4. Śledztwo cz.2

330 20 3
                                    

Superman stawił się o ustalonej porze na dachu ratusza. Miał niemal stuprocentową pewność, że Nightwingiem jest szukany przez niego Richard Grayson.

- On cię przysłał? - Odezwał się nagle męski, sympatyczny głos.

Superman odwrócił się napięcie i spojrzał na młodego mężczyznę. Miał on na sobie niebieskoczarny strój z motywem ptaka, ułożonego w kształt litery V. Jego czarne, długie włosy związane były w luźny kucyk. Clark prześwietlił wzrokiem jego maskę. Mimo tego, że chłopak nieco wydoroślał dało się w nim rozpoznać byłego pomocnika Mrocznego Rycerza.

- Nie. On nawet nie ma o tym pojęcia. - Odparł Superman.

- Więc, po co... i jak mnie w ogóle znalazłeś?

- Pseudonim cię wydał. - Odpowiedział Clark z uśmiechem. - Słuchaj. Batman wpadł teraz w niezłe bagno i...

- Jeśli myśli, że wrócę mu pomóc...

- Nie o to chodzi. - Przerwał mu Kent. - Chciałem cię znaleźć, ponieważ ja sam chcę mu pomóc. Ale do tego potrzebuję informacji.

Nightwing zamilkł na moment zastanawiając się nad czymś. Po chwili spojrzał pewnie na Supermena i powiedział:

- Dobrze. Pomogę ci. Ale na takie tematy lepiej rozmawiać w bardziej ustronnym miejscu.

- Zgoda. - Odpowiedział z satysfakcją mężczyzna.

Pół godziny później Clark w cywilnym stroju stał pod wskazanym przez Richard'a adresem. Nim zdążył zapukać w drzwi mieszkania Grayson'a, ten otworzył je i gestem zaprosił gościa do środka.

Clark od razu na wejściu zauważył odwieszony na wieszak policyjny mundur.

- Za mundurem panny sznurem. Jak to mówią. - Zaśmiał się Kent. - Teraz zwalczasz przestępczość dwadzieścia cztery na siedem co?

- Uznałem, że to najlepsza praca dla mnie. Czuje się dzięki niej spełniony, ale i tak postanowiłem wziąć jeszcze 'druga zmianę'. - Odpowiedział młodzieniec upinając bardziej włosy. - Napijesz się czegoś?

- Poproszę herbatę. - Odpowiedział Clark. - Dick, nie powiem o naszym spotkaniu Bruce'owi, ale muszę cię o spytać o kilka rzeczy.

- Nie ma sprawy. Tylko pamiętaj, że jeśli to poważna sprawa i na prawdę chcesz mu pomóc, musisz to zrobić tak, by się nie zorientował.

- Czemu? - Spytał Clark.

- Ten człowiek ma kompleks Napoleona, ale w kwestii siły i zdolności. - Stwierdził Richard sięgając do szafki po kubki.

- Czy to się jakoś wiąże z faktem, że Bruce wręcz bronił się przed pomocą ze strony kogokolwiek z Ligi Sprawiedliwych?

- Oczywiście. - Odparł młodzieniec.

- Mógłbyś mi coś więcej o tym powiedzieć?

- Cóż, znam go bardzo dobrze ale mogę jedynie podzielić się z tobą przypuszczeniami. - Odparł Grayson stawiając przed nim kubek z herbatą i talerz z ciastkami. - Bruce jako Batman przepracował już kilka lat. Przez pierwsze, prawie dwa lata, mimo jego zasług i niewątpliwej pomocy przy łapaniu przestępców był ścigany przez policję i szykanowany w mediach. Dopiero po jakimś czasie w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się głosy aprobaty dla jego działalności. W momencie rozpoczęcia oficjalnej współpracy z policją Bruce poczuł, że na prawdę jest potrzebny Gotham City. Widziałem jakiego mu to dało kopa do dalszej pracy.

- Zgaduję, że wtedy też coś się stało.

- Pojawiłeś się ty. - Odparł Grayson. - Wszystkie media od razu cię pokochały. Nikt nie zaprzeczył, że jesteś bohaterem. Wzbudzałeś lęk wśród przestępców i jednocześnie zyskałeś wielu fanów.

Niczym noc i dzieńWhere stories live. Discover now