Gra na moich zasadach •4•

1.8K 130 35
                                    

Następny dzień, czyli sobota. Park postanowił dac z siebie wszystko, aby to właśnie w tym dniu uprowadzić Baeka.

Teraz jednak dochodził do siebie, bo wczoraj wieczorem postanowił odróżnić część zawartości trunku, który wciąż miał na biurku. W dodatku zasnął w swoim biurze, za co sprzedał sam sobie liścia.

Nigdy by nie dopuścił do czegoś takiego. Że w ogóle nikt po niego nie przyszedł? No nic.

Przetarł twarz i ziewnął. Wstał przeciągając się. Podszedł do lustra przyglądając się swojemu odbiciu po czym stwierdził, że nie jest najgorzej. Poprawił tylko na szybko włosy i oblizał wargi. Przez chwilę zastanowił się czy w tym budynku jest jakaś łazienka, w której mógłby się odświeżyć. Nie przypominał sobie w tej chwili takiego miejsca dlatego tylko warknął pod nosem.

Trudno, weźmie prysznic zaraz po tym jak upora się z Byunem.

◇◇◇

Mając w kieszeniach notes oraz telefon siedział w aucie prawie pod domem chłopaka. Dowiedział się, że około godziny dwunastej Baek wychodzi na zakupy. I jak na zawołanie właśnie osoba, na którą czekał wyszła z siatkami w dłoniach.

Chan odpalił silnik i pozwolił chłopakowi się nieco oddalić. Teraz albo nigdy. Ma nie być żadnych świadków.

Zaczął powoli za nim jechać rozgladajac się czy aby na pewno nie ma nikogo w okolicy.

Przyśpieszył i zatrzymał się ostro przy pomarańczowowłosym, który na początku nie wiedział co się dzieje. Mężczyzna otworzył drzwi i mocnym ruchem wciągnal chłopaka do auta od razu ruszając tak, że drzwi od strony pasażera same się zamknęły. Dla pewności, jeszcze zamknął wszystkie jednym przyciskiem.

Spojrzał w lusterku na sparaliżowanego Byuna, który dopiero po chwili zaczął kojarzyć co się dzieje.

Gdy tylko mężczyzna musiał stanąć na światłach, młodszy od razu zaczął szarpać za klamkę, niestety bezskutecznie.

- Czego ode mnie chcesz?! - wręcz krzyknął próbując otworzyć kolejne drzwi od strony pasażera. A Chan uśmiechnął się pod nosem. Teraz mógł zobaczył chłopaka jeszcze bliżej i stwierdził, że gdy się denerwuje robi się jakby słodszy.

Park oczywiście nie odzywał się po chwili ruszając gdy tylko dostrzegł zielone światło.

Natrafił na kolejną sygnalizację, przez co skrzywil się ostro hamując. W tym czasie spojrzał ma chłopaka, którym szarpnęło do przodu, jego włosy ułożyły się również w podobny sposób.

Byun zaczął je poprawiać, a mężczyźnie jakby zabrakło przez chwilę tchu. Nigdy nie widział tak urodziwego chłopaka, a stwierdził to nie będąc gejem.

Nagle do głowy przyszedł mu pewnien pomysł. Może i bardzo głupi i ryzykowny, ale Park lubił wyzwania. Skręcił w ostatnim momencie nie zmierzając już do swojego miejsca pracy, tylko do rezydencji, w której mieszkał.

Chan nigdy nie miał takiej zabaweczki, której mógłby rozkazywać na prawo i lewo. Może i miał wielu pracowników, jednak przeważnie byli oni zajęci.

Oh, to wręcz idealny pomysł, mieć na własność takiego szczeniaczka pod dachem. Tylko, żeby nie brudził.

Przez całą drogę Park uśmiechał się niczym jakiś psychopata, przez co Byuna przeszły dreszcze. Byl wręcz przerażony, a starszemu się to podobało.

◇◇◇

W końcu zatrzymał się pod jedną z największych rezydencji w tej okolicy. Nie była ona w samym centrum, aby się nie zdradzać, ale też nie gdzieś na odludziu.

Utrzymana w bieli, ewidentnie ulubionym kolorze Parka. Wysiadl zabierając wszystko co potrzebne. Otworzył drzwi Baekhyunowi, który jak poparzony chciał uciec skręcając w prawo, jednak silna dłoń mężczyzny mu to uniemozliwila.

Park westchnął ciężko prowadząc pomarańczowowłosego do środka. Patrząc tak na niego z tylu stwierdził, ze Byun ma lepsze cialo od jakiejkolwiek laski, z która biznesmen spał. Przykre.

Gdy tylko go tam wepchnął zaciągnął się pięknym zapachem. Na parterze znajdował się ogromny salon, dobrze wyposażona kuchnia oraz łazienka. Schody w górę prowadziły do dwóch sypialni. W jednej spał Chanyeol, a w drugiej zajmował się swoimi panienkami. W obu były łazienki. W rogu korytarza również znajdował się mały wyciszony pokoik, taki sam jak w jego biurze. Tak w razie potrzeby.

Za domem znajdował się ogromny basen i ogródek.

Pchnął chłopaka na kanapę i pogroził mu palcem, aby się stąd nie ruszał. Sam poszedł do kuchni wyciągnąć swój telefon i zadzwonił do Junga.

- Witam, Panie Jung. Chciałem powiedzieć jedynie, że uprowadzenie Byun Baekhyuna powiodło się... Proszę się tak nie cieszyć, to nie wszystko. Plany się zmieniły, przyjmę część pieniędzy, za samo porwanie. Teraz chłopak jest pod moją ochroną. - Chan powstrzymywał się od śmiechu kiedy jego klient zaczął wręcz wydzierać na niego ryja. - Dziękuję za współpracę. Pieniądze chce widzieć jutro w biurze, do którego Pan dzwonił. Proszę je przekazać portierce. - i rozłączył się.

Wrócił do chłopaka, który na szczęście siedział w tej samej pozycji co wcześniej. Chan usiadł naprzeciw i spojrzał Byunowi w oczy. Czy aby na pewno opłacało się tak ryzykować?

- Teraz jesteś moją własnością, Baekhyun. Wiedz, że-

- S-Skąd znasz moje im--

- Nie przerywaj mi, szczeniaku. Nie zdaje mi się, żebyśmy byli na "ty". Samo "Panie" wystarczy. - zaczesał swoje włosy do tyłu. - Wiem o Tobie więcej niż Ci się zdaje.
Wiedz, że Twoje życie zależy ode mnie. - uśmiechnął się, a Byun przełknął sline. - Dlatego gdy mogę mieć taki kaprys, aby sprzedać Ci kulkę, wiedz, że się nie zawacham. - chciał postraszyć trochę chłopaka, lubił widzieć to przerażenie w jego pięknych oczach.

- Ja nic nie roz-

- Nie musisz rozumieć. Jesteś moją własnością, robisz wszystko czego sobie zapragnę. - zagryzl delikatnie warge. - Wstań. - polecił, a Byun dopiero po chwili wykonał polecenie. Park zmierzył go wzrokiem. Naprawdę miał nieźle ciało. - Poczekasz tu, a ja zaraz wrócę.

- S-Słucham? N-Nie to jakaś niedorzeczność, żeby obcy facet mi rozkazywał. - szybko usiadł zaciskajac dłonie w pięści. - N-Na pewno policja już mnie szuka, będziesz mial-

Zanim Baekhyun dokończył, starszy podszedł do niego łapiac go mocno za szyję. Chłopak od razu złapał za jego dłoń próbując ją odsunąć.

- Posłuchaj. Masz szansę. Mogłeś już na początku zarobić ode mnie kulkę, ale siedzisz tutaj. I jeszcze śmiesz mi się przeciwstawiać? - Chan wybuchł śmiechem zaciskajac dłoń trochę mocniej, a młodszy zrobił się czerwony na twarzy. - Może się dowiesz o co tutaj chodzi, a może nie. To zależy od Ciebie. I od mojego kaprysu oczywiście. Ah, czyżbym usłyszał wcześniej "będziesz"? - zacmokał niezadowolony, a dłonie Byuna powoli opadły wzdłuż jego ciała. Ledwo oddychał.

- Pan... - szepnął ledwo słyszalnie tak, że Park musiał przybliżyć ucho do jego ust. Poklepał go po policzku i puścił jego szyję.

Baek od razu wziął głęboki wdech, kaszląc. Chyba mężczyzna pokazał mu już na ile może sobie pozwolić, a na ile nie.

Od razu poszedł do łazienki biorąc szybki prysznic. Cholera, chyba będzie z nim więcej roboty niż wcześniej. W razie czego Park jest gotowy na bardziej radykalniejsze kroki.

Wczoraj zauważył coś intrygującego w pokoju chłopaka. Gdy tylko wyjdzie z łazienki zobaczy, czy to prawda. Będzie zabawnie.

• Mʏ Kɪᴛᴛʏ ᴄᴀᴛ • <ᶜᴴᴬᴺᴮᴬᴱᴷ> Where stories live. Discover now