Rozdział 8 Zemsta

2.4K 119 3
                                    


Czas zemsty, którą obiecałem Hope nadszedł. Skoro mamy ruszyć z moją sprawą, szybko załatwię problem tej dziewczyny, a wtedy ona nie będzie mogła już się wycofać.

Przed wyjściem z domu ubraliśmy z chłopakami maski, prócz dziewczyny. Ponieważ chcemy, aby weszła do mieszkania wampira jako pierwsza.

Zabraliśmy się jednym autem i po 30 minutach byliśmy już w centrum miasta skąd udaliśmy się do kryjówki oprawcy Hope.

Puściliśmy brunetkę przodem, a my trzymaliśmy się na bezpieczną odległość obserwując z daleka jej poczynania. Jednakże nikt jej nie otworzył, kiedy zapukała, a ja przyznam szczerze, że miałem już dość czekania.

Wyszedłem zza rogu, gdzie ukrywaliśmy się przed wzrokiem wroga. Kątem oka dostrzegłem swoich przyjaciół, którzy poszli w moje ślady i podążyli za mną.

Z półobrotu kopnąłem z całej siły w drzwi wyważając je tym sposobem. 

Po chwili do moich nozdrzy dotarł straszny smród. Znałem ten zapach i doskonale wiedziałem co jest jego przyczyną i na pewno nie była nią zaschnięta krew na ziemi. Lecz moją uwagę wolałem zachować dla siebie, aby Hope przypadkiem nie dowiedziała się z kim mieszkała przez te kilka dni, gdyż podejrzewam, że mimo iż teraz jest wampirem to i tak wiadomość ta mogła by ciut zniszczyć jej psychikę.

Arata również dobrze zdawał sobie sprawę z jakim wampirem będziemy mieli zaraz do czynienia. Choć milczał, widziałem to w jego spojrzeniu. On również znał ten zapach, doświadczyliśmy czegoś podobnego, gdy mieszkaliśmy jeszcze w Japonii, wieki temu.

Dziewczyna weszła jako pierwsza do środka. Umorusany krwią wampir szybko zjawił się przed nią. Przeszywał ją swoim świdrującym spojrzeniem, a jego tęczówki podejrzanie zaświeciły się. W momencie, gdy odważył się wciągnąć dłoń w jej kierunku Shinji, Arata i Masahiro weszli do mieszkania i stanęli za brunetką.

-Przyprowadziłaś ich by się zemścić? - wampir zabrał głos jako pierwszy.

Hope milczała, ponieważ kilka minut wcześniej poradziłem jej, aby nie odzywała się, gdy my będziemy się z nim rozprawiać.

-Wiedziałem, że takie ludzkie ścierwo jak ty przyniesie mi kłopoty - Shinji podszedł bliżej wampira. - Takie suki zawsze sprawiają problemy - dodał po chwili oprawca.

-Nie uczyli szacunku do kobiet? - dołączyłem do pozostałych. Z rękoma w kieszeniach wszedłem do środka i zatrzymałem się przed mężczyzną.

-Kolejny do zemszczenia się na mnie?! - krzyknął rozwścieczony do dziewczyny.

Nie panujący nad sobą wampir ruszył do ataku na Hope, która stała za mną. Jednakże znudzony kopnąłem łajzę, która zatrzymała na na końcu pomieszczenia na ścianie.

Zdjąłem maskę, a gdy ten pozbierał się z podłogi i zbliżył do mnie ujrzał moją twarz, a zachowanie wampira momentalnie uległo zmianie.

-Luis? - spytał drżącym głosem.

-Luis i to we własnej osobie - odrzekłem z satysfakcją w głosie.

Oprawca brunetki padł przede mną na kolana, a ja mogłem nacieszyć się tym widokiem.Tak własnie zachowują się wampiry najniższej klasy, kiedy przed nimi zjawi się ktoś o większej władzy.

Przyjaciele, którzy mi towarzyszyli przyglądali się całej sytuacji z niedowierzaniem i nie próbowali się wtrącać. Woleli pozostawić to w moich rękach i była to słuszna decyzja. Znałem tą gnidę i nie raz go ostrzegałem przed moim gniewem, ale najwidoczniej nie posłuchał skoro znów tutaj jestem.

-Miałeś z tym skończyć, ale tobie chyba życie nie miłe. Znudziła cię już nieśmiertelność? Zawsze coś mogę na to zaradzić - popchnąłem go nogą, a ten przewrócił się na podłogę.

-Ja...ja... - jąkał się.

-Nie chciałeś? Nie potrafisz z tym skończyć? Sami pchają ci te dziewczyny w twoje łapy? Kłamiesz, każde twoje słowo to kłamstwo! A wiesz skąd to wiem? - pokiwał przecząco głową. - Bo ty po prostu to lubisz! Jesteś cholernym psychopatą, a one twoimi zabawkami. Lecz widzisz niestety jedna z twoich zabawek trafiła do mnie - posłałem mu zwycięski uśmieszek.

-Przestanę - trząsł się ze strachu.

-Owszem masz rację, przestaniesz - zacisnąłem dłoń na jego gardle i podniosłem mężczyznę do góry.

-500 lat temu, 300 lat temu, 150 lat temu, a nawet 2 lata temu i wciąż nasze spotkania nic cię nie nauczyły. Twoje upodobania brużdżą mi w interesach i nie tylko - zacisnąłem uściski.

-Nie zabijaj mnie, nie możesz! 

-Mogę i to zrobię - przycisnąłem wampira do ściany.

Wyrwałem mu serce, a jego bezwładne ciało wypuściłem z uścisku, które z hukiem uderzyło o ziemię.

-Wychodziło - rzuciłem ozięble.

Zauważyłem, że Hope złapała za klamkę i chciała wejść do zamkniętego pokoju mieszczącego się tuż obok drzwi. Złapałem ją za rękę i siłą przyciągnąłem dziewczynę do siebie.

-Nie bądź zbyt ciekawska - zwróciłem jej uwagę.

-Ale...nie słyszałem tego - próbowała wyrwać się z mojego uścisku.

Popchnąłem Hope na ścianę, po czym przygwoździłem ją do niej. Oparłem się dłońmi tuż na wysokości jej głowy, aby uniemożliwić jej jakąkolwiek próbę ucieczki. Następnie złapałem dziewczynę za podbródek i siłą skierowałem jej wzrok na ciało martwego wampira.

-Chciałaś zemsty dostała i nic więcej cię nie interesuję, rozumiesz? - szepnąłem lekko podirytowany do jej ucha.

-Rozumiem, ale może... - przerwałem jej wypowiedź.

-Widzisz, nie rozumiesz. Wytłumaczę ci to inaczej - złapałem ją za tył karku, po czym popchnąłem ją do przodu, aby upadła.

Gdy dziewczyna znajdowała się już na podłodze ukucnąłem obok niej. Chwyciłem ją za włosy, by po chwili pociągnąć ją za nie i odchylić jej głowę do tyłu. Dziewczyna jęknęła z bólu, ale ja się tym nie przejąłem.

-Ja tu jestem szefem i decyduję. Umowa była prosta dostajesz zemstę słuchasz mnie. Uwierz mi mógłbym cię teraz zabić, a oni nie kiwnęliby palcem. Więc nie licz na pozostałych, rozumiesz? - trzymając ją wciąż za włosy podniosłem ją do góry.

-Rozumiem - odpowiedziała.

-Zatem będziesz posłuszna, czy mam ci pokazać do czego jeszcze jestem zdolny? - zmierzyłem ją wzrokiem.

-Będę - skinąłem głową.

-Zapamiętaj to sobie, następnym razem mogę nie być taki miły - puściłem ją. Skierowałem się do wyjścia, a wampirzyca grzecznie w ciszy podążyła za mną.

Skradziona Wolność: Utracona miłośćWhere stories live. Discover now