|72|

231 13 6
                                    

Od momentu wydarzenia Jade nie rozmawia z nikim. Płacze po nocach, nic nie je, a jedyne po co wychodzi ze swojego pokoju to chusteczki do nosa. Pewnie myśli, że my nie widzimy tego jak bardzo jest wycieńczona na próbach. To, że jesteśmy w trasie wcale jej nie pomaga.

Sama teraz ze łzami w oczach idę do jej pokoju. Przecież nie zrobię ich sama. Nie ma takiej opcji...

Od momentu założenia Little Mix najbliżej jestem właśnie z Jade. Wiemy o sobie praktycznie wszystko. Nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Dlatego teraz idę do jej pokoju z czterema pudełkami, w których znajdują się testy ciążowe.

Gdy dochodzę do drzwi jej pokoju pukam po cichu. Zza nich wyłania się zmarnowana dziewczyna. Ona wcale nie przypomina mojej radosnej Jade. Oddajcie mi moją Jadey!!

— Perrie co chcesz? - mówi cichutko
— Nie będę mówić o tym na korytarzu. Mogę wejść? —pytam

Po chwili otwiera szerzej drzwi. Jej pokój przypomina...szczerze? Nie wiem co. Dookoła walają się zużyte chusteczki, pudełka po lodach i porozwalane ubrania. Gdy kończę się rozglądać, podchodzę do fotela i wysypuje z siatki testy.

Jade od razu, gdy orientuje się co to jest patrzy na mnie z zaskoczeniem.

— Nie myślałaś chyba, że zrobię je sama.
— Ale ja nie jestem w ciąży. — odpowiada z przekonaniem
— No właśnie. Więc co ci szkodzi zrobić je ze mną? Ja się nie odważę zrobić ich sama. — odpowiadam płaczliwie
— Okej okej — wzdycha

Daję jej dwa testy, a resztę biorę dla siebie. Po kilkunastu minutach siedzimy na dywanie i czekamy na wyniki. Ja mam przed sobą swoje, a Jade swoje. Gdy na moich pojawiają się dwie kreski, spoglądam na przyjaciółkę z przerażeniem.

— Cholera! Jade ja jestem w ciąży!

Nie odpowiada. Nadal jest wpatrzona w swoje testy. W końcu zaczynam się niecierpliwić i zabieram jej sprzed oczu testy. Okej. Tego się nie spodziewałam. Dwie kreski. Dwie jebane kreski. Gdy spoglądam na przyjaciółkę widzę w jej oczach łzy.

— Perrie, co ja teraz zrobię?
— Nie martw się poradzimy sobie. — mówię i przytulam ją z całej siły.
— Jesteśmy w ciąży, mój chłopak mnie zdradził, a ty mi mówisz, że ja sobie poradzę? Ty masz Zayna, a ja?
— Sama nie wiem jak on zareaguje. — odpowiadam niemal natychmiast — Pamiętaj, że masz też nas i chłopców.

***

Od rozmowy minęła już godzina. Na szczęście dzisiaj nie mamy żadnego występu ani wywiadu. Razem z Jade siedzimy nadal w jej pokoju i płaczemy. Tak płaczemy. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że powoli do nas dociera, iż za niecałe 9 miesięcy zostaniemy mamami?

— Perrie, zawołałabyś dziewczyny?
— Po co?
— Musimy im powiedzieć o tym, że mają koło siebie dwie przyszłe matki
— Okej, okej już idę. — wstaję powoli i wychodzę na korytarz.

Po kilku minutach szukania Jesy i Leigh-Anne znajduje je na sali, gdzie ćwiczą układ na jutrzejszy koncert.

— Dziewczyny mogłybyście przerwać i pójść ze mną na chwile do pokoju? — pytam
— Pezz, co ty taka poważna? — odpowiada Jesy
— Nie zadawajcie głupich pytań tylko chodźcie. Proszę!
— Dobra idziemy —- odpowiada Leigh-Anne

***

Szczerze? Nie spodziewałam się, że tak na to zareagują. Myślałam, że będą zdziwione, przerażone i nie będą wiedziały co robić. A one tymczasem były radosne i szczęśliwe jakby to one same były w ciąży, a nie my.

Przekonywały nas, iż wszystko będzie dobrze, poradzimy sobie. W sumie mają rację. Bo jak nie my to kto?

********************************************
Jak bardzo zawaliłam? To jest jeden z ważniejszych rozdziałów w tej książce, więc mam nadzieję, że da się go jakkolwiek przeczytać🙈❤️ Napiszcie w komentarzach czy spodziewaliście się takiego obrotu spraw. Z chęcią poczytam😘
*578 słów
poprawione 24.03.2019

my everything||horan Where stories live. Discover now