Rozdział 19

149 8 0
                                    

*****(Rose)
  Na początku trochę się zdziwiłam propozycją Shawna na temat naszej wspólnie imprezy u jego kolegi. Przecież mieliśmy pozostać w ukryciu. Jednak jak dowiedziałam się, że jego przyjaciel wie  to pozostało mi tylko machnąć na to wszystko ręką. Niech się dzieje wola nieba. Ja nie uważam się już za dziewczynę Leia, ale zdawałam sobie sprawę, że musiałam to jakoś oficjalnie oznajmić.
   Z racji tego, że praktycznie nie mam kontaktu z Leiem postanowiłam napisać mu SMS, że nasz związek jest skończony. Definitywnie skończony. Wiem, że nie powinno się takich rzeczy robić przez telefon, ale ja chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Zwłaszcza, że zauważyłam jak Shawn domaga się uregulowania tej sprawy. Jego zdanie było dla mnie bardzo ważne i zgadzałam się z nim w tym przypadku.
   Kończyłam właśnie malować sobie powieki, kiedy do mojej sypialni weszła Amy. Nie wiedziałam dlaczego, ale była jakaś poddenerwowana. Jakby roztrzęsiona.
-Hej, wszystko gra?- odwróciłam się plecami do lustra mojej toaletki, żeby lepiej widzieć przyjaciółkę. Myślałam, że może pokłóciła się z Dylanem.
-Chyba właśnie pokłóciłyśmy się z Lucy.- powiedziała gorzko i usiadła na moim łożku.- Nie idę na tę imprezę.- położyła się na boku i przytuliła poduszkę do brzucha.
-Ale co się stało?- zapytałam się ze zdziwieniem. Moje przyjaciółki nigdy się nie kłóciły. To było do nich niepodobne.
-Bo ona coś ukrywa!- wykrzyknęła nagle Amy.- Nie chce mi powiedzieć co! Oskarża mnie, że się czepiam!- wyrzuciła ręce do góry, siadając po turecku.- To nie sprawiedliwe! Przecież mówimy sobie wszystko!- naburmuszyła się jak małe dziecko.
-Kochana...-położyłam jej rękę na ramieniu. - Jeżeli coś ukrywa to napewno dowiemy się co lub Lucy sama nam powie.  Nie kłóćcie się z takiego głupiego powodu. Zepsujecie sobie tylko wieczór. - powiedziałam spokojnie i delikatnie. Amy spojrzała się na mnie. Jej gniew chyba zaczął ustępować.
-Tak myślisz?- zapytała się, a ja kiwnęłam głową z uśmiechem. Nie chciałam, żeby dziewczyny poróżniły się przed wspólną imprezą.
-A teraz idź się ubieraj, bo za niedługo wychodzimy.- dodałam i wróciłam do swojej toaletki. Przed wyjściem obiecałam jeszcze Amy, że porozmawiam z Lucy. Przynajmniej spróbuje. Chociaż musiałam przyznać, że nasza przyjaciółka trochę się zmieniła.
   Całą piątką zajechaliśmy pod kamienicę z czerwonej cegły. Już z ulicy było słychać odgłosy imprezy. Zastanawiało mnie czy sąsiedzi się nie skarżą.
  Weszliśmy do dużego loftu, w którym odbywała się zabawa.
  Otworzył nam wysoki chłopak. Miał włosy w kolorze ciemnego blondu i roześmiane oczy. Od razu nas wpuścił z tak ogromną radością, że zastanawiałam się ile już wypił.
-A to pewnie wybranka tego idioty...znaczy mojego najlepszego kumpla, brata z innych rodziców.-zwrócił się do mnie, a ja zaczęłam się śmiać na jego słowa.
-To chyba ja.-rozłożyłam ręce. Amy i Lucy zniknęły mi z oczu, a Nico cały czas trzymał się blisko mnie.
   Nie lubił takich spędów. W liceum też za takimi nie przepadał, mimo że starałam się go wyciągać gdzie mogłam. Jest lepiej niż było.
  Shawn poszedł gdzieś z Felixem, a ja postanowiłam rozerwać trochę mojego przyjaciela.
  Pociągnęłam go w stronę barku, który był w kuchni. Na błyszczącym, czarnym blacie było mnóstwo kubków i różnego rodzaju alkoholu.
  Zrobiłam na szybko prowizoryczne mojito, które było trochę mocniejsze od normalnego. Miało więcej wódki niż sprite'a. Lubiliśmy ten drink z Nico i zawsze go piliśmy na imprezach w Mediolanie. Dawał odpowiedniego kopa na początek imprezy.
-Do dna!- przekrzyczałam muzykę i uniosłam kubeczek w górę. To samo zrobił Nicolas i wypiliśmy na raz nasze drinki. Przez moje ciało przeszło miłe mrowienie, ale i lekko gorzkawy smak alkoholu.
   Co mnie bardzo zdziwiło to mój przyjaciel pociągnął mnie do tańca, a nie ja jego jak to zwykle bywało.
  Świetnie się bawiliśmy, tańcząc do prawie każdej piosenki. Nico umiał się świetnie ruszać tylko trzeba go było trochę nakręcić.
  Położył mi dłonie na biodrach, a ja ruszałam się w rytm żywiołowej piosenki. Zarzuciłam mu ręce na szyję i śmiałam się z jego żartów. Uwielbiałam go. Był tak cudownym chłopakiem, że naprawdę rzadko się takich spotyka. Obrócił mnie wokół własnej osi i przyciągnął bliżej.
-Strasznie za Tobą tęskniłem...- powiedział mi w końcu. Już szczerze myślałam, że się nie doczekam.
-Ja za Tobą też Nico. Bardzo.- przytuliłam go do siebie.
   Naprawdę za nim tęskniłam. Ostatnio nie mieliśmy w ogóle czasu się zobaczyć. On zajęty pracą w Mediolanie, a ja swoim życiem tutaj, w Nowym Jorku. Brakowało mi jego rozmów, żartów i po prostu jego. Tak, przeżywaliśmy kryzysy. Byłam go nawet gotowa wykląć z mojego życia w pewnym momencie, ale w głębi duszy zawsze nas ciągnęło do siebie i tak naprawdę nawet jak się do niego nie odzywałam to marzyłam tylko o rozmowach z nim. Nigdy nie rozstaliśmy się jako przyjaciele i zawsze byliśmy przy sobie nawzajem jako oparcie.
  Ktoś popukał Nico w plecy. Oboje odwróciliśmy głowy. Okazało się, że to Shawn. Uśmiechnęłam się na jego widok.
-Odbijany.- zażartował i wyciągnął do mnie dłoń. Nico obrócił mnie w stronę Shawna i po chwili stałam już w ramionach mojego chłopaka. Chyba mogę już tak nazywać Shawna.
-Jak się bawisz?- zapytał się mnie, tańcząc do wolnej muzyki.
-Świetnie.- odparłam z uśmiechem.- Tylko nie wiem gdzie są dziewczyny.- rozejrzałam się wokoło siebie.- Wolałabym mieć je na oku.
-Widziałem je jak stoją na balkonie i o czymś rozmawiają. Nie wyglądały na znudzone. - odpowiedział mi ze śmiechem. Ucieszyłam się, że rozmawiają. Gdyby się pokłóciły to nie wiem czy bym to przeżyła. To by było jak wojna domowa.
   Zaczęliśmy tańczyć do szybszej muzyki. Shawn odwrócił mnie do siebie tyłem i kręcił moimi biodrami. Odwróciłam lekko głowę, żeby na niego spojrzeć. Zniżył twarz w moją stronę i nasze twarze dzieliły milimetry. Nie mogłam się pohamować i pocałowałam go. Odwrócił mnie przodem, przyciągając do siebie. Już nawet nie tańczyliśmy. Cieszyliśmy się chwilą i smakiem naszych ust.
-Cieszę się, że Cię poznałam.- wyszeptałam, wplątując palce w jego włosy. Uśmiechnął się i styknęliśmy się nosami.
-Kocham Cię Rose.- również wyszeptał, a moje serce zaczęło bić chyba trzydzieści razy mocniej.    
  Zapomniałam o innych ludziach, o muzyce i o imprezie. Liczył się tylko Shawn i jego pocałunki.
  Tę cudowną chwilę przerwały nam chichoty obok. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w tamtą stronę.
   Amy, Lucy i Felix śmiali się, przyglądając się nam uważnie. Musieli być trochę wstawieni, bo dziewczyny były dwa razy weselsze niż zwykle.
-Nie przeszkadzajcie sobie gołąbeczki.- zaśmiał się Felix i wypił do końca swojego drinka.- Chodźcie! Bawimy się!- krzyknął i pociągnął nas na parkiet.
   Znaleźliśmy Nico i bawiliśmy się wszyscy razem. Lucy w pewnym momencie weszła na stolik kawowy i zaczęłam na nim tańczyć. Po chwili wciągnęła i mnie. Normalnie nie zrobiłabym czegoś takiego, ale była impreza. Liczyła się po prostu dobra zabawa. Chłopcy nas w końcu ściągnęli i zostałyśmy na parkiecie.
   Z imprezy wróciliśmy dopiero około czwartej nad ranem. Dziewczyny położyły się w pokoju Amy, Nico rozłożył sobie kanapę, a Shawn oczywiście wpakował się do mnie.
   Musiałam wziąć szybki prysznic, mimo że podałam z nóg. Zmykam makijaż i wskoczyłam pod miłą, ciepłą wodę. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam swoją piżamę. Po wieczornej toalecie poszłam się położyć.
  Kiedy sprawdzałam telefon z łazienki wyszedł Shawn, który zajął ją zaraz po mnie. W naszym apartamencie były trzy łazienki. Dwie na górze, jedna była moja druga Amy i jedna na dole.
-Co tam sprawdzasz aniołku?- zapytał, wsuwając się obok mnie pod kołdrę.
-Amy ma za niedługo urodziny i nagle naszło mnie na szukanie prezentu.- odparłam, nie odrywając wzroku od telefonu.
-Ona lubi Taylor Swift?- kiwnęłam głową. Przez chwilę milczeliśmy. Skupiłam się na przeglądaniu internetu w poszukiwaniu prezentu.
-Przeszperałam jej merch i merch Alessi Cary i Sama Smitha i nic nie mogę znaleźć.- przechyliłam głowę do tyłu, opierając ją o wezgłowie łóżka. 
-Zostaw to mnie.- powiedział Shawn tajemniczo, zabierając mi telefon, kładąc na szafce nocnej po swojej stronie. Przewrócił mnie bardziej na plecy i zwisał nade mną. -Wszystkim się zajmę. - odparł, zbliżając twarz do mojej.
-Właśnie tego się boję.- zaśmiałam się razem z chłopakiem i w tym momencie Shawn pochylił się i zaczął mnie całować.
-Kocham Cię Shawn.-wyszeptałam. Widziałam jak na usta chłopaka wkradł się wielki uśmiech. Położyłam mu ręce na plecach, przyciągając do siebie. Mruknął zadowolony i wrócił do zajmowania się moimi ustami i szyją.

Our New York HistoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz