Rozdział 2: Rozmowa

252 23 36
                                    

Rozdział liczy 1899 słów

~~JIMIN POV~~

Nie chciałem siedzieć sam, wtedy czułbym tylko narastającą pustkę, która nieustannie wywracała moimi wnętrznościami, tworząc jeden wielki bałagan.

Chwyciłem, więc telefon od razu pisząc do mojego jedynego przyjaciela. Zaproponowałem mu, by u mnie przenocował, bo skoro Jihyun może zapraszać gości do domu bez pytania, czy mi to nie przeszkadza, to czemu ja nie mogłem?

Na moje szczęście Tae był bardzo zachwycony moim pomysłem. Dlatego też przebrałem się, by pójść do sklepu po jakieś przekąski na dzisiejszą noc. Co jak co, ale byłem smutny, więc potrzebowałem się oderwać od tego, grając w przeróżne gry i opychając się słodyczami z przyjacielem.

Zanim stanąłem przed swoimi drzwiami, westchnąłem, od razu nabierając pewności siebie. Nie mogłem w razie czego pokazać, że to co robił mój brat, w jakiś sposób mnie dotknęło.

Nacisnąłem klamkę, przekraczając po chwili próg pokoju. Lecz na korytarzu panowała totalna cisza. Czyżby usnęli? W sumie co mnie to obchodziło.

Pokonałem schody, by zaraz znaleźć się na korytarzy. Na swoje stopy wsunąłem ukochane trampki, z którymi nie mogłem rozstać się od 2 lat. I pomimo upływu czasu, dbałem o nie, dzięki czemu wyglądały niemalże jak nowe.

Już miałem wychodzić, gdyby nie głos tej parszywej gnidy.

- O w końcu postanowiłeś się wynieść? - odwróciłem się, mierząc go kpiącym spojrzeniem.

- Dla twojej wiadomości~ idę tylko do sklepu, bo przyjdzie do mnie Tae.

- A on tu czego?

- Jesteś taki tępy, że nie rozumiesz po koreańsku? Będzie moi gościem.

- No chyba nie...

- A to niby czemu?

- Bo ja tak mówię... Jest u mnie Jungkook.

- I co? Tae będzie moim gościem, nie twoim. Dlatego łaskawie odwal się.

- Czy ty jesteś głupi czy głupszy?

- Z naszej dwójki to akurat ty nie rozumiesz podstawowych słów.

- Odszczekaj to - podszedł do mnie.

- No już uważaj, bo się Ciebie przestraszę...

- Powinieneś... - spojrzał na mnie, jakby chciał mnie zabić - Jungkook potrzebuje odpoczynku.

- Jihyun... - westchnąłem, ogarnięty głupotą własnego brata - ty możesz zapraszać gości, więc i ja mogę~ to nie jest tylko twój przywilej - 1:0 dla mnie.

Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z domu, zostawiając wkurzonego brata za sobą.

Droga do samego sklepu nie zabrała mi zbyt wiele czasu, gdyż mieszkaliśmy na obrzeżach centrum miasta. Lecz co dziwne było to spokojne osiedle, gdzie nie było zbytnio słychać tętniczego życiem serca Seulu. Odpowiadało mi to jak najbardziej, gdyż nie raz mogłem wyjść na swoje podwórko z kocem, chcąc pooglądać bezchmurne niebo.

Wchodząc do lokalu, zgarnąłem sklepowy koszyk, by zaraz rozpocząć wędrówkę pomiędzy regałami. Dokładnie nie wiem ile zajęła mi ta cała przechadzka. Lecz ze sklepu wyszedłem z 2 wielkimi siatkami, wypełnionymi przeróżnymi chipsami, żelkami czy nawet czekoladą i słodkimi napojami.

Choć znałem Tae na tyle dobrze, by wiedzieć, iż sam przyniesie drugie tyle, to nie przejmowałem się zakupioną ilością. Zawsze mogły zostać w mojej tajnej skrytce, by wyciągnąć je na następny raz bądź też czasami podjadać. Niestety w mojej krwi płynął czysty cukier i nie mogłem nic na to poradzić, tylko musiałem pogodzić się ze swoim losem.

Twins |[jjk + pjm]| [Hiatus]Where stories live. Discover now