Część piąta - Światło wśród mroku

2.1K 108 119
                                    


Hello? Hello?

Ca-Can you hear me?

I can be your china doll

If you want to see me fall.(...)

Your love is deadly.

Tell me life is beautifull

They all think I have it all.

I've nothing without you.

All my dreams and all the lights mean

Nothing without you.


Lana Del Rey- Without you


Kiedy ser­ce składa czystą obiet­nicę,

wte­dy na­wet los nie rzu­ca kłód pod nogi.

Cascade





- Draco! Co ty tam robisz? Za piętnaście minut jest zebranie, wiesz co grozi za spóźnienie!- podenerwowany głos matki dochodzący spoza zamkniętych drzwi wyrwał go z transu.
- Już idę - odkrzyknął nie spoglądając w tamtą stronę.
Złapał się na tym, że od dobrych dwudziestu minut wpatrywał się w trzymany w ręku pergamin. Schludne litery składały się w różnorodne słowa, jednak on ich nie czytał. Nie chciał tego robić. Wiedział, że wtedy znów zgniótłby go w rękach stwierdzając, że to znów nie to.
Od kilku tygodni zbierał się w sobie by napisać ten list, lecz mimo iż było to dla niego bardzo ważne, jakoś nie potrafił do niego przysiąść. Bał się. Był zwykłym tchórzem, ale o tym już bardzo dobrze wiedział. Bo jak inaczej można nazwać jego postawę? Nie chce tu być, nie chce wykonywać pokręconych rozkazów jakiegoś czerwonookiego psychopaty z chorymi ambicjami na zawładnięcie nad światem.
Każdego dnia czując otaczającą go aurę śmierci i nienawiści mieszanych z bolesnymi wspomnieniami, miał ochotę zniknął stąd jak najszybciej. Jednak czy rzeczywiście nie robił tego tylko ze względu na własne tchórzostwo?
Spojrzenie stalowoszarych oczu spoczęło na drzwiach zza których parę minut temu dobywał się głos matki.Nie. Nie tylko dlatego. Nie ruszy się stąd, ponieważ wie jakby się to skończyło dla jednej z dwóch najważniejszych osób w jego życiu. Jednej z dwóch, które kiedykolwiek okazały mu serce, które akceptowały go takim jaki był. Nie mógł na to pozwolić. Może więc nie był aż takim tchórzem? Może swoim szlachetnym zachowaniem umniejsza tę wadę jaką było tchórzostwo? Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby miał w sobie choć trochę siły, na pewno by coś wymyślił. Na pewno znalazłby sposób na wyrwanie z tego bagna i siebie i matki, jednak nie potrafił.
Spojrzał na stojący na dębowym biurku, mosiężny zegarek.Kolejne spotkanie śmerciożerców. Kolejna bezsensowna przemowa o wartości Czystej Krwi i obowiązku tępienia szlam. Kolejny dzień zakładania maski.
Jak długo wytrzyma? Jak najdłużej. Musi.
Zwinął list w rulon, po czym zalał woskiem i odbił rodową pieczęć. Nie wiedział jaką reakcję wywoła ten list. Nie wiedział nawet czy zostanie przeczytany, jednak musiał go wreszcie wysłać.
Przywołał do siebie siedzącego na żerdzi brązowego puchacza i włożył mu w dziób zwinięty pergamin.
Zanim wypuścił ptaka przez okno, szepnął mu parę słów, po czym ruszył w stronę drzwi. Po raz pierwszy raz od tygodni czuł, że postąpił właściwie.

Potęga UczućWhere stories live. Discover now