rozdział V

20 5 0
                                    

Perspektywa Samanthy

Weekend był naprawdę świetny, ale niestety to, co dobre zawsze szybko się kończy. 

Tak sobie myślę, idąc w poniedziałek z samego rana do szkoły. Właściwie to nie mam na co narzekać. Pogoda jest śliczna, mam jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia lekcji, sobotę i niedzielę spędziłam cudownie...

Czego by tu jeszcze chcieć? No pomyślmy, może tak możliwości nie pójścia do szkoły. Chyba nikt nie lubi początku tygodnia i wstawania rano. Szczególnie, że wtedy wracasz do lekcji i słuchania wykładów kochanych profesorków. 

Pomijając piątek, te dwa pozostałe dni mogłabym zaliczyć nawet do perfekcyjnych. 

W sobotę odbyła się moja wycieczka nad rzekę wraz z Jackiem, którą wspominam naprawdę cudownie, a całą niedzielę przegadałam przez telefon z Abby. 

Wreszcie została dziewczyną tego Willa i wydaje się być bardzo szczęśliwa.

Jestem z niej naprawdę dumna, że chodzi z chłopakiem, którego kocha.

Nie wszyscy mają takie szczęście, aby być z kimś, kto Ci się podobał tak długo.

Na przykład ja... 

Mojej sytuacji z Cameronem nie warto zazdrościć. Wydaje mi się, że on chyba nawet nie wie jak mam na imię, a co dopiero mówić o jakiejkolwiek sympatii. Do moich problemów dochodzi jeszcze jego idealna partnerka, od której na pewno zbyt szybko nie odejdzie.

Najbardziej boli mnie to, że on przy niej tak bardzo się śmieje oraz cieszy. Patrzy na nią jak na ósmy cud świata i traktuje jak księżniczkę, najcenniejszy skarb. Wiem, że ja nigdy przy nim tego nie osiągnę. 

*** *** 

Biorę głęboki wdech i przekraczam próg miejsca swojej edukacji. Niemal od razu natykam się na Gage'a. Nie ma to jak pięknie zacząć dzień. 

- Hej, Piękna. - mówi, zbliżając się do mnie. 

- Chłopaku, odpuść. Wiesz dokładnie, że nie mam pieniędzy, które mogłabym rozdawać na prawo i lewo. - wyjaśniam i szybko oddalam się korytarzem. 

Czy ten idiota nigdy nie zrozumie, że nie jestem jakąś bogatą laską, od której może wziąść hajs? Odpowiedź na to pytanie chyba na zawsze pozostanie zagadką. 

Pierwszą lekcją na dziś jest historia. Przedmiot, na którym naprawdę można spać, a nauczyciel i tak nie zwróci na to uwagi. Nie dziwię się niektórym osobom, które serio na tej lekcji odpływają w krainę Morfeusza. Pan, który ją prowadzi potrafi zanudzić na śmierć. 

Udaję się do swojej szafki. Otwieram ją, a w środku widzę już mi znajomy bukiet czerwonych i białych róż. Przeklinam pod nosem i najpierw oglądam ten pierwszy , znajdując tam wiadomość.

To bardzo dobrze, że jesteś wrażliwa na krzywdę innych, ale Mendes przecież zasłużył na ból. 

Moje serce zaczyna bić coraz szybciej i szybciej. Od razu kojarzę ten wpis z piątkowym wieczorem. Czyżby osoba, która wysyła mi te "pogróżki" obserwała mój dom? 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 12, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

In my dreams you're with me |S.M|Where stories live. Discover now