Rozdział 3 (3/3) - Złamany róg

72 8 9
                                    

Na dalsze rozmowy nie było czasu. Korytarzem obok przebiegła grupa strażników z której dwóch odłączyło się, żeby sprawdzić cele dotychczasowych więźniów. Shadow szybko rzucił zaklęcie kamuflażu, a Tempest zakryła się peleryną. Strażnicy minęli ich i weszli do celi Shadowa naiwnie szukając uciekiniera. Korzystając z sytuacji kucyki wybiegły. Na początku Shadow biegł za Tempest zakładając, że zna drogę, ale po chwili stracił ją z oczu, bo musiał ukryć się przed kolejnym patrolem, a w tym czasie Tempest udało się ruszyć przodem mijając przeciwników. Mimo to nie błądził długo. Okazało się, że więzienie, w którym się znajdował było bardzo małe i składało się tylko z kilku prostych korytarzy. Wybiegł na zewnątrz i rozejrzał się. Znajdował się na kamiennej wyspie bez żadnych roślin i prawie bez zabudowań. Aż po horyzont widział czarne burzowe chmury. Nie zastanawiając się długo ruszył w stronę umówionego miejsca spotkania. Przez chwilę biegł cały czas niewidzialny, ale przypomniał sobie o posiadaniu skrzydeł. Nie myśląc długo jednym sprawnym ruchem skrzydeł wzbił się w powietrze. I to był błąd. Natychmiast po oderwaniu kopyt od ziemi zaklęcie niewidzialności przestało działać i prawie natychmiast zobaczył go jeden z oddziałów składający się z czterech bestii. Okazało się, że to zaklęcie nie przepada za nagłymi zmianami prędkości.
- No nie! - Pomyślał Shadow. - Na grzywę Celestii i co teraz? Jeśli ich po prostu tak zostawię to zaraz zaalarmują resztę i wszyscy będą wiedzieć, gdzie nas szukać. Trzeba się nimi natychmiast zająć.
Shadow gwałtownie skręcił, wręcz zgiął się wpół zmieniając kurs prosto na przeciwników. Przez te kilka sekund zdążył wzbić się na dobre kilkadziesiąt metrów więc miał czas na nabranie prędkości pikując. Strażnicy widząc, że kucyk ma zamiar walczyć przygotowali się do starcia. Ustawili się w formacji i nastawili niewielkie tarcze. Shadow Blaze wybrał jeden cel i leciał prosto na niego. Zbliżał się z coraz większą prędkością aż nagle w ostatnim momencie zmienił pozycję tak, że wykorzystując złe ustawienie tarcz wylądował jednemu przeciwnikowi tylnymi kopytami w twarzy ogłaszając go. Pozostałych trzech wycelowało w Shadowa włóczniami, a ten odbił się od podłoża i zaczął szarżę prosto na ostrza. Zanim jednak spotkał się z bronią przeteleportował się za kolejnego przeciwnika wymierzając mu potężne kopnięcie znowu tylnymi nogami w tył głowy i pleców. Wróg legł na ziemie niezdolny dalej walczyć. Pozostało już tylko dwóch. Nie zastanawiając się Shadow wystrzelił w pierwszego wiązką magii i przypomniał sobie o tarczach dopiero gdy magia odbiła się od jednej i trafiła drugiego przeciwnika. Został już tylko jeden. Zakrył się tarczą i nastawił broń na sztorc. Shadow ruszył na niego wskakując na jego broń przyciskając ją do ziemi. Wyskoczył z niej prosto na tarczę i odbijając się od niej znalazł się powyżej wysokości głowy przeciwnika. Uderzył zaskoczonego przeciwka na wzór prawego sierpowego ogłuszając go i wylądował tuż przed nim. Spojrzał na leżącego już wroga i poprawił potarganą w trakcie walki grzywę.
- Skąd ja potrafię tak walczyć? - Zapytał sam siebie.
Nagle za plecami usłyszał znajomy głos:
- Całkiem nieźle sobie radzisz - powiedziała Tempest zdejmując kaptur peleryny - gdzie się uczyłeś?
- No właśnie nigdzie - odpowiedział Shadow. - Nie mam pojęcia jak ja to zrobiłem, ale jestem z siebie dumny.
- Widział cię ktoś więcej? - zmieniła temat Tempest.
- Wydaje mi się, że nie. Przynajmniej mam taką nadzieję. A ciebie ktoś widział?
- Nie. Ale wszyscy wiedzą o mojej zdradzie. Słyszałam kilka rozmów.
- Ty rozumiesz te potwory?
- Tak. Żyłam tu dość długo to się nauczyłam.
- No tak... To idziemy? I czy mamy jakiś plan?
- Trzeba wysadzić jeden okręt a reszta pójdzie reakcją łańcuchową. Są gęsto ustawione więc na pewno się uda.
Dalszą droga trwała bardzo krótko i bez żadnych problemów. O dziwo przez cały ten czas nie spotkali nawet jednego przeciwnika. Jeszcze większe zdziwienie było, gdy okazało się, że nikt nie pilnuje lądowiska.
- Pewnie z rozkazu Grubbera wszyscy pobiegli do więzienia i chronić jego samego. - Powiedziała Tempest.
- Czyli możemy działać bez ukrywania się.
- A nawet jak kogoś spotkamy to na pewno razem damy mu radę.
- To jak chcesz wysadzić to wszystko?
- Gdzieś tu jest skład z prochem. Wystarczą dwie beczki w maszynowni i wszystko wybuchnie. Weźmiemy jeden z mniejszych statków i polecimy z powrotem do Equestrii.
- Plan doskonały! - zaśmiał się Shadow.
- I z czego się śmiejesz? Zadziała, zobaczysz.
- Nie twierdzę, że nie zadziała - na chwilę zapadła niezręczna cisza. - Chodźmy po ten proch.
Przez kilka minut szukali składu, a kiedy już go znaleźli Shadow używając magii Zabrał dwie beczki. Tempest zaprowadziła go do maszynowni, gdzie ustawił proch i przygotował długi lont. Potem Tempest poszła przygotować ich transport. Wystartowała i odleciała trochę od wyspy. Kiedy znalazła się w bezpiecznej odległości Shadow odpalił lont i wtedy zobaczył kilku biegnących z daleka w ich stronę wrogów. Mimo to zgodnie z planem poleciał prosto do Tempest. Wylądował na pokładzie i powiedział:
- Teraz patrz i podziwiaj cuda pirotechniki.
Kilkadziesiąt sekund później zanim bestie zdążyły się nawet zbliżyć nastąpiła wielka eksplozja. Zaraz po niej kolejna i kolejna. Zgodnie z planem wszystkie okręty zostały zniszczone. Na lądowisku leżało teraz kilkadziesiąt płonących wraków nad które wzbijały się obłoki czarnego dymu.
- Chwila! - Przypomniał sobie nagle o czymś Shadow. - Jak zniszczyliśmy im cały transport to skąd oni będą teraz brać żywność? I skąd mamy pewność, że to ich powstrzyma od kolejnych ataków?
- Może i wyspy na to nie wyglądają, ale są w pełni samowystarczalne. Mają tu pod dostatkiem żywności, wody i różnych surowców, a jeśli chodzi o ataki to zostawiłam Grubberowi list, w którym mocno mu odradzam ataki ze względu na bardzo nieprzyjemne konsekwencje. - Powiedziała z przekąsem.
- Czyli w jednym zdaniu: sprawę Grubbera można uznać za zamkniętą.
- Jak najbardziej. Cały jego „misterny" plan został przez nas rozgromiony.
- Dobrze powiedziane. Czyli co? Teraz lecimy nareszcie po twój róg?
Tempest spojrzała na Shadowa i cicho powiedziała „delikatnym" tonem:
- Tak. Teraz po mój róg.
Podróż do miasteczka rodzinnego Tempest trwała dość krótko. Jedna spokojna noc spędzona na pokładzie i byli na miejscu. Wylądowali na obrzeżach, żeby nie wzbudzać zbytecznego zainteresowania i zanim poszli Shadow zaczął rozmowę.
- Z tego co wiem róg straciłaś przy starciu z Niedźwiedzicą.
- Tak.
- Więc chyba nie ma sensu iść do miasteczka. Widzę, że jego widok nie wprawia cię w najlepszy nastrój.
- Z tym miejscem wiąże się dużo nieprzyjemnych wspomnień...
- To idziemy od razu do jaskini?
- Chyba tak wolę.
- Mam nadzieję, że pamiętasz drogę.
- Tych wydarzeń chyba nigdy nie zapomnę...
- Tempest, jeśli nie chcesz nie musimy tam teraz iść - powiedział Shadow zauważając, że Tempest wyraźnie posmutniała.
- Wolę mieć to za sobą. Poza tym chodzi tu o odzyskanie rogu. Już się nie mogę doczekać! - Powiedziała udając, że wcale nie jest w złym nastroju.
- No to prowadź.
Tempest ruszyła powoli. Przypominając siebie trasę na bieżąco prowadziła Shadowa przez gąszcz lasu Everfree. Kiedyś prowadziła tamtędy ścieżka, ale po wielu latach zarosła gęstą roślinnością utrudniającą rozpoznanie drogi. Jaskinia, do której zmierzali była teraz opuszczona. Znajdowała się na skraju od południowo - wschodniej części lasu daleko za ruinami zamku dwóch sióstr. Po około piętnastu minutach szukania Shadow Blaze i Tempest stanęli przed jaskinią. Obok wejścia leżało kilka drewnianych desek, na których widniały ślady farby. Tempest podniosła jedną z nich i po oczyszczeniu jej z ziemi widać było wyraźnie, że był to znak ostrzegawczy.
- To tu. - Powiedziała ponuro.
Kucyki weszły do środka. Shadow rozświetlił jaskinię rogiem i zaczął się rozglądać za rogiem, ale jedyne co rzucało mu się w oczy to sterty kamieni. Jaskinia nie była głęboka, ale i tak znalezienie rogu pośród tych kamieni nie wyglądało na łatwe.
- Tak szczerze to spodziewałem się, że wejdziemy tu i róg od razu rzuci się w oczy. - Powiedział z lekkim rozczarowaniem Shadow. - Ale nie martw się. Znajdziemy go. Jestem pewien.
Rozpoczęły się poszukiwania. Shadow razem z Tempest oglądali każdy kamień osobno od lewej strony jaskini do prawej upewniając się, że nie ma tam jakiegoś odłamka. Poszukiwania były dodatkowo utrudnione przez liczne połamane stalaktyty i stalagmity przypominające róg. Kilka razy zdarzyło się, że ktoś myślał już, że znalazł zgubę, ale okazywała się być tylko skałą. Po dwóch godzinach Tempest zaczęła się niecierpliwić.
- Mam dość! Kolejny raz znajduję jakiś kamień podobny do rogu. Skąd tak właściwie wiesz, że odłamek na pewno jest tutaj.
- Nie wiem. Ale to wydaje się być najrozsądniejszym miejscem na rozpoczęcie poszukiwań.
- Może dajmy sobie spokój? Żyję już tyle czasu bez rogu i przyzwyczaiłam się do tego. Nigdy tak naprawdę nie czułam nawet potrzeby korzystania z magii. To co mam w zupełności mi wystarcza.
- Może i ci wystarcza, ale możesz mieć dużo więcej. Tak jak Twilight mówiła w czasie Festiwalu masz ogromną moc. Wykorzystana w odpowiedni sposób może być niezwykle pomocna dla Equestrii i dla samej ciebie. Możesz mi wierzyć, że kiedy nauczysz się nawet podstawowych zaklęć nie będziesz w stanie żyć bez magii. To jest po prostu ogromna wygoda.
- Nawet nie jest przecież powiedziane, że uda się ten róg znaleźć.
- Tak właściwie to właśnie go znalazłem. - Powiedział Shadow i parsknął śmiechem. - Masz idealne wyczucie czasu!
Tempest wręcz podbiegła do śmiejącego się towarzysza, który trzymał na kopytku fragment rogu i zaczęła mu się uważnie przyglądać. Po jej oczach widać było, że ciężko jest jej uwierzyć w powodzenie poszukiwań. Ze względu na brak dobrego światła i kurz róg niewiele różnił się od innych skał. Dopiero po wyjściu z jaskini okazało się, że rzeczywiście jest bardziej fioletowy, w tym samym kolorze co Tempest i ma na sobie charakterystyczną spiralę.
- Jesteś pewien, że właśnie to jest mój róg? - Pytała co chwilę Tempest nie mogąc uwierzyć, że udało się go znaleźć.
- Tak, to na pewno twój róg. Od razu widzę, że jest cały czas nasączony magią, i ma takie same kolory jak ty. No i kształt charakterystyczny dla rogu się zgadza.
- Czyli naprawdę będę mogła używać magii tak jak każdy inny jednorożec?
- Na to wygląda. Przeprowadzę tylko kilka testów zgodności i możemy zaczynać scalanie, ale chodźmy z tego lasu. Jeszcze nas tu napadną jakieś patykowilki albo inne nie wiadomo co.
Kiedy byli już na statku Shadow przeprowadził kilka testów, o których mówił wcześniej i kiedy upewnił się, że wszystko jest dobrze poszedł do przyjaciółki, żeby powiedzieć jej o gotowości. Tempest siedziała na wzniesieniu patrząc na swoje miasteczko na tle zachodzącego już słońca.
- Widok jak z obrazu albo z jakiegoś mdłego romansu. - Powiedział zbliżając się od tyłu. - Brakuje tylko dwóch kucyków zakochanych w sobie na śmierć i romantycznie całujących się.
Tempest słysząc to odwróciła się nagle patrząc na Shadowa ponętnym wzrokiem. Shadow widząc to zrobił podobną minę i powoli podszedł do Tempest siadając obok niej. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy powoli przybliżając się do siebie i gdy byli kilka centymetrów od siebie zaczęli się głośno śmiać.
- Można by z tego zrobić romans roku! - Powiedziała Tempest śmiejąc się i aż położyła się na ziemi.
Śmiali się jeszcze przez chwilę, a kiedy emocje opadły Shadow powiedział:
- Ja jestem gotowy do scalenia. Głowa mnie nie boli i mogę już korzystać z mrocznej magii, a róg też jest w świetnym stanie. Idziemy?
- Już nie mogę się doczekać. - Odpowiedziała rozbawiona jeszcze Tempest.
Na miejsce scalenia Shadow wybrał niewielką polanę w pobliżu ich tymczasowego miejsca zamieszkania. Poszli tam od razu, mimo że zaczynało się powoli robić ciemno. Shadow był równie podekscytowany co Tempest i nie chciał dłużej czekać. Według niego powodzenie tego zaklęcia byłoby wielkim przełomem, jeśli chodzi o magię organiczną. Klacz stanęła w wyznaczonym miejscu i czekała na Shadowa czytającego jeszcze raz zaklęcie, którego miał użyć. Upewnił się, że wszystko jest tak jak być powinno i powiedział:
- Więc tak. Nie mam pojęcia czy będziesz coś czuć, czy będzie bolało, łaskotało czy cokolwiek innego, ale ważne jest żebyś w miarę możliwości nie ruszała się. Nie gwarantuję, że zaklęcie zadziała, ale jestem pewny, że nic ci złego nie grozi. W najgorszym wypadku będziesz miała róg, ale nie działający. W takiej sytuacji nie będziesz mogła korzystać z magii nawet tak jak to robisz teraz. Proces jest też raczej nieodwracalny, chyba że róg znowu zostanie złamany. Możliwe, że po zakończeniu będziesz osłabiona albo nawet możesz stracić przytomność, ale to jest raczej ekstremalna sytuacja. Do zaklęcia regeneracji potrzebna jest mroczna magia, nad którą obecnie tylko ja mam kontrolę. Możliwe, że twój róg zostanie nią nasączony w niewielkiej ilości co chyba pozwoli ci na wykonywanie łatwiejszych zaklęć z wykorzystaniem mojej magii. Zaklęcie nie było w żaden sposób testowane, bo nie miałem na czym testować, ale spędziłem nad nim trochę czasu więc powinno zadziałać, ale jeszcze raz powtarzam: nie gwarantuję, że zadziała. Czy jesteś pewna, że decydujesz się na scalenie?
- Tak. - Odpowiedziała Tempest bez chwili zastanowienia.
- Na pewno? Nie chcesz tego jeszcze przemyśleć?
- Jestem pewna. Nawet jeśli stanie się coś złego to nie będę mieć wyrzutów sumienia, że czegoś nie spróbowałam, zaprzepaściłam jakąś szansę.
- Okej. No to zaczynamy.
Po tych słowach oczy Shadowa zrobiły się czarne, a w ich kącikach pojawiły się czarne płomienie podobne do tych jakie miał Sombra. Jego róg zaświecił się swoją czarną płomienistą magią. Zwój, który jak do tej pory trzymał pod skrzydłem wyjął teraz i uniósł go magią między siebie a Tempest. Potem uniósł fragment rogu trzymany jak do tej pory w szarym woreczku leżącym obok niego. Kolejno stał Shadow, potem zwój, róg i Tempest. Nagle na rogu Shadowa zaczęła zbierać się większa ilość energii magicznej. Spirala na jego rogu zrobiła się biała, a on sam zmarszczył lekko brwi. Tempest stała w bezruchu nie wiedząc czy może się jeszcze ruszać czy już nie. Tymczasem Shadow wystrzelił potężną wiązkę mrocznej magii w zwój. Widok tej magii był niesamowity ze względu na ilość wykorzystanej energii. Była zupełnie czarna i wyglądała jak idealnie gładka powierzchnia przez to, że absorbowała całe światło. Mimo to na brzegach wiązki wyraźnie widoczne było białe światło. Bardzo ciężko jest to do czegoś porównać, zjawisko takie jak to trzeba po prostu zobaczyć. Pod wpływem magii zwój zmienił kolor na czarno - biały i samoistnie rozwinął się. Przez kilka sekund gromadził w sobie całą dostarczaną energię aż nagle wystrzelił ją w róg, który także zmienił swój kolor na czarno - biały. Powoli zaczął zbliżać się do Tempest jednocześnie bardzo wolno regenerując się. Wszystkie wyszczerbienia, zarysowania i mniejsze odłamki zaczęły się pojawiać i zanim zetknął się z Tempest był w pełni odnowiony. Gdy jednak zetknął się już z klacz dookoła niej w jednym momencie pojawiła się „bańka" utworzona z mrocznej magii. Przez kilkanaście sekund znajdowała się wewnątrz a Shadow widząc ostatnią fazę zaklęcia przerwał strumień magii. Po chwili nastąpiła potężna eksplozja energii, która towarzyszyła znikaniu tej bańki. Oślepiające światło uderzyło Shadowa w oczy zmuszając go do natychmiastowego zamknięcia ich. Kiedy je otworzył zobaczył leżącą na wypalonej trawie przyjaciółkę. Pierwsze na co zwrócił uwagę to to, że leżała i nie wiedział, czy jest przytomna. Podbiegł do niej szybko, ale Tempest sama zaczęła się już podnosić.
- Jak się czujesz? - Zapytał Shadow podając jej kopytko i pomagając podnieść się.
- Trochę skołowana, ale poza tym dobrze. - Odpowiedziała powoli jakby zastanawiając się nad co drugim słowem. - Udało się?
Shadow spojrzał na czoło towarzyszki i dopiero teraz zauważył, że róg jest cały i wygląda tak jakby nigdy nie stało się z nim nic złego.
- Róg jest cały, a przynajmniej tak wygląda, ale czy możesz korzystać z magii sprawdzimy jutro. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jest z tobą najlepiej, a nie śpieszy się nam. Odpoczniesz, nabierzesz sił to wszystkiego się dowiemy.
- Już nie mogę się doczekać, ale skoro pan doktor mówi, że trzeba czekać to nie ma przebacz. - Zaśmiała się Tempest.
- A teraz pan doktor mówi, że trzeba iść spać. Choć już, bo sam jestem wycieńczony. To zaklęcie potrzebuje mnóstwa energii. - Odpowiedział Shadow i ziewnął głośno.
Zaczynało robić się zupełnie ciemno. Słońce powoli obniżało się, a chwilę później zaczął pojawiać się Księżyc. Kiedy Shadow Blaze i Tempest kładli się do snu było już zupełnie ciemno. Shadow ledwo położył głowę na poduszce i natychmiast zasnął zmęczony zaklęciem. Czuł się jakby cała energia z niego uszła, ale głęboki sen pozwolił mu zregenerować siły.
Shadowa obudziła Tempest. Podekscytowana i pełna energii potrząsała nim, dopóki nie otworzył oczu.
- Stało się coś? - Zapytał nie do końca przytomny i bardzo niezadowolony z przerwania mu snu.
- Obudziłam się rano zaraz po tym jak Celestia podniosła słońce i nie mogłam zasnąć. Poszłam do miasteczka zrobić jakieś zakupy, bo żywność się nam kończyła i przy okazji postanowiłam jednak odwiedzić starych znajomych chociaż przyznaję, niełatwo było mi się przekonać do tego. Okazało się, że prawie wszyscy wyjechali i została tylko jedna dawna przyjaciółka, ale zawsze lepsze to niż nic. Od czegoś przecież trzeba zacząć naprawianie dawnych relacji. A teraz nie mogę się już doczekać mojej pierwszej lekcji magii!
- Przecież masz złamany róg i nie możesz jej używać.
- Shadow obudź się! Wczoraj zregenerowałeś mi róg, nie pamiętasz tego?
- No tak było coś takiego... To wszystko czy coś jeszcze? Bo tak jakby próbuję tu spać.
- Już nawet nie żartuj. Jest dawno po południu! Śpisz już z dwanaście godzin jak nie dłużej najwyższa pora wstawać!
- Co?! - Shadow przerażony zerwał się na równe nogi. - Śpię tyle czasu i mnie nie budzisz? Tyle czasu zmarnowanego! Mogłaś mnie budzić z sześć godzin temu.
- Wtedy to ja jeszcze sama spałam. To wstajesz już?
- Tak, tak. Daj mi jakieś pół godziny na ogarnięcie się, zjem coś i zajmiemy się tą magią.
Pół godziny później w pełni obudzony i wypoczęty Shadow wyszedł na zewnątrz do czekającej już Tempest.
- To od czego zaczynamy? - Zapytała podekscytowana Tempest.
- Najpierw musimy sprawdzić czy w ogóle masz dostęp do magii. - Powiedział i używając magii pojawił kilka metrów od klacz podest z żółtym kwiatkiem w wazoniku, a potem powiedział. - Spróbuj potraktować to magią w taki sam sposób jak robiłaś to wcześniej.
- Po prostu?
- Tak, po prostu. Nie jestem pewien co się wtedy stanie, ale raczej na pewno będziemy wiedzieć, czy możesz używać magii czy nie.
Tempest wycelowała w cel i chwilę później jej róg zaczął się delikatnie świecić różowym odcieniem magii. Nagle potężna wiązka wystrzeliła i ułamek sekundy później zamiast podestu z wazonem była dymiąca kupka popiołu.
- Okej, do magii masz dostęp na pewno. - Powiedział Shadow lekko zaskoczony siłą magii Tempest.
Klacz uśmiechnęła się szeroko i szczęśliwa zawołała głośno:
- Dalej! Chce pierwsze zaklęcie! Pierwsze zaklęcie!
- Spokojnie, Tempest. Zaraz zajmiemy się pierwszym zaklęciem, a jak ci dobrze pójdzie to kolejnym i kolejnym. Teraz spróbujemy czegoś co potrafi chyba każdy jednorożec, czyli unoszenie przedmiotów.
- Co mam robić? - Natychmiastowo spoważniała Tempest.
Shadow znów na podeście pojawił tym razem niewielki kamyk i zaczął wyjaśnienia:
- Spróbuj wyobrazić sobie ten kamyk unoszący się nad ziemią. Pomyśl, że stoisz tam i sama go podnosisz nie używając magii. Oceń na jakiej wysokości się znajduje, czy się obraca. Wyobraź sobie jaką drogę przebywa by znaleźć się punkcie docelowym, jaką ma prędkość. Widzisz to?
- Tak. - Powiedziała pełna skupienia.
- Dobrze. Teraz pomyśl, że używając magii właśnie go podnosisz. Wyobraź sobie siebie, zobacz, jak wyglądasz, kiedy używasz magii.
Róg Tempest zaświecił się i dookoła kamienia też zaczęła pojawiać się poświata magii, ale nic więcej się nie działo.
- Niektórym pomaga powiedzieć sobie w myślach coś w stylu: „używam magii", „kamień powoli podnosi się" i tak dalej. Albo możesz też wyobrazić sobie, że magia przybiera kształt twojego kopytka. Chodzi głównie o to, żeby „poczuć" przedmiot, który ma się unieść.
Po tych dodatkowych radach prawie natychmiastowo kamień zaczął najpierw drgać, potem „jeździć" po podeście małymi gwałtownymi ruchami. Po około pół minuty zaczął ledwo się podnosić, ale zaraz upadał.
- Jak ty to robisz? - Zapytała w końcu zirytowana Tempest przerywając ćwiczenie.
- To jest kwestia praktyki. Chociaż w moim przypadku to nie pamiętam, jak się tego uczyłem. Ale muszę przyznać, że jesteś bardzo zdolna. Na ogół wygląda to tak, że zanim źrebak poruszy nawet jakimś przedmiotem mija przynajmniej kilka tygodni od pierwszej próby.
- Ale ja już kiedyś to robiłam i to bez żadnego problemu.
- Miałaś bardzo długą przerwę. Jestem pewny, że jeśli popróbujesz trochę więcej zaraz zacznie ci wychodzić jak kiedyś.
- Mam taką nadzieję.
Pół godziny później Tempest świetnie radziła sobie z lewitacją przedmiotów dużych i małych w różnych ilościach. Potem zajęli się zaklęciem transfiguracji. Było z nim trochę więcej problemów, ale jeszcze tego samego dnia klacz całkiem dobrze je rzucała. Nie wychodziło jej za każdym razem więc do wieczora ćwiczyła próbując różnych technik i odmian zaklęcia. Następny dzień był poświęcony teorii. Shadow opowiadał o naturze magii, jej odmianach, różnych ciekawych rodzajów wykorzystania. Mówił o podstawach tworzenia zaklęć pisanych i słownych oraz o tym jak one działają. Wszystko po to by dzięki zrozumieniu magii ułatwić uczenie się jej.
Kolejne dni spędzali na nauce. Tempest była bardzo zdolna i każde zaklęcie przychodziło jej stosunkowo łatwo. Po dwóch tygodniach Shadow zdecydował się napisać list do Twilight Sparkle w którym opisał skrótowo wszystkie wydarzenia od jego wyjazdu skupiając się głównie na postępach Tempest w magii. Po kolejnych dwóch tygodniach zakończył naukę z Tempest. Zostawił jej kilka książek i skontaktował się ze Star Swirlem, aby razem podróżowali po Equestrii, a przy okazji Tempest uczyła się od niego magii. Star Swirl Brodaty zadeklarował się, że w ciągu dwóch dni przyjedzie do Tempest i razem z nią poleci dalej. Shadow Blaze niestety nie mógł zostać z Tempest do końca ze względu na list z odpowiedzią Twilight w którym napisała o dziwnej przypadłości Spikea i prosiła o szybki powrót. Gdy Shadow tylko przeczytał list nie zwlekając poszedł do Tempest pożegnać się z nią. Klacz była na pokładzie i ćwiczyła wykorzystywanie czaru lewitacji na samej sobie. Kątem oka zobaczyła zbliżającego się Shadowa, więc opuściła się na ziemię i podeszła kilka kroków w jego stronę.
- Hej Tempest - Zaczął lekko przygnębiony idąc jeszcze. - Dostałem list od Twilight i muszę wracać do Ponyville. Spike przechodzi jakąś chorobę czy coś i potrzebna jest moja pomoc. W sumie niedługo będzie Star Swirl więc i tak niedługo byśmy się rozstali. Tak czy inaczej jak mówiłem muszę już lecieć.
- Och... - Zmartwiła się Tempest. - Miałam nadzieję, że zostaniesz do końca. Ale jak musisz to leć.
- Też myślałem, że zostanę jeszcze te dwa dni, ale jak widać nie jest nam to dane.
- Bardzo miło spędzało mi się z tobą czas. - Powiedziała nieśmiało Tempest.
- Mi też. Bardzo miło to nawet mało powiedziane.
Przez chwilę oboje stali w ciszy nie wiedząc co powiedzieć.
- No to... - Zaczął w końcu Shadow. - Ucz się pilnie ze Star Swirlem i miłego podróżowania... i opowiadania o swojej przeszłości. Naprawdę czas spędzony razem był bardzo miły. I tutaj i na wyspie.
- Tak...
- No to... Trzymaj się. - Powiedział Shadow na koniec i powoli odwrócił się odchodząc w stronę burty.
Nie poleciał od razu, bo miał cichą nadzieję, że Tempest jednak coś jeszcze powie. Kiedy stał już na samej krawędzi i rozłożył skrzydła jego nadzieję spełniły się.
- Shadow! - Zawołała i zaczęła biec w jego stronę.
Shadow odwrócił się szybko i zobaczył tylko jak Tempest wręcz rzuciła się na niego przytulając go.
- Bardzo ci dziękuję za czas który mi poświęciłeś. - Mówiła szeptem. - Dziękuję za to, że mnie znalazłeś, pomogłeś z Grubberem i nigdy nie straciłeś wiary we mnie. Dziękuję, że przywróciłeś mi możliwość korzystania z magii i że mnie jej nauczyłeś.
- No bez przesady! - Powiedział lekko zakłopotany Shadow. - Czeka cię jeszcze dużo nauki.
- Ale gdyby nie ty to pewnie nigdy bym nie mogła korzystać znowu z magii i w dodatku zapewniłeś mi lekcje u samego Star Swirla Brodatego.
Shadow nic nie odpowiedział nie mając jak zaprzeczyć i wykazać się skromnością, bo to wszystko było w pełni prawdą. Nie mając pojęcia co odpowiedzieć przypomniał sobie, że dość bardzo mu się śpieszy.
- Powinienem już lecieć. - Powiedział
- Będzie mi ciebie brakować. Bardzo... - Powiedziała na koniec i puściła go.
W trakcie, gdy ich twarze mijały się zupełnie niespodziewanie szybkim ruchem pocałowała Shadow Blazea w policzek w geście podziękowania, a potem zrobiła dwa kroki w tył i zarumieniła się mocno spuszczając wzrok. Bała się, że nie powinna była tego robić i nie dając po sobie poznać czekała w napięciu na reakcję Shadowa. Shadow stał nieruchomo mocno zaskoczony tym co się właśnie stało i po chwili zmieniając wyraz twarzy powiedział, jak gdyby nigdy nic.
- Chętnie bym ci oddał, ale teraz to będzie po prostu dziwne.
Tempest odetchnęła z ulgą.
- No tak, teraz to tak. - Zaśmiała się.
Nagle Shadow Blaze zmienił ton na bardziej nostalgiczny i serdecznie spojrzał na Tempest.
- Mi ciebie też będzie brakować Tempest i to bardzo. Ale nie martw się. Jestem pewien, że jeszcze się zobaczymy. Jak skończysz podróżować to przyjedź do Ponyville.
- Przyjadę. Obiecuję. - Uśmiechnęła się.
- A teraz już naprawdę powinienem lecieć. - Powiedział i wzbił się w powietrze. Unosząc się jeszcze dodał. - Nie tęsknij za bardzo i trzymaj się!
Po tych słowach wzbił się wysoko, rzucił zaklęcie lotu podróżnego i prawie z miejsca wykonał ponaddźwiękowe bum. Tempest zbliżyła się do burty i spojrzała na Lecącego Shadowa. Po kilku sekundach widziała już tylko smugę, która się za nim ciągnęła.
- Już za tobą tęsknię... - Powiedziała do siebie cicho i łza spłynęła po jej prawym policzku.
Tymczasem Shadow był już daleko. Użył zaklęcia podwójnie, żeby jak najszybciej dotrzeć do Ponyville dzięki czemu już po dwóch godzinach lotu był na miejscu. Podleciał do okna swojego pokoju i przeteleportował się do środka. Przeszedł przez niego i wyszedł na korytarz. Powoli szedł szukając Twilight i Spikea. Doszedł nareszcie do pokoju Spikea, a kiedy się zbliżał w nozdrza zaczął uderzać go coraz silniejszy odór. Czegoś takiego nie mógł zignorować. Otworzył drzwi i zobaczył Spikea leżącego na swoim łóżku.
- O hej Shadow. - Powiedział wyraźnie smutny.
- Twilight napisała, że coś ci dolega.
- Sam widzisz i czujesz.
- No czuć mocno, nie będę kłamać, ale poza tym to te krosty czy coś i nic więcej. Poza tym czujesz się jakoś gorzej?
- Właściwe to nie.
- Tak szczerze to mam takie dziwne wrażenie, że to nie jest żadna choroba. Byłeś u lekarza?
- Byłem, ale nie wie, jak mi pomóc.
- Ja też nie mam pomysłu niestety.
- A nie masz może jakiegoś zaklęcia, które mi pomorze? Albo przynajmniej, żeby nie było tak czuć tego zapachu?
- Wykorzystywanie magii do leczenia to nie jest dobry pomysł. Zwłaszcza jeśli chodzi o leczenie kogoś.
- Czyli nie możesz mi pomóc?
- Mógłbym spróbować, ale jeśli się nie uda to tylko pogorszę sytuację. Lepiej nie ryzykować.
- No dobra dzięki.
Po tych słowach Shadow wyszedł i zamknął drzwi. Poszedł dalej poszukać Twilight. Nie musiał jednak szukać długo, bo znalazł ją zaraz w sali z mapą. Od razu powiedział, że był już u Spikea, a kiedy powiedział, że nie może mu pomóc Twilight zapytała o dokładniejszy opis wszystkich zdarzeń od jego wyjazdu. Shadow opowiadał dobre trzy godziny o tym jak szukał Tempest, o wydarzeniach z wyspy i jak odzyskała róg, a potem jak uczyła się magii. Kiedy sam skończył opowiadać zapytał Twilight jak idzie jej ze szkołą.
- Na początku było trochę problemów z TEE - Zaczęła mówić księżniczka. - Nawet przez pewien czas szkoła była zamknięta, ale jak pewnie widziałeś teraz wszystko funkcjonuje.
- No budynek szkoły rzucił mi się w oczy.
- Jestem teraz dyrektorką, reszta dziewczyn nauczycielkami, a Starlight pedagogiem i mam ciągle pełne kopytka roboty. Właściwe to cały czas mam co nieco do zrobienia.
- No tak trochę się nam zeszło. To ja już dłużej nie przeszkadzam. - Zakończył Shadow i wyszedł.
Później tego samego dnia Shadow dowiedział się, że dolegliwość Spikea to tylko wylinka więc jego podejrzenia się spełniły. Kiedy ta informacja do niego dotarła poszedł znowu zobaczyć się z Twilight, która była w swoim gabinecie w szkole.
- Czyli przyjechałem niepotrzebnie. - Zaczął z wyrzutem Shadow otwierając drzwi gwałtownie.
- O, Shadow. Przykro mi, że tak wyszło. - Zmartwiła się Twilight.
- Nie mogłaś jakoś poczekać z tym listem?
- Przepraszam cię, ale bardzo się martwiłam.
- I tak wiesz dobrze, że nie jestem zwolennikiem leczenia magią.
- No wiem... - Powiedziała mocno zmartwiona.
Shadow widział po oczach Twilight, że naprawdę było jej przykro. Jako że raczej nie lubił, gdy komuś było przykro z jego powodu zaraz zmienił ton na bardziej obojętny choć nadal lekko zły.
- Dobra już. I tak planowałem wracać w ciągu dwóch dni. - Powiedział.
- Na prawdę?
- Przecież długo mnie nie było.
- Długo cię nie było i myślałam, że nie będzie cię jeszcze dłużej.
- Jak chcesz mogę wracać. - Powiedział Shadow sarkastycznie i uśmiechnął się.
- Nie! Cieszę się, że jesteś. Po pewnym czasie zaczynałam się nawet martwić o ciebie, ale jesteś świetny w magii więc zaraz byłam spokojna.
- Ale i tak gdyby nie Tempest mogłoby być kiepsko. Gruber pewnie zacząłby szturm.
Zapadła na chwilę niezręczna cisza.
- To... Czym będziesz się teraz zajmować? - Zapytała po pewnym czasie Twilight.
Shadow powiedział wzdychając:
- Pewnie oddam się magii. Nie mam żadnych konkretnych planów. Będę się uczyć trudnych zaklęć, pisać zaklęcia, testować zaklęcia. Jak ktoś będzie mnie potrzebował to jestem, ale tak jak mówię zajmę się magią, a konkretnie mroczną magią. Muszę ją bardziej zgłębić...


[MLP:FiM] - Shadow Blaze (Nigdy Niedokończona Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz