanim osoba po drugiej stronie się rozłączyła.
- Halo?
- Słyszałem, co się stało w szkole... - powiedział chłopak po drugiej stronie słuchawki.
- Przepraszam - przerwałem - kto mówi?
- Jak to kto? - obruszył się chłopak - Jay.
- Skąd masz mój numer?
- Mam swoje sposoby
- Masz rację - powiedziałem trochę sarkastycznie - chyba nie chcę wiedzieć.
- No więc... - zaczął chłopak - Cole mi powiedział, że Nya mu powiedziała, że Kai jej powiedział, że...
- Do sedna Jay - w tym momencie przewróciłem oczami. Szkoda, że chłopak tego nie widział, bo by spostrzegł moją irytację.
- Wiem co się stało z Morro - walnął rudowłosy.
- Nie chcę o tym gadać - westchnąłem.
Jak bym mógł mu cokolwiek powiedzieć, skoro nawet mojej mamie na ten temat nic nie powiedziałem, a ja jej zazwyczaj wszystko mówię.
- No dobra - odparł chłopak - ale może chciałbyś się przejść jutro ze mną i Cole'm na hamburgery po szkole?
- Nie, jakoś nie mam ochoty - sapnąłem.
Szczerze to mogłem nie odmawiać, przydałoby mi się takie wyjście i zaprzyjaźnienie się z kimś. Jay wydaje się być spoko gościem.
- Może innym razem. Do zobaczenia jutro w szkole - dodaję i rozłączam się.

Po tej rozmowie jeszcze chwilę siedziałem na telefonie, po czym zmęczenie wzięło górę i zasnąłem.

Jak przeżyć liceum i nie zwariować /Według Lloyda Garmadona/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz