Część piąta

116 17 6
                                    

Wódz rozumiał o wiele więcej niż mi się zdawało. Sam zaproponował, aby ukryć fakt mojego przybycia na Berk. Ciężej było namówić Jonasa, ale po wyjaśnieniach oraz małemu przekupstwu udało się i jego. Gdy przypłynie na Vasteras ponownie i ktoś będzie go wypytywał, ma zeznać, że nic nie wie. Proste. Czekałam, aż wróci z nowymi wieściami z mojego dawnego domu, co tam się dzieje, ale z tego co wiem wróci na Berk dopiero za miesiąc.

Stoik i Czkawka radośnie mnie przyjęli. Równie chętnie jego przyjaciele, a zarazem członkowie drużyny smoczych jeźdźców. Astrid miała pewne opory, widziałam to po jej zachowaniu, ale Czkawka wszystko wyjaśnił, ja swoje dopowiedziałam i myślę ze postanowiła chociaż spróbować mi zaufać. Rzuciła mnie z góry na głęboką wodę. Nieco dosłownie, ponieważ poczułam pchnięcie i nagle znalazłam się na arenie. Najwidoczniej tak to się tutaj robi. Krata pierwszej klatki podniosła się i moim oczom ukazał się smok, który na zawsze odebrał mi przyjaciela.

Nocna Furia wyskoczyła z ciemności i stanęła na głazie przede mną po czym groźnie zaryczała ukazując zęby. Wiedziałam, ze zazwyczaj je chowa. Przed oczami stanęły mi obrazy z przeszłości. Ten moment gdy Grimmel powrócił i obwieścił co zrobił. Ten, gdy ciało tamtej Nocnej Furii stanęło jako trofeum w Wielkiej Sali. Ukazała mi się bestia jaką widziałam tamtej nocy, póki jeszcze żyła.

Ale ten był inny. Źrenice nie były zwężone. Nie syczał tak, jakby był wściekły z mojej obecności i nie napinał mięśni. Ten się bawił. Dlatego się nie bałam. Chociaż nie wiedziałam co robić, aby wytresować smoka, zareagowałam instynktownie. Nie myślałam.

Ugięłam kolana i przykucnęłam z wyciągniętą ręką. Był cudowny. Majestatyczny. Po krótkiej chwili Szczerbatek oparł głowę na mojej dłoni i z szaleństwem zaczął domagać się pieszczot. Nie mogłam mu się oprzeć.

- No cóż, to było do przewidzenia. – Stwierdziła Astrid krzyżując ręce.

- Ale co masz na myśli? Idziemy w dobrym kierunku i to już na starcie.

- Przypominam ci Czkawka, że Szczerbatek kocha właściwie wszystkich i oswojenie go jest proste.

- Nie mogę się zgodzić. Szczerbatek ma najmniej zaufania ze wszystkich naszych smoków.

- Ale Unie się udało w kilka sekund.

- To musi znaczyć tyle, ze się nie pomyliłem i nas nie oszukała. Ma dobre intencje.

Nie chciałam podsłuchiwać, ale stali zaraz za mną. Mimo wszystko dobrze było wiedzieć co naprawdę myślą. Obiecałam sobie, że będę najlepszym studentem smoczej akademii. I zamierzałam zacząć od razu.

W końcu odczepiłam od siebie radosnego smoka i zwróciłam się do moich nowych towarzyszy.

- Więc, smoczy jeźdźcy, co dalej? Chcę się nauczyć wszystkiego co sami wiecie o smokach. I najchętniej jeszcze więcej. Właściwie to możemy sobie pomóc i wymienić się informacjami na temat smoków.

- Możesz rozwinąć temat? – Chłopak, chyba o imieniu Śledzik w jednej chwili się ożywił.

- Dane smoki występują na konkretnych archipelagach. Mają różne wymagania. Vasteras znacznie różni się od Berk. Okolice również. Wasze smoki widzę po raz pierwszy, żywe, tak naprawdę. U nas żyją inne. Możemy wzajemnie uzupełnić swoją wiedzę.

Chłopak o mało nie wybuchł z podekscytowania. Chwycił mnie za nadgarstek i zaciągnął do tutejszej Wielkiej Sali. Wyglądała niemal identycznie jak na Vasteras. Usiadłam przy jednym ze stołów, a Śledzik położył przede mną wielką Księgę Smoków. Słyszałam o nie. Niezwykłe było trzymać ją we własnych dłoniach, czytać ją i uczyć się z niej. W ten oto sposób Śledzik stał się moim nauczycielem. A ja jego.

kołysankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz