Rozdział 6

275 25 1
                                    


- Nie powinnaś wchodzić na to zebranie! - Syknął Fury.

- Weź już nie przesadzaj. Przecież niczego takiego nie zrobiłam - odpowiedziałam nadal siedząc na krześle.

Avengersi wyszli zostawiając mnie na pastwę dyrektora T.A.R.C.Z.Y. .

- To były tajne sprawy dotyczące państwa - powiedział jednooki.

- Wybacz, ale Stark i tak, by wszystko powiedział mi po pijaku, więc co za różnica? - Zapytałam.

Nie to, że nie szanuję Tony'ego i mówię, że jest nałogowym alkoholikiem. Tylko każdy z nas wie, że on po alkoholu mówi, co ślina na język przyniesie.

- Wszyscy z nich podpisali klauzulę tajności. Gdyby coś zdrazili to trafiliby to więzienia na parę lat - odpowiedział Fury.

- Och, wybacz, że zepsułam ci to - tym razem to ja syknęłam w jego stronę. - Po za tym, co ty możesz mi zrobić? Nie masz takiego więzienia w którym możesz mnie zamknąć.

- Stark specjalnie stworzył mi takie. Z oporem, ale stworzył - oznajmił Nick.

- To i tak nic ci nie da. Okej, zamknij mnie. Ale i tak mnie deportują, a w Polsce wypuszczą. Mam tam umowę z prezydentem polskim - rzekłam. - I nic nie zrobisz. Po za tym, co za trudność dla sprintera cofnąć się w czasie?

Te kilka słów skutecznie zamknęło buzię Fury'emu. Dobrze wiedział, że po tym jak mnie deportują do mojego kraju, to wypuszczą mnie. Taka prawda, w Stanach Zjednoczonych przebywam nielegalnie. Nie będę tego ukrywać. Ale kto to sprawdza? Nikt.

Wkurzona wyszłam z sali w której odbywało się spotkanie. Zeszłam trzy piętra niżej i weszłam do salonu. Rozejrzałam się. Zobaczyłam Tony'ego, który jak gdyby nigdy nic, pił sobie szklaneczkę jakiegoś alkoholu. Podeszłam do niego.

- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? - Zapytałam go.

- O co chodzi? - Zapytał zdziwiony.

- Nie udawaj zdziwionego. Myślałeś, że się nie dowiem, że Fury kazał zbudować ci więzienie dla sprinterów? - Powiedziałam.

- Stark? To prawda? - Zapytał mój tata.

Tony odstawił szklankę na stolik i powoli wstał. Dumnie wyprostował się i oznajmił:

- Tak, to prawda.

Zacisnęłam dłonie w pięści.

- Dlaczego? - Zapytał Barton. - Nie ufasz jej?

- No jest sprinterką. Może podróżować w przeszłość i przyszłość. Wolę nie ryzykować i mieć coś dla bezpieczeństwa - odpowiedział.

No, i w tej chwili przegiął. Moja prawa pięść spotkała się z jego twarzą. Dokładniej z nosem. Uderzenie było mocne. Mocne, jeśli używam mocy. A tak było. Możliwe, że usłyszałam nawet ciche chrupnięcie kości. Stark przewrócił się na fotel, w ten sposób siadając na nim. Złapał się za nos i jęknął. Po kilku sekundach pojawiła się czerwona ciecz, zwana krwią.

- Ona złamała mi nos - mówił zwijając się z bólu.

Prychnęłam. Należało mu się. Miałam go dość. Spojrzałam przelotnie na tatę i wybiegłam z wieży po czym weszłam w Speed Force. Wróciłam do swojego miasta, a tam pobiegłam do bazy. Do więzienia.






Kapitan Ameryka i Speedy: Ostatnia godzinaWhere stories live. Discover now