Prolog

3.7K 138 158
                                    

*W tej historii jest mała zmiana i całe pokolenie huncwotów jest starsze o jeden rok czyli np. James i Remus urodzili się w 1959 roku, a Syriusz razem z Regulusem (którzy są tu bliźniakami) urodzili się w 1958 roku. Zmiana ta będzie mi potrzebna w przyszłości, w dalszej części historii. Mam nadzieję, że te drobne zmiany nie będą wam przeszkadzać.

Definicja strachu brzmi: Strach — jedna z podstawowych cech pierwotnych mających swoje źródło w instynkcie przetrwania. Stan silnego emocjonalnego napięcia, pojawiający się w sytuacjach realnego zagrożenia.

Każdy z nas odczuwa strach, niektórzy częściej, inni rzadziej, ale każdy z nas go czuje. Mamy różne lęki, niektórzy boją się śmierci lub samotności, inni utraty bliskiej osoby więc za wszelką cenę starają się zatrzymać ją przy sobie, jeszcze inni boją się pająków czy kur. Każdy z nas się czegoś boi i jest to w pełni normalne.

Niekiedy jednak strach bywa tak wielki, że paraliżuje nas od środka, nie jesteśmy wtedy w stanie ruszyć nawet najmniejszym palcem u ręki, czy wypowiedzieć, chociażby jedno słowa. Znałam ten stan. Przeżywałam go często, zwłaszcza w ciemności.

Nie ufałam ciemności, nie wiadomo było, czego można się po niej spodziewać albo co zaraz mogło z niej wyskoczyć i mnie zaatakować.

Więc śmiało mogłam dojść do wniosku, że życie po prostu sobie ze mnie kpiło, bo z dnia na dzień, pchało mnie coraz głębiej w ciemność, której tak się bałam.

Strach rodzi się z tego, co sobie wmówimy, co wmówią nam rodzice, gdy jesteśmy jeszcze mali. Moja mama zawsze mi powtarzała „Nie ufaj obcym Anette". i teraz bałam się ufać ludziom. Kiedyś za dzieciaka wmówiłam sobie, że w ciemnym rogu mojego pokoju stoi potwór i od tej pory nie uśpię się bez zapalonego światła.

Zerknęłam na Jamesa, który obżerał się kawałkiem sernika mojej mamy. Obok niego siedział Syriusz, który flirtował z naszą kuzynką z Francji i uśmiechnęłam się delikatnie. Kochałam ich wszystkich, całą czwórkę, byli dla mnie jak bracia i wspierali mnie we wszystkim, co robiłam. Najbliższą relację miałam jednak z Jamsem, który, mimo że był tylko moim kuzynem, był dla mnie jak rodzony brat. Może to dlatego, że wychowaliśmy się razem prawie w jednej kołysce, albo dlaczego, że mieszkaliśmy niedaleko siebie.

Całą piątką byliśmy przy sobie w najgorszych momentach w naszych nastoletnich życiach. Przy Remusie byliśmy podczas każdej jego pełni, w której zmieniał w cóż... niezbyt przyjaznego wilkołaka, ale i tak go kochaliśmy za to, jaki był i za to, że był naszym głosem rozsądku.

Z Syriuszem byliśmy, wtedy kiedy jego rodzice wyrzucili go z domu, wypalając jego imię z drzewa genealogicznego. Jamesowi pomagaliśmy wymyślić jakiś sensowny plan zdobycia miłości jego życia. Cóż na razie szło nam beznadziejnie, bo sam James był idiotą i nigdy nie robił wszystkiego tak, jak mu kazaliśmy i cały plan szedł się pieprzyć. Przy mnie byli, kiedy mój były chłopak najpierw mnie zdradził, a potem groził, że jeśli do niego nie wrócę, to się policzymy.

Jedyną osobą, która nie miała jakiegoś większego kryzysowego momentu, był Peter, z czego się cieszyliśmy, bo chociaż jeden z nas nie wylewał łez przez innych ludzi.

Westchnęłam smutno, spoglądając na moich rodziców siedzących na drugim końcu stołu. Mój tata rozmawiał ze swoim bratem, siostrą i szwagrem śmiejąc się do rozpuku, a mama plotkowała, o czym z mamą Jamesa. Wiedziałam, że byli mną zawiedzeni. Liczyli, że ich córka będzie nieustraszoną gryfonką, a ja tymczasem byłam niezdarną, bojącą się spać bez oświeconego światła puchonką.

— Zróbmy sobie rodzinne zdjęcie! — zawołała Clarie, odsuwając się od przystawiającego się do niej Syriusza. Ona to dopiero była wzorem idealnego dziecka i wiedziałam, że rodzice woleliby mieć ją za córkę, a nie mnie. Bo nie dość, że piękna to jeszcze uzdolniona w każdym możliwym kierunku, czym chwaliła się na około wszystkim.

Dzieci Burzy ➸ 𝖗𝖊𝖌𝖚𝖑𝖚𝖘 𝖇𝖑𝖆𝖈𝖐Место, где живут истории. Откройте их для себя