Rozdział 7

275 23 0
                                    


Podeszłam do celi w której był facet, którego aresztowałam całkiem niedawno.

- Coś ty mi zrobił? - Zapytałam go, a on się zaśmiał.

- Niic - powiedział przedłużając drugą literę.

- Dlaczego jestem taka zła cały czas? - Zapytałam go.

- To tylko początek - oznajmił i zaśmiał się jak psychopata, którym z pewnością był.

Wyszłam z więzienia. Idąc korytarzami poczułam nagłe zawroty głowy. Oparłam się o ścianę i złapałam za głowę. Co się dzieje ja się pytam? Co ten meta mi zrobił? Zjechałam po ścianie na podłogę.

Michał i Dominika wyszli do swoich domów. Nie mogę ich prosić, by byli tu cały czas. Mają też swoje życie i rodzinę.

Brałam głębokie oddechy, aby choć trochę się ogarnąć. Przymknęłam oczy, ale gdy je z powrotem otworzyłam natychmiast ją zamknęłam, bo nie wierzyłam w to co widzę. Moja zmarła matka chodziła po korytarzu mojej bazy. Pokręciłam głową.

To tylko moje chore wymysły. Ona nie żyje. On ją zamordował. Jej tu nie ma. To tylko mój umysł płata mi figle.

Kiedy zawroty głowy minęły i już nie widziałam mojej matki, wstałam z podłogi i poszłam do pomieszczenia głównego. Dlaczego w takim momencie nie ma tu Dominiki? Akurat w momencie, gdy jest potrzebna.

Zerwałam się z miejsca i wybiegłam z budynku. Rozpędziłam się do odpowiedniej prędkości i weszłam w Speed Force. Pobiegłam do Central City, a tam do S.T.A.R. Labs. Gdy weszłam do głównego pomieszczenia, był tylko Barry, Cisco i Caitlin.

- Cześć - powiedział Barry. - Co cię sprowadza?

- Zamknij mnie w więzieniu, zanim znowu zrobię komuś krzywdę - powiedziałam, a na twarzach moich znajomych wykwitło niezrozumienie wymieszane ze zdziwieniem.

- Ale co się stało? Komu zrobiłaś krzywdę? - Pytał Allen.

- Zamknij mnie w tym więzieniu! - Krzyknęłam.

Nie wiem. Nie powiem wam, skąd u mnie takie huśtawki nastroju. Raz byłam załamana. Raz wkurzona. Raz całkowicie spokojna.

- Dobra, chodź, ale nawet nie wiem o co ci chodzi - powiedział Barry i ruszył, a ja za nim.

Weszłam do celi. Usiadłam na podłodze. Podkuliłam nogi pod brodę i złapałam się za włosy. Dobrze wiedziałam, że Barry patrzy na mnie i nie wie o co mi chodzi.

- Powiesz mi, o co chodzi? - Zapytał Barry.

Pokręciłam głową.

- Powiedz po prostu mojej drużynie, że nie wrócę na jakiś czas - oznajmiłam cicho. - Nie dam rady.

Barry próbował dopytywać się o więcej szczegółów, ale nie odpowiadałam na żadne jego pytanie. Ciągle miałam przed oczyma, tylko jedno wydarzenie.




Kapitan Ameryka i Speedy: Ostatnia godzinaWhere stories live. Discover now