rozdział III

23 3 0
                                    


Perspektywa Samanthy

Mija godzina, a mojej mamy wciąż nie ma w domu. Naprawdę zaczynam się martwić. Co jeśli ta osoba, która wysłała mi te liściki ma jakiś związek z nieobecnością mej rodzicielki? 

Przeczesuję ręką włosy i zaciskam palce na ich końcówkach.

Przecież ja z nikim nie zadarłam... 

Kto mógłby mieć choćby najmniejszy motyw, aby mnie straszyć czy urządzać nie wiadomo jaką zemstę? 

Przydałby mi się teraz telefon. Mogłabym zadzwonić do moich przyjaciół z Toronto, oni na pewno znaleźliby wyjście z tej sytuacji.

Niestety genialna Sam musiała go zgubić w parku.

Wszystko sprowadza się do jednego: Wielkie dzięki, Mendes za wpadnięcie na mnie. Było tak idealnie i spokojnie dopóki nie przyjechał ten idiota. Zaburzył mój rozkład tygodnia i myśli, że chcę z nim przebywać... 

Chyba jednak większym problemem niż ponowna obecność tego kretyna w moim życiu jest zaginięcie mojego rodzica. 

Powinnam zacząć szukać Sarah Davis, nie poddam się, nie dam się zastraszyć tej osobie, która wysłała mi te bukiety. Na idealny sześciopak Camerona Dallas'a muszę działać!  

Wypuszczam powietrze z ust, czując się bardziej spokojnie i po chwili zbiegam po schodach. 

Gdzie ona mogła pójść? 

Sklep? 

Spacer?

Praca?

Dom koleżanki? 

Oprócz tych kilku miejsc, nic nie przychodzi mi do głowy. 

Naprawdę moja krewna nigdy nie poszłaby gdzieś bez zostawienia mi choćby małej wiadomości na lodówce, to nie w jej stylu. 

Kierując się nadzieją, docieram do wcześniej wspomnianego urządzenia i dokładnie je oglądam.

Odczuwam ulgę, gdy faktycznie widzę malutki liścik napisany pismem mojej rodzicielki. Jego treść brzmi: 

Kochanie, 

Dziś wrócę trochę później, ponieważ mam wizytę u fryzjera. Nie martw się :*

Do zobaczenia później

Mama

Na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a z oka spływa jedna łza szczęścia. 

Wkręciłam się w to, że jakaś osoba chce dla mnie źle, a to zwykły przypadek, że moja mama wróci później. 

Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Dochodzę do nich i otwieram. 

Widzę Jack'a i marszczę brwi. Co on tu robi? 

- Hejka, Jackie.

In my dreams you're with me |S.M|Where stories live. Discover now