Rozdział 28

231 23 22
                                    


Wróciłam do S.T.A.R. Labs, gdzie byli już wszyscy. Ja, Remy, Barry, Cisco, Caitlin, Joe, Iris, H.R., a nawet Wally. Wchodząc do głównego pomieszczenia czułam na sobie spojrzenia wszystkich. Dobrze wiedziałam w jakim jestem stanie i jak wyglądam. Nie zaprzątając sobie więcej głowy wszystkimi od razu powiedziałam, aby pokazali mi wszystko, co znaleźli.

- Za dużo tego nie ma, ale znalazłem jeden zapis kamery w centrum miasta. Nagrywała ona aż do momentu ostatniego wybuchu. Na pewno chcesz to zobaczyć? - Zapytał Cisco.

Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Czy on naprawdę ma mnie za idiotkę? Ktoś zniszczył mi moje miasto, w którym się urodziłam, a do tego zamordował wszystkich mieszkańców, a on ma jeszcze czelność się pytać, czy chcę to zobaczyć? Błagam was, czy on coś w ogóle myśli? Chwilę później na jednym z ekranów pojawił się obraz.

Na początku pokazywał zwykły, niczym się nie wyróżniającym, dzień. Wszyscy zmierzali dotąd chcieli. Dzieciaki bawiły się na rynku. Potem na filmie pojawił mężczyzna. Tak nagle. Jakby się teleportował. Ubrany był na czarno. Twarz zasłaniał mu kaptur. Zapewne zaczął coś mówić, bo ludzie zaczęli zwracać na niego uwagę, ale nagranie było bez dźwięku. Intruz uniósł ręce na wysokość klatki piersiowej i z dłoni utworzył pięści, które potem gwałtownie otworzył. Wtem ludzie zaczęli uciekać, ale po chwili padli na ziemię i nie ruszali się. Wtedy zrozumiałam, że to są pierwsze ofiary. Człowiek z nagrania zdjął kaptur, a ja zamarłam z szeroko otwartymi oczyma i ustami. Dlaczego on? Co ja mu zrobiłam? Tą twarz poznałabym wszędzie. Chłopak wykonał kolejny ruch, a potem zaczęło się piekło. Wszystko zaczęło się walić. Domy runęły na kobiety, mężczyzn i dzieci. Pomniki przewróciły się i rozkruszyły jak ciasteczka. Mężczyzna zniknął, ale to trwało dalej. Po ulicach zaczęły płynąć potoki krwi. Krwi mieszkańców Gdańska. Moich przyjaciół, koleżanek i kolegów, a także tych, których nie znałam.

Nie sądziłam, że posiadam jeszcze jakiekolwiek łzy. Mokra ciecz ponownie zaczęła spływać po mojej twarzy. Cisco wyłączył nagranie.

- Rozpoznajesz napastnika? - Zapytał Barry.

Usiadłam na podłodze.

- Jak on mógł? Co ja mu zrobiłam? - Mówiłam przez łzy.

- Znasz go? - Zapytał Remy, a ja pokiwałam głową. - Kto to? - Zapytał brat, na siłę pomagając mi wstać.

- Nie wierzę. Co ja mu do cholery zrobiłam? - Pytałam sama siebie jakby nie wierząc, że to naprawdę on. Przyjaźniłam się z nim. Pomagał mi. Dlaczego zamordował niewinnych ludzi?

- Julia! Skup się i powiedz nam kto to! - Powiedział Remy potrząsając moimi ramionami.

Narastał we mnie gniew i chęć zamordowania tego człowieka.

- Przyjaciel Viridi'ego, Brunneis! - Wykrzyczałam prosto w twarz brata.








Kapitan Ameryka i Speedy: Ostatnia godzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz