Rozdział 6 (1/2) - Cisza wśród Ligii

68 8 7
                                    

W czasie gdy Shadow walczył z tyranią Chrysalis w innym wymiarze, w jego rodzimym świecie sporo się działo. Minęło dużo czasu od kiedy wyjechał, więcej niż mogłoby się wydawać. Wahania czasowe spowodowane podróżą między wymiarami sprawiły, że z perspektywy księcia spędził on mniej czasu poza rodzimym światem niż z perspektywy wszystkich mieszkańców tego świata.
Ostatnia misja przyjaźni dotyczyła Applejack i Fluttershy. Pojechały one poza granice Equestrii, aż do krainy zamieszkałej przez stworzenia nazywane Kirinami. Kiedy mapa znów się odezwała wezwanie dotyczyło ponownie Kirinów, lecz tym razem na misję jechać miała Znaczkowa Liga. Gdy tylko znaczki Sweetie Belle, Apple Bloom i Scootaloo zaczęły świecić przyjaciółki natychmiast pojawiły się w zamku Twilight. Rozradowane, z wrzaskiem wpadły do Sali z mapą przy której czekała już księżniczka.
- Twilight! Twilight! - krzyczały jedna przez drugą. - Gdzie jedziemy? Canterlot? Vanhoover? Może Siodłata Arabia?
- Świetnie, że jesteście! - ucieszyła się Twilight i zaprosiła dziewczynki bliżej. - Mapa wzywa was do Kirinów. Była tam Applejack i Fluttershy ale znowu coś jest nie tak.
- Applejack dużo mi mówiła o Kirinach - powiedziała Apple Bloom.
- A Apple Bloom dużo mówiła nam! - dodała Sweetie Belle, a Scootaloo przytknęła.
- To bardzo dobrze. Nie będę wam w takim razie nic opowiadać, choć i tak Fluttershy i Applejack mają na pewno mają większe pojęcie.
- To kiedy wyjeżdżamy? - niecierpliwiła się Scootaloo.
- Jak najszybciej - powiedziała Twilight. - Ale jest mały problem.
- Jaki? - zapytała liga chórem.
- Kirinowie mogą mieć dość... wybuchowy charakter, a poza tym musicie jechać aż poza granice Equestrii. Misja może być niebezpieczna...
- Super! - ucieszyła się Scootaloo - Nie ma to jak dreszczyk emocji!
- Ja jednak wolę jak jest spokój... - powiedziała Sweetie Belle w odpowiedzi na słowa przyjaciółki.
- Problem polega na tym - Twilight westchnęła ciężko. - że nie chcę was tam puszczać samych.
Kucyki spojrzały na siebie nawzajem lekko zmartwione.
- To nie możesz po prostu wysłać kogoś z nami? - zaproponowała Apple Bloom po chwili. - Na przykład Applejack. Ona już zna Kirinów więc na pewno byłoby bezpieczniej.
- Tak szczerze - powiedziała Twilight. - to najchętniej sama pojechałabym z wami ale niestety nie jest to możliwe. Mam mnóstwo obowiązków związanych ze szkołą, tak samo jak Applejack, Fluttershy i cała reszta.
- To może pojedziemy same? - zaproponowała Scootaloo lekko zirytowana tym, że Twilight chce przypisać im „niańkę" - Na pewno sobie poradzimy, jesteśmy przecież Znaczkową Ligą! Gdyby było tam zbyt niebezpiecznie mapa na pewno nie wysłałaby nas.
Argument był mocny, ale księżniczka przyjaźni i tak nie chciała pozwolić na „podróż trzech małych kucyków za granice Equestrii do nieprzyjaznych krain". Zastanawiała się kto mógłby zadbać o bezpieczeństwo dziewczynek, a tak się złożyło, że akurat obok Sali przechodził Shadow Blaze. Twilight zobaczyła go przez otwarte drzwi i natychmiast zawołała.
- Shadow! Z nieba mi spadasz. Masz chwilę?
- Książę magii wszedł do pomieszczenia. Zobaczył znaczki unoszące się nad mapą i zaczął domyślać się o co chodzi.
- Chwilę? - zapytał sceptycznie.
- No może dzień lub dwa - uśmiechnęła się Twilight niezręcznie. - Znaczkowa Liga dostała misję przyjaźni i przydałoby się żeby ktoś pojechał i zadbał o bezpieczeństwo. Ja i reszta dziewczyn jesteśmy zajęte, a misja przyjaźni nie może czekać.
Shadow spojrzał na kucyki. Usta miały otwarte, a oczy wręcz błyszczały z podziwu.
- Niby miałem kilka spraw do załatwienia... - powiedział Shadow niepewnie. - Ale skoro nikt inny nie może...
- Uwierz mi, sama pojechałabym bardzo chętnie - powiedziała Twilight przekonująco.
- W takim razie zaszczytem dla mnie będzie udział w misji przyjaźni. Zwłaszcza ze sławną Znaczkową Ligą - dodał książę na koniec, uśmiechając się znacząco do trzech kucyków.
Liga aż rozpromieniała z radości, na wieść, że sam książę magii, którego jak do tej pory widziała tylko raz i to z dużej odległości w Canterlot, teraz pojedzie z nimi na misję przyjaźni.
Uzgodnili jeszcze kilka spraw i Liga poszła przygotować się do wyjazdu, a Twilight i Shadow zostali sami.
- Niby jestem księciem już od pewnego czasu - zaczął Shadow. - Ale cały czas nie mogę się przyzwyczaić do tego, że wszyscy traktują mnie jak kogoś... ważnego.
- Przecież jesteś ważny! - zawołała księżniczka przyjaźni. - Masz tytuł książęcy, pilnujesz harmonii w całym multiwersum!
- Co z tego? Mało kto o tym wie.
- Tak czy inaczej jesteś w Equestrii jak celebryta. Każdy chciałby spędzić trochę czasu z celebrytą!
Shadow w odpowiedzi mruknął coś niezrozumiale wyrażając tym swoje niezadowolenie.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem, Shadow i Znaczkowa Liga wsiedli do pociągu i pojechali. Trójka przyjaciółek była cały czas podekscytowana obecnością księcia ale bała się odezwać do niego, więc całą drogę rozmawiała między sobą na różne tematy. Następnego dnia z samego rana byli na miejscu. Najpierw poszli do władczyni Kirinów - Rain Shine.
Shadow przedstawił siebie oraz Znaczkową Ligę i wyjaśnił powód niespodziewanego przyjazdu. Władczyni przyjęła ich bardzo serdecznie. Zdziwiła się gdy usłyszała o problemie przyjaźni i wyjaśniła, że od czasu gdy wszyscy odzyskali głosy żyje się tu lepiej niż kiedykolwiek przedtem i ona o żadnym problemie nie słyszała już od dłuższego czasu.
- To co teraz? - zapytała Apple Bloom gdy już opuścili władczynię.
Pytanie skierowane było do jej przyjaciółek ale jako, że dziewczynki wymieniły jedynie spojrzenia odpowiedział Shadow.
- Dobrze - zaczął poważnym tonem. - Twilight wysłała mnie z wami żebym dbał o wasze bezpieczeństwo ale nie oznacza to, że cały czas będę za wami chodzić i patrzeć wam na kopytka. Jesteście duże i ufam wam, że nie wpakujecie się w jakieś kłopoty.
Przyjaciółki znów wymieniły niepewne spojrzenia.
- Czyli? - zapytała Scootaloo.
- Macie wolne kopytko, nie musicie się mnie jakoś bardzo pilnować - odpowiedział Shadow z powagą. - Ale jeśli moja pomoc będzie potrzebna to oczywiście jestem na wasze życzenie. Rozumiecie?
- Tak książę Shadow Blaze! - zawołała Liga chórem.
- Więc teraz pokażcie na co was stać i znajdźcie ten problem! - zawołał książę pół żartem pół serio.
Liga w odpowiedzi zasalutowała odpowiadając „Tak jest!" i biegiem ruszyła szukać problemów wśród Kirinów. Kilka sekund później za plecami Shadowa rozległ się piskliwy okrzyk podekscytowania jakiejś klacz. Książę odwrócił się i zobaczył kirina, który podszedł do niego szybkim krokiem.
- Cześć! - zawołała melodyjnym tonem prosto w twarz Shadowa uśmiechając się szeroko. - Jestem Autumn Blaze, a ty wyglądasz mi na kucyka z Equestrii.
- Tak... - powiedział Shadow ale kirin mówiła dalej tak, jakby nie usłyszała księcia.
- Zobaczyłam ciebie i te trzy kucyki kilka minut wcześniej, ale rozmawialiście więc nie chciałam przeszkadzać - Autumn Blaze mówiła żywiołowo, cały czas z wielkim entuzjazmem. Nie mogła ustać w jednym miejscu, cały czas wykonywała jakieś gesty, lub skakała z miejsca na miejsce dookoła Shadowa. - Kiedy cię zobaczyłam pomyślałam najpierw, że nie jesteś kucykiem bo masz róg i skrzydła, a z tego co wiem są kucyki ziemskie, pegazy i jednorożce. Podobno są też księżniczki i one mają i róg i skrzydła ale ty mi na księżniczkę nie wyglądasz! Jesteś przecież ogierem. Jakieś czas temu były tu dwa kucyki: Applejack i Fluttershy i żadna z nich nic nie wspominała o istnieniu... pegazo... rożców...
- Alicornów - poprawił Shadow ale kirin nadal mówiła.
- No i właśnie gdy cię zauważyłam, zaczęłam się zastanawiać kim jesteś, choć kiedy zobaczyłam te trzy małe razem z tobą, to stwierdziłam, że musisz być kucykiem z Equestrii
Shadow zalany potokiem słów stał skołowany. Autumn Blaze zauważyła to i aż kopytkiem zakryła usta.
- Za dużo gadam. Ale to jest takie ekscytujące! Uwielbiam poznawać nowych przyjaciół! No ale teraz powiedz coś o sobie - zakończyła klacz i z uśmiechem na pyszczku umilkła.
- Autumn Blaze tak? - zapytał Shadow aby się upewnić, a klacz potakująco skinęła głową. - Trochę o tobie słyszałem od Applejack. Moje imię to Shadow Blaze i jestem księciem magii w Equestrii. Tak dla jasności: jedynym księciem alicornem, czy jak to powiedziałaś „pegazorożcem".
- A po co przyjechaliście? - zapytała Autumn Blaze. - Wycieczka krajoznawcza? Jesteś księciem, to może polityczna? Chodzi znowu o jakiś problem, tak jak wtedy gdy przyjechały tamte dwa kucyki?
- Problem przyjaźni - Shadow odpowiedział krótko. - Te trzy, czyli Znaczkowa Liga została wezwana tutaj, a ja jestem tylko dla towarzystwa.
- I jak idzie z tym problemem? - zainteresowała się klacz.
- Nawet jeszcze nie wiadomo o co chodzi... - powiedział książę niezadowolony z ciekawskości kirina.
- Od czasu gdy wszyscy odzyskali głosy zdarzają się drobne sprzeczki, ale każdy zaraz dochodzi do porozumienia - zastanawiała się głośno Autumn Blaze. - Nie słyszałam jeszcze o jakimś większym problemie. Ale jeśli czegoś się dowiem dam znać.
- Dziękuję w imieniu Ligi - uśmiechnął się Shadow ale zaraz znów spoważniał.
- Macie jakiś nocleg? - zapytała kirin po krótkiej chwili ciszy.
- Jeszcze nie. Chciałem właśnie teraz się za czymś rozejrzeć.
- Może przenocujecie u mnie? - zaoferowała podekscytowana Autumn Blaze. - Mam duży dom i dwa prawie puste pokoje. Ty możesz dostać jeden, a Liga drugi.
Książę westchnął ciężko.
- Dziękuję za propozycję i chyba skorzystam - powiedział po chwili namysłu. - Jestem pewien, że dziewczynki cię polubią...
Kirin w podskokach podśpiewując coś zaprowadziła Shadowa do swojego domu. Książę stwierdził, że obejrzy dom, a potem pójdzie poszukać Znaczkowej Ligii i przedstawi jej ich zakwaterowanie.
Drewniany dom nie był duży choć też nie mały. Z dworu wchodziło się do niewielkiego przedsionka prowadzącego do pokoju dziennego po prawej stronie. Stała w nim duża, czerwona kanapa, stolik, kilka szafek i biblioteczka. Wszędzie pełno było zielonych roślin i rzeźbionych ozdób. Z tym salonem połączona była niewielka kuchnia. Po lewej stronie od wejścia były schody prowadzące na piętro. Wzdłuż korytarza z podłużnym dywanem widniało troje drzwi prowadzących do pokoi sypialnych. Pierwszy z nich, zajęty przez Autumn Blaze pełny różnych gratów, drugi najmniejszy, jedynie z małą komodą i materacem na ziemi, a trzeci największy z dużym łóżkiem, szafą i komodą. W każdym z nich na przeciwległej do drzwi ścianie znajdowało się okno wpuszczające dużo światła do wnętrza. Pokoje mimo, że nie zamieszkane, były bardzo zadbane.
- Czemu te dwa pokoje są puste? - zapytał Shadow gdy już wszystko obejrzał.
- Jakiś czas temu się przeprowadziłam i wtedy mieszkało tu moich dwóch znajomych ale jakiś bliższy czas temu oni też się przeprowadzili więc teraz pokoje stoją puste na wypadek gdyby ktoś potrzebował noclegu tak jak na przykład wy - wyjaśniła klacz. - Nie mam aż tak wiele rzeczy, więc nie ma sensu żebym te dwa pokoje też zagracała. Jeśli tylko nadarzy się okazja żebym zawsze miała kogoś do rozmowy to nie chcę jej zmarnować brakiem wolnego pokoju. Po prostu uwielbiam towarzystwo innych!
- Tak... to widać - pomyślał książę, a głośno powiedział: - Dziękuję za nocleg, a teraz pójdę znaleźć Znaczkową Ligę. Wrócimy pewnie wieczorem.
- Och... No tak, oczywiście - zmieszała się kirin. Miała nadzieję, że kucyk zostanie z nią i cały czas będzie mieć z kim rozmawiać.
Shadow wyszedł z powagą na twarzy. Gdy drzwi zamknęły się za nim i odszedł trochę, odetchnął z ulgą. „Lubię ekstrawertyków i to bardzo, ale ta dziewczyna jest wręcz nadpobudliwa!" pomyślał.
Od czasu rozstania z Ligą minęło już trochę czasu. Autumn Blaze w międzyczasie opowiadała Shadowowi o mnóstwie rzeczy i nim się obejrzał minęły dwie godziny. Szukając dziewczynek obszedł całą wioskę. Co chwilę zaczepiał go jakiś kirin i wymieniał z nim kilka zdań co dodatkowo wydłużyło poszukiwanie. Znalazł je godzinę po południu. Zobaczył dziewczynki biegnące do niego po ścieżce gdy był na uboczu wioski. Słychać było jedynie narastający tętent kopyt. Gdy zbliżyły się trochę, Shadow zauważył, że są zrozpaczone. Jednak poza dźwiękiem ich kopytek nie było słychać nic innego. W mgnieniu oka znalazły się przy nim bezdźwięcznie płacząc. Łzy spływały po ich policzkach, a usta były rozpaczliwie wykrzywione. Próbowały coś przekazać gestami ale książę nic nie zrozumiał.
- Co się stało? - zapytał zaskoczony i zmartwiony Shadow.
Liga znów zaczęła coś pokazywać ale nic nie można było z tego zrozumieć.
- Czemu nie możecie mi powiedzieć? - pytał dalej książę nic nie rozumiejąc z całego zajścia. - O co wam chodzi? Uspokójcie się.
Nagle Shadow wpadł na pewien pomysł. Zaklęciem Abscondii wyjął notes i pióro.
- Jeśli nie możecie mi powiedzieć, to napiszcie albo narysujecie co się stało - powiedział.
Sweetie Belle używając magii, na kartce notesu nabazgrała mały rysunek. Gdy skończyła pokazała go Shadowowi. Książę podniósł notes i zaczął przyglądać się bazgrołom. Nie miał pojęcia na co patrzy i aż zmarszczył brwi mocno. Jednak po chwili olśniło go.
- Czy to jest wodospad i rzeka? - zapytał zaintrygowany, a Sweetie Belle pokiwała twierdząco głową. - Czy chodzi o tą magiczną rzekę, o której mówiła mi Applejack i Autumn Blaze, która sprawia, że po wejściu do niej traci się głos?
Wszystkie trzy dziewczynki razem pokiwały głowami.
- I wy do niej weszłyście, przez co straciłyście głosy - zakończył książę i uśmiechnął się. - Nie martwcie się, wszytko będzie dobrze. Szukałem was właśnie żeby powiedzieć wam, że poznałem Autumn Blaze i będziemy u niej mieszkać. Ona ma lek na tą ciszę więc zaraz odzyskacie swoje głosy.
Pocieszona Znaczkowa Liga otarła łzy i poszła za Shadowem. Przez całą drogę książę miał dziwne wrażenie, że ktoś ich śledzi. Kilka razy kątem oka widział, jak mu się wydawało, tego samego kirina, ale gdy się odwracał nikogo nie było.
Po kilku minutach doszli na miejsce. Weszli do wnętrza domu, a Autumn Blaze natychmiast zbiegła po schodach przywitać Ligę.
- Więc to wy jesteście tą sławną Znaczkową Ligą! - zawołała ucieszona kirin.
- Tak, to właśnie Liga - powiedział Shadow krótko i przedstawił wszystkie trzy dziewczynki.
- A co one takie ciche? - zdziwiła się klacz.
- Potrzebne jest twoje antidotum na Rzekę Ciszy - pominął wyjaśnienia książę.
Autumn Blaze zrobiła przerażoną minę i jednym kopytkiem złapała się za głowę.
- Wpadłyście do Rzeki Ciszy? - zawołała.
Znaczkowa Liga zrobiła smutne miny i nieśmiało pokiwała głowami.
- Kwiaty na antidotum mam w ogródku za miasteczkiem - powiedziała klacz pocieszającym tonem. - Zaraz po nie pójdę i przygotuje napar żebyście wszystkie odzyskały cudowne głosy!
- Przecież nie słyszałaś jeszcze ich głosów - zauważył Shadow.
- Każdy głos jest cudowny - wyjaśniła Kirin z uśmiechem, wzruszając ramionami i wyszła po kwiaty.
Tymczasem książę i liga poszli się rozgościć na górze. Rozpakowali się, a potem Shadow pocieszał jeszcze trzy kucyki. Minęło zaledwie dziesięć minut, gdy nagle drzwi do domu otworzyły się z trzaskiem i do środka wpadła zdyszana Autumn Blaze.
- Kwiaty zniknęły! - zawołała przerażona.
Wszyscy byli akurat na dole w salonie. Apple Bloom, Sweetie Belle i Scootaloo zrobiły najpierw wielkie oczy, a potem znów wybuchły niemym płaczem. Były przerażone myślą o spędzeniu reszty życia bez możliwości powiedzenia choćby jednego słowa.
- Jak to zniknęły? - Shadow nie wierzył w słowa klacz.
- No zniknęły! - odpowiedziała kirin i przejęta podbiegła do Shadowa. - Jeszcze dzisiaj rano były bo je podlewałam, a teraz nie ma! Zniknęły! Została tylko dziura w ziemi!
- Ale to jest... - zająknął się książę. - To jest niemożliwe! Nie mogły od tak zniknąć!
Wszyscy, całą gromadą pobiegli obejrzeć miejsce w którym znajdować się miały kwiaty. Zatrzymali się nad dziurą w brunatnej ziemi.
- Mówiłam, że zniknęły! - zawołała triumfalnie Autumn Blaze wskazując kopytkiem na ziemię.
Shadow zmarszczył brwi i z uwagą obejrzał cały teren. Przyglądał się z bliska krawędziom dziury i trawie na ich granicy.
- I co? - zapytała kirin gdy ogier skończył.
- Ciężko mi to przyznać, ale rzeczywiście, miałaś rację. Wygląda na to, że kwiaty po prostu zniknęły. Ale kto mógłby chcieć je ukraść?
Nagle jak z pod ziemi wyrósł przed Shadowem jakiś młody kirin. Był to ogier w podobnym wieku do Ligii, o ciemnobordowej sierści i pomarańczowej grzywie oraz krótkim ogonie. Jego oczy były również koloru pomarańczowego i wyrażały dużą nieśmiałość, a może nawet skruchę.
- Ja wiem kto zabrał kwiaty - powiedział nieśmiale i opuścił wzrok.
- To ciebie widziałem wcześniej! - powiedział zaskoczony Shadow. - To ty nas wtedy śledziłeś prawda? Czemu to robiłeś?
- Bo... Bo to przeze mnie one straciły głosy - wydusił młody kirin wskazując na trzy dziewczynki.
- Jak to przez ciebie? - zdziwił się Shadow, czując jak narasta w nim gniew, choć starał się go opanować.
- To znaczy - zakłopotał się kirin - Ja nie sprawiłem, że one weszły do wody ale, widziałem jak idą w stronę rzeki i mogłem je ostrzec... Ale tego nie zrobiłem... Mimo, że widziałem, że one nie są stąd i mogą nie widzieć o rzece...
- Więc czemu ich nie ostrzegłeś? - zapytała Autumn Blaze.
- Bałem się podejść bo... jestem nieśmiały - wyjaśnił kirin. Obwiniał siebie za to co spotkało Ligę przez co był bliski płaczu.
- No nic - Shadow próbował uspokoić młodego kirina. - Już, nie przejmuj się. Jakoś sobie poradzimy, a dziewczynki na pewno nie mają ci za złe, że ich nie ostrzegłeś.
Sweetie Belle i Apple Bloom zgodziły się z uśmiechem, a Scootaloo przewróciła tylko oczami. Spojrzała na koleżanki i po chwili też się zgodziła choć nie z taką samą chęcią.
Potem Autumn Blaze przedstawiła się serdecznie. Shadow przedstawił siebie i Ligę, a następnie zapytał o imię ogiera.
- Skittish Flame - odpowiedział kirin. - Mam na imię Skittish Flame.
- Dobrze Skittish Flame - powiedział książę poważnym, lecz miłym tonem. - to może teraz powiesz nam kto zabrał te kwiaty?
- Właściwe nie powinniśmy byli od tego zacząć tę rozmowę? - zauważyła Autumn Blaze. - Ten kto ukradł kwiaty mógł przecież już daleko uciec.
- Może, ale kiedy ostatnio widziałaś kogoś w osadzie, kto nie był kirinem?
- Nie licząc was to ostatnio była tu tylko Applejack i Fluttershy.
- Właśnie. A kiedy one wyjechały kwiaty jeszcze były, co oznacza, że złodziej jest kirinem, co z kolei oznacza, że jest w osadzie, bo przecież nie miałby się dokąd udać - powiedział Shadow triumfalnie. - Chyba, że jest to ktoś jeszcze inny... - zakończył mówiąc sam do siebie, a potem dodał głośno. - Skittish Flame powiedz jak wyglądał ten złodziej.
- No więc - zaczął młody kirin nieśmiało. - To na pewno nie był kirin ani kucyk.
Wszyscy poza Shadowem aż osłupieli że zdziwienia, a Skittish Flame mówił dalej.
- Wyglądał jak połączenie kilku różnych stworzeń. Nigdy czegoś takiego nie widziałem i bardzo się przestraszyłem więc zaraz uciekłem.
- Tak czułem... - tajemniczo powiedział książę. - Discord...
- Kto? - Zdziwiła się Autumn Blaze.
- Discord. Duch chaosu i dysharmonii. Kiedyś przejął władzę w Equestrii i nastały niespokojne czasy. Potem jednak został pokonany i zaklęty w kamień. Po tysiącu lat uwolnił się i znów chciał władać, ale ponownie, został pokonany i zamieniony w kamień. Po niedługim czasie został uwolniony i resocjalizowany dzięki czemu teraz jest dobry, choć zdarzają mu się wybryki, takie jak ten.
- To co teraz robimy?
Shadow przez chwilę się zastanawiał. Podrapał się po głowie raz i drugi, i dopiero wtedy powiedział:
- Idźcie do domu. Skittish Flame, dziękuję za pomoc. Bez ciebie byłoby dużo trudniej. Autumn Blaze, ty zabierz dziewczynki i idźcie do domu. Zaopiekuj się nimi, a ja odzyskam kwiaty.
- Jak to? Sam? - zdziwiła się kirin.
Znaczkowa Liga w formie protestu stanęła przed księciem robiąc poważne miny, pokazując tym, że nigdzie nie idą i chcą pomóc.
- Decyzję już podjąłem - powiedział Shadow do trzech kucyków. - Miałem was chronić i nie pozwolę żeby stało się wam jeszcze coś złego.
- Ale ja mogę... - zaczęła Autumn Blaze lecz Shadow jej przerwał.
- Ty musisz opiekować się dziewczynkami - powiedział stanowczo. - W ten sposób pomożesz mi najbardziej. Poza tym, nie martwcie się o mnie. Radziłem sobie z o wiele większymi wyzwaniami.
- Jesteś pewien?
- Jestem absolutnie pewien. A teraz idźcie już wszyscy bo robota czeka - zakończył alicorn i uśmiechnął się serdecznie.
Bez dalszych protestów, wszyscy wolnym krokiem rozeszli się. Shadow poczekał aż zniknęli mu z oczu, odwrócił się w stronę dziury w ziemi i jednocześnie ściany drzew znajdującej się kilkanaście metrów dalej i powiedział obojętnym tonem.
- Koniec zabawy Discord. Wyjdź z tych drzew, widziałem cię.
Nic się jednak nie stało.
- Discord... - zawołał przeciągając. - Widziałem cię. Wyjdź i oddaj kwiaty. Wyczuwam ślady twojej magii. Wiem, że zabrałaś te kwiaty i mnie słuchasz.
Znowu nic się nie stało. Shadow odczekał chwilę i nasłuchiwał, ale do jego uszu dobiegł jedynie szelest liści.
- Dis... - zaczął znowu książę.
Jednak tym razem zanim skończył wymawiać imię zza jego boku wyłonił się draconequus. Zirytowany przeszedł przed Shadowa.
- W ogóle nie potrafisz się bawić! - zawołał rozkładając ręce szeroko.
- Discord we własnej osobie - przedstawił sobie Pana chaosu Shadow.
- A ty jak zgaduję jesteś Shadow Blaze - powiedział Discord swoim charakterystycznym, obojętnym tonem.
Nagle pod draconequusem i kucykiem pojawiły się czerwone fotele i mały drewniany stolik między nimi, z dwoma filiżankami, imbrykiem pełnym herbaty oraz bukietem kwiatów o niebieskich płatkach w wazoniku.
- Może herbaty? - zaproponował Discord i uniósł jeden palec, a imbryk sam uniósł się i nalał ciemnej herbaty do różowych filiżanek.
Shadow jak gdyby nigdy nic rozsiadł się w fotelu i magią uniósł filiżankę.
- Spotykamy się chyba pierwszy raz, prawda? - powiedział Pan chaosu.
- Na pewno pierwszy raz rozmawiamy - odpowiedział książę biorąc łyk herbaty.
- Z tego co słyszałem, jakiś czas temu zostałeś księciem, gratuluję awansu. Dostać skrzydła od samego Drzewa Harmonii to nie lada wyróżnienie, ale skoro jesteś koronowaną głową, to gdzie ta twoja korona?
- Nie lubię chwalić się moim tytułem. Skrzydła i tak są wystarczająco wyróżniające. A ty jesteś Panem chaosu. Nie nudzi ci się żyć w harmonii i porządku? Przecież to sprzeczne z twoją naturą.
- Jakoś się przyzwyczaiłem.
- Przyzwyczaiłeś się ale i tak bawisz się kosztem innych. Nawet trochę to rozumiem. Nie łatwo jest wyrzec się zupełnie swojej natury.
- No właśnie! - ucieszył się Discord. - Nareszcie ktoś kto mnie chociaż trochę rozumie.
- Nie ma to jak trochę chaosu, ale oddaj już te kwiaty.
- Jakie kwiaty? - z udanym zdumieniem zapytał Pan chaosu i aż przyłożył lewą rękę do piersi.
- Te które ukradłeś z tego ogródka - powiedział Shadow wskazując na ziemię za nimi.
Stwór odwrócił się ale nic nie powiedział.
- Fluttershy się to nie spodoba - dodał książę, ale Discord nieugięcie ignorował ostrzeżenia. - Nie wspominając już o księżniczce Celestii... i Twilight... i wszystkich innych.
Discord dłużej nie wytrzymał. Fotele, filiżanki, imbryk i stolik zniknęły. Został jedynie wazon z kwiatami, który teraz zaczął lewitować obok Pana chaosu.
- Dobra - warknął - Chcesz te kwiaty, to je dostaniesz, ale nie zepsujesz mi od tak zabawy. Żeby je dostać będziesz musiał wziąć udział w mojej grze!
- W grze? - zakpił alicorn. - W co chcesz zagrać? W makao? Może szachy?
- Brzmi ciekawie, ale nie! Moja gra będzie dużo bardziej „życiowa"...
Po tych słowach w powietrzu pojawiły się drzwi. Pan chaosu otworzył je, złapał Shadowa pod bok jedną łapą i razem z nim przeszedł na drugą stronę. Znaleźli się w małej sali zbudowanej z dużych, kamiennych bloków. Przez kilka otworów w wysokim suficie wpadało trochę światła na półokrągłe, żelazne drzwi.
- To pierwsza część mojej gry - powiedział Discord stawiając Shadowa na ziemi. - Musisz uciec z tych lochów.
- Uciec tak? - zapytał książę i spojrzał na otwory w suficie. Wydawały się być na tyle duże, że mógł przez nie przelecieć. - Żaden problem! - zawołał zuchwale i rozłożył skrzydła przygotowując się do lotu.
Draconequus uśmiechnął się złośliwie.
- Ale są pewne zasady: żadnej magii i żadnych skrzydeł - powiedział jednocześnie zdejmując z Shadowa jego róg, a potem skrzydła tak jakby były sztuczne i założył je sobie.
- Hej! - zdenerwował się kuc. - Wystarczy powiedzieć i zasad będę przestrzegać. Jestem honorowy.
- Może... Ale teraz będę mieć pewność, że nie oszukujesz. Jeśli się poddasz po prostu powiedz. Usłyszę cię nieważne gdzie będziesz.
Shadow westchnął szybko i zrobił niezwykle niezadowoloną minę. Bez skrzydeł, a zwłaszcza bez dostępu do magii czuł się bardzo nieswojo.
- Powodzenia! - zawołał Pan chaosu i zwinął się w kulkę w akompaniamencie swojego charakterystycznego śmiechu, aż zniknął zupełnie.
Książę został sam. Kopytkiem pogładził czoło na którym brakowało teraz rogu. Jeszcze raz westchnął i zaczął dokładniej oglądać pomieszczenie. Podłoga, wysokie ściany oraz sufit zbudowane były z gładkich, zielonkawo szarych bloków kamienia, szczelnie przylegających do siebie. Nie było widać żadnych szczelin ani uszkodzeń. Na ziemi nie leżał choćby najmniejszy kamyk. Jedyne co się wyróżniało to wcześniej zauważone, żelazne drzwi. Były półokrągłe i lekko wypukłe. Zajmowały prawie całą ścianę. Po ich lewej stronie znajdowały się wielkie zawiasy, a na środku ogromny okrągły zawór, który najprawdopodobniej służył do otwierania tej śluzy. Jednak ze względu na to, że pułapka zbudowana była przez Discorda, drzwi wcale nie musiały być wyjściem. Z tego powodu Shadow do żelaznej śluzy zabrał się na sam koniec gdy stwierdził, że nic innego mu nie pozostaje. Nie miał jak dostać się do otworów nad swoją głową przez brak punktów zaczepienia w ścianach, które na dodatek były lekko nachylone ku środkowi.
Minęło piętnaście minut zanim alicorn zaczął właściwe oglądać śluzę. Wyglądała na jedyne dostępne wyjście ale było tak oczywiste, że aż podejrzane. Mimo to Shadow złapał za zawór i pociągnął. Ale koło nawet nie drgnęło. Pociągnął w drugą stronę ale też bez efektu. Shadow osłupiał. „Nie da się otworzyć?" pomyślał „przecież musi być wyjście, Discord nie zrobiłby czegoś takiego. Powiedział, że muszę uciec więc jest jakieś wyjście!" Zdenerwowany aż uderzył kopytami o żelazo. Rozległ się głuchy dźwięk metalu. Książę zaczął gwałtownie szarpać zawór w różne strony ale nic się nie zmieniło. W końcu zmęczony oparł się kopytkami o drzwi, westchnął ciężko i powoli zamknął oczy. Nagle poczuł, że upada, tak jakby drzwi zniknęły. Zaskoczony otworzył oczy ale znalazł się znów wewnątrz pokoju. Jeszcze raz zamknął oczy i poszedł w stronę drzwi. Przeszedł przez nie i doszedł aż do kamiennej ściany za drzwiami i dopiero wtedy otworzył oczy. Jednak znów znalazł się przed żelazną śluzą.
- Całkiem sprytnie Discord - zuchwale powiedział na głos Shadow Blaze. - Ale spotkałem się już z „ślepą materią".
Ślepą materią nazywane były przedmioty lub budynki o niezwykle rzadkich właściwościach. Materia ta zachowuje się zupełnie normalnie i nie można jej odróżnić od zwykłej materii do czasu gdy ktoś, lub coś ją widzi. W momencie gdy żadne oczy nie są na nią skierowane, materia ta zachowuje się zupełnie jakby nie istniała.
Mając tę wiedzę zamknął oczy i ostrożnie ruszył przed siebie uważając aby nie wpaść na ścianę. Minęło kilka minut aż natrafił na pomieszczenie bez dalszego przejścia, a jedna ze ścian zbudowana była z metalu. Dokładnie ją obmacał i znalazł na niej okrągły zawór. „Wróciłem do punktu wyjścia?!" przemknęło przez myśl Shadowa okropne podejrzenie. Cały czas z zamkniętymi oczami usiadł i zaczął przypominać sobie swoją drogę. Skręcał kilka razy to w lewo, to w prawo ale nie tak żeby zawrócić. Nagle zorientował się, że w pierwszym pomieszczeniu nie było wejścia poza żelazną śluzą, a teraz wyraźnie był korytarz i śluza. Bez chwili zawahania złapał za zawór i spróbował go przekręcić. Obrócił się bez najmniejszego problemu. Książę pociągnął i drzwi otworzyły się ze skrzypieniem. Przeszedł na drugą stronę. Nagle usłyszał za sobą ten sam dźwięk co przed chwilą. Rzucił się za siebie aby przytrzymać zamykające się przejście ale trafił na kamienną ścianę. „Najwyraźniej tak miało być" pomyślał Shadow po czym odszedł dookoła całe pomieszczenie w którym się teraz znalazł. Było puste i zamknięte, bez żadnych korytarzy czy drzwi. „Chyba nie pozostało mi nic innego jak otworzyć oczy" pomyślał książę i zrobił to. Najpierw uderzyło go białe światło. Jednak po chwili oczy przyzwyczaiły się do i kuc zobaczył, że znajduje się w małym domku urządzonym w stylu orientalnym. Lochy w których się znajdował chwilę temu zniknęły.
Na środku domku, w fotelu siedział Discord w czarnym garniturze i popijał małymi łykami herbatę czytając gazetę.
- Jesteś już! - przywitał kucyka nie zabierając prasy sprzed nosa. - Trochę ci to zajęło. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że szybciej skończysz pierwszą część gry, ale lepiej późno niż wcale, jak to mawiają.
- Skąd wziąłeś ślepą materię? Ona nie występuje w naszym wymiarze - zapytał Shadow z prawdziwą ciekawością.
- W naszym może i nie... - obojętnie odpowiedział draconequus.
- To skąd ją masz?
Discord zwinął gazetę i spojrzał na księcia z pogardą.
- Jestem panem chaosu, pamiętasz? Moje możliwości są wręcz nieograniczone - powiedział i na dowód, wycisnął z papieru cały atrament, który zamienił się w czarną herbatę. Wypił ją, a biały papier rzucił za siebie, ale nie spadł na ziemię tylko zamienił się w gołębia, który wyleciał przez otwarte okno.
Shadow westchnął, a potem powiedział:
- Jaka jest kolejna część tej twojej gry?
Discord wstał i podszedł do okna, a książę poszedł za nim.
- Gdzieś tam w budynku, w głównym sejfie jest coś co musisz mi przynieść - powiedział tonem iście szpiegowskim.
Zza okna roztaczał się widok na dolinę w której wybudowane było coś, co wyglądało na ogromny kompleks więzienny. Wielki, szary budynek z żelaznymi kratami w oknach otoczony był kilkumetrowym murem z drutem kolczastym. Na wieżach widoczne były wielkie szperacze.
- Co to za budynek? - zapytał Shadow.
- Dawno temu stworzyłem ten kompleks dla ochrony czegoś bardzo wartościowego, czego właśnie będziesz szukać. Jako ochrona pracują tam moje kopie, którym dałem za zadanie bezwzględną ochronę przed każdym kto znajdzie się na terenie, bądź w okolicy całego obiektu.
- Tak im powiedziałeś?
- Tak. Niestety nie przemyślałem tego do końca i teraz nawet mnie nie chcą dopuścić do sejfu. Więc jeśli chcesz te kwiatki na lek dla Ligii musisz dostać się do wnętrza tego schronu.
- A powiesz mi konkretnie czego szukam?
- Głównego, ogromnego czarnego sejfu głęboko w środku budynku.
- No tak, ale co jest w sejfie?
- Zobaczysz gdy to znajdziesz.
- Jasne... To mogę zaczynać?
- Oczywiście, ale zanim cię wyteleportuję dam ci jedną radę.
- Słucham uważnie - powiedział Shadow przewracając oczami.
- Postaraj się żeby nikt cię zobaczył, bo inaczej misja zrobi się wręcz niemożliwa. Powodzenia!
Pan chaosu pstryknął palcami ale nic się nie stało. Shadow aż rozejrzał się na prawo i lewo zdziwiony.
- To już? Przeteleportowałeś mnie? - zapytał kuc.
- To dziwne... - powiedział do siebie Discord i znów pstryknął palcami. Nie było żadnego efektu. Pogładził się po bródce i zaczął pstrykać co chwilę. Z każdą chwilą coraz bardziej zmarszczył brwi.
- Em... Wszytko dobrze? - zapytał Shadow nie wiedząc co się dzieje.
Discord przestał pstrykać.
- Może w tej gazecie było więcej prawdy niż myślałem... - powiedział do siebie, a potem dodał głośno: - Chyba mamy mały problem.
- Jaki mały problem? - zaniepokoił się kuc.
- Otóż w szkole przyjaźni jedna z uczennic postanowiła ukraść całą magię i chyba właśnie teraz to robi. Nie spodziewałem się, że będzie to też dotyczyć magii chaosu, ale Twilight z ekipą na pewno sobie poradzą jak zawsze - powiedział i machnął ręką obojętnie.
- Ukraść całą magię?! - przeraził się Shadow. - Przecież to zrujnuje cały system funkcjonowania Equestrii! Cały świat jest silnie uzależniony od magii! Kiedy się o tym dowiedziałeś? I co to za uczennica? Czemu nie ostrzegłeś Twilight?
- Dowiedziałem się o tym dzisiaj - odpowiedział Discord lekko zirytowany zachowaniem kuca. - Nie mam pojęcia co to za uczennica i nie wiem nawet czy to na pewno jej wina, a gdybym ostrzegł Twilight nie uwierzyłaby mi.
- A może by uwierzyła i zażegnała kryzys zanim się jeszcze zaczął!
Pan chaosu obojętnie wykrzywił usta i wzruszył ramionami. Na widok takiej reakcji Shadow aż poczerwieniał ze złości, a jego oczy zaszły czernią resztki mrocznej magii, której Cozy Glow nie zdołała jeszcze wydobyć. Bo właśnie Cozy Glow - jedna z uczennic księżniczki przyjaźni była sprawczynią kradzieży magii.
Discord na widok czarnych oczu kucyka zląkł się. Cofnął się kilka kroków, uśmiechnął żałośnie i powiedział:
- Twilight Sparkle na pewno sobie poradzi. Poczekamy trochę, może dzień, dwa i wszystko wróci do normy.
Shadow westchnął ciężko zrezygnowany, a jego oczy wróciły do normalnego wyglądu.
- Pewnie masz rację... - powiedział spokojny, ale niezadowolony ze swojej niemocy. Equestrii groziła zagłada, a on nie mógł z tym nic zrobić. Nagle padł na plecy i zaczął głośno jęczeć.
- I teraz będę musiał tu siedzieć z założonymi kopytami - biadolił przecierając oczy. - I to w dodatku z tobą! I to wszystko twoja wina, że tu jestem!
Discord zrobił nadąsaną minę, szczerze urażony słowami towarzysza. Odwrócił się do Shadowa plecami i usiadł w fotelu. Tymczasem kucykowi skończyły się pomysły do narzekania więc teraz jęczał coś niezrozumiałego.
- Tak właściwe - zaczął Pan chaosu nadal lekko obrażony. - Chciałem ci o czymś opowiedzieć, skoro i tak spędzimy tu trochę czasu razem.
Książę ucichł i spojrzał z ziemi na Discorda. Jego oczy były lekko zaczerwienione od ciągłego pocierania, co dodatkowo wzmacniało zrezygnowany wyraz twarzy.
- Wiem co nieco o twoim pochodzeniu - powiedział draconequus.
- Void. I co z tego? - powiedział Shadow obojętnie.
- No... tak, ale ja wiem skąd się tam wziąłeś.
Książę zmarszczył brwi, mocno zaskoczony. Podniósł się i podszedł do Discorda zaciekawiony.
- Czemu nie mówiłeś nic wcześniej? - zapytał z wyrzutem w głosie.
- Jakoś się nie złożyło. I myślę, że skoro tak bardzo ci przeszkadza moja obecność, nie będę nic mówić żeby ci nie przeszkadzać.
- Oj, daj spokój - uśmiechnął się Shadow ze skruchą w oczach. - To nie tak, że mi przeszkadzasz... Powiedz co wiesz, to dla mnie bardzo ważne.
Nastała chwila ciszy. Shadow z niecierpliwością wyczekiwał jakiejś reakcji Pana chaosu.
- Kiedyś, bardzo dawno temu - zaczął nagle opowiadać Discord, więc książę ucieszył się i usiadł naprzeciwko niego. - Zanim jeszcze uformowały się trzy plemiona kucyków, na świecie żył Mrok. Mrok był istotą niematerialną, był choć nikt go nigdy nie widział i nie słyszał, nikt nawet nie wiedział o jego istnieniu. Z natury nie był ani zły, ani dobry, choć w dzisiejszym świecie można by pomyśleć, że skoro „mrok", to uosobienie zła i wszystkiego co najgorsze. Ale nie.
- Podobnie jak moja mroczna magia - zauważył kuc.
- Dokładnie tak. Wracając. Mrok miał tylko jedno pragnienie: stworzyć istotę na swoje podobieństwo. Długo eksperymentował ale każda próba kończyła się porażką. A im dłużej próbował tym większa wzrastała w nim frustracja i gniew, co sprawiało, że jego stworzenia były coraz gorsze. Wszystkie były złe do szpiku kości więc je uwięził, gdyż nie miał serca ich zniszczyć, a nie wypuścił ich na świat, bo mogło się to skończyć wielką katastrofą. Jednak z czasem udało im się uciec do świata w którym żyjemy, jedna istota po drugiej. Niektóre z tych tworów po pewnym czasie zawładnęły, a później stały się stworzeniami, takimi jak syreny, albo Tirek, a inne zamieniły się na przykład w negatywne emocje takie jak gniew, czy zazdrość. Niektóre z nich cały czas nie mają formy materialnej i czekają na „godnego nosiciela".
- Czyli mam rozumieć, że całe zło tego świata zostało stworzone przez tego... Mrok-a?
- Może nie całe, ale na pewno w większości. Niemu też zawdzięczamy czarną magię, kucyka ciemności... Wszystkie istoty zrodzone z Chaosu są po części jego dziełem. Mrok poświęcił całe swoje życie tworzeniu. Wkładał w to całe swoje serce i wszystkie emocje.
- No dobrze ale gdzie tu jest związek z Void?
- Otóż w czasie, gdy prawie wszystkie złe kreacje uciekły z więzienia Mroka, postanowiły zemścić się na swoim stwórcy za, oczywiście, uwięzienie ich. Mrok stoczył z nimi wielką bitwę, w której został zmuszony zniszczyć dużą część ze swoich stworzeń. Mimo to nie wygrał. Został pokonany, ale ostatkiem sił uciekł do Void. Niestety moja wiedza nie obejmuje dokładnie jego wszystkich poczynań tam, ale wiem na pewno, że będąc tam długo nic nie tworzył. Jednak gdy jego czas dobiegał końca nadal żyła w nim nadzieja na spełnienie jedynego pragnienia. Było to jedyne uczucie jakie w nim zostało. Działo się to w czasie gdy byłem po raz pierwszy zaklęty w kamień. Mrok miał już wtedy bardzo mało sił i po raz ostatni postanowił spróbować swoich sił. Całą swoją nadzieję oddał temu stworzeniu, które próbował stworzyć na wzór najbardziej poczciwych żyjących istot - kucyków.
Shadow otworzył szeroko oczy i usta. Ciężko było mu uwierzyć w słowa Discorda.

[MLP:FiM] - Shadow Blaze (Nigdy Niedokończona Korekta)Where stories live. Discover now