Potwór •23•

1.3K 100 30
                                    

Pierwsze słowo, które jako pierwsze przyszło mu na myśl, to piekielnie siarczyste "kurwa".

-Baekh- załamał mu się głos, gdy zobaczył tak potężnie przerażony wzrok chłopaka, który stał schowany za Kimem i Sehunem, który zdążył wejść do pokoju oraz zainterweniować w odpowiednim momencie.

-Chanyeol, mam nadzieje ze zdajesz sobie sprawę, ze mimo wszystko trochę przesadziłeś?- zapytał Sehun z wyczuwalną powagą w jego głosie, co swoją drogą nie zdążą mu się często. Raczej dobrze wiedział co tu się stało. Razem z Kimem.

-Nie, ze nie pozbędziemy się ledwo żyjącego ciała i sprawimy, ze gdy już wrócą mu siły witalne to nie piśnie ani słówka, ale trochę się zagalopowałeś.- dokończył Jongin podchodząc do leżącego na podłodze Krisa.

-Ja...- Chanyeol sam nie wiedział co się z nim dzieje. Po raz pierwszy raz zabrakło mu języka w gębie, a przecież z jego rąk ginął nie jeden człowiek, a on każdego wieczoru spał jak zabity.
- Ja- odchrząknął, by przerwać tą chrypę w jego głosie- Baekhyun, ja.. Idę się przewietrzyć.- powiedział i w pośpiechu opuścił pokój, w którym się dusił. Dusiło go poczucie winy.

Czuł, ze mimo iż w dobrym celu- No bo chciał w końcu ochronić Baekhyuna- to złamał w jakiś sposób tą obietnice. To ze nic mu się nie stanie. No bo jak zaufać komuś, kto potrafi od tak pobić kogoś na prawie smierć.

Chanyeol gwałtownie szrapnął się za włosy i krzyknął przeraźliwie. Czuł się jak bestia, po raz pierwszy w zyciu, popadł w zwątpienie w to co robi.

Zaczął biec.

Nie wiedział dokąd ani po co.

Po prostu biegł, aby uciec od tego strwożonego przed nim wyrazu twarzy.

Bo Chanyeol wie, ze siedzi w nim ogień, który czy chce czy nie chce pali ludzi żywcem, a on sam może jedynie zapanować nad jego wielkością, nie nad gorącem.

◇◇◇

-Ehhh, Here we go again - jęknął Kai, gdy zbliżał się z apteczką do winnemu sobie chińczyka.

-Baekhyun, zrobić ci herbaty?

-Poproszę.- odpowiedział cicho chłopak siedząc w rogu kanapy, przyglądając się ruchom Kaia.

Baekhyun czuł się bardzo zdezorientowany i zmieszany.

Jasne był i jest przerażony tym, co Chanyeol wyrządził krisowi, ale poczuł ...ulgę.
Ulgę i wdzięczność za to ze chanyeol pomógł mu, bo tak naprawdę, gdyby jego chanyeol nie przyszedł wtedy, gdy Kris zaczął się do niego dobierać, naprawdę nie wiedział jak daleko mógł posunąć się ten zdesperowany zboczeniec.

-Znalazłem melisę, powinna ci pomóc.

Jongin wręczył Baekowi kubek z gorącym napojem.

-Dziękuje .- a chłopak posłał mu w podzięce delikatny uśmiech.

-Gość jest nieźle pogruchotany. Złamane żebra, nos, rozbita czaszka głowy, uszkodzone ręce- to cud ze jeszcze oddycha.- powiedział policjant.

-Dodaj do tego uraz mózgu Parka. Ehh, zapowiada się ciężki tydzień- westchnął Sehun i przeciągnął się.

-Uraz mózgu?- zapytał Baekhyun.

-Ach, tak mówimy na stan ponapadowy Chanyeola. Zdażyło się to co prawda tylko kilka razy, ale naprawdę upierdliwe jest to gdy Yeol zmienia się we wrak własnego siebie.

-Szczerze- zaczął Oh- wolałbym gdyby miał wrzeszczeć i kłócić się ze mną do końca życia niż wiedzieć go w tym stanie.

Baekhyun wytrzeszczył oczy.
Czy ten silny mężczyzna naprawdę przeżywa to aż tak bardzo?

Przeszywające poczucie winy zawładnęło jego ciałem.

Mógł posłuchać Chanyeola, a wtedy nic podobnego by się nie zdażyło.

-Zaraz wracam.

I nim ktokolwiek spróbowałby chociaż wydać z siebie dźwięk dezaprobaty, postać drobnego chłopca znajdowała sie już za drzwiami mieszkania.

◇◇◇

Chłopak szukał wszędzie, pobiegł na plażę, do pobliskiego sklepu, przeszukał chyba każdą uliczkę, jednak nigdzie nie mógł znaleźć mężczyzny. W końcu przypomniało mu się jeszcze jedno miejsce. Przecież niedaleko jest las.

Byun zerwał się, a gdy dotarł na miejsce jakby stracił na chwilę nadzieję, że znajdzie Parka.

Po chwili, jednak dojrzał go. Opierającego się o konar drzewa i zapatrzonego w przestrzeń. Baek chciał krzyknąć, ale jakby język utkwil mu w gardle. Zaczął podchodzić, aż w końcu w odległości jakiegoś metra Przełknął sline.

- Chanyeol...

Mężczyzna odwrócił się, za to w jego oczach można było dostrzec przerażenie.

- Wreszcie.. Myślałem, że Cię zgubił-

- Odejdź.

- A-Ale Chany-

- Nie podchodz nawet!

Mężczyzna zaczął cofać się w głąb lasu, za to Baek nie daje za wygraną i podąża za nim wolnym krokiem.

- Chanyeol, proszę porozmawiajmy normalnie, nie uciekaj już... - pomarańczowowłosy wyciągnął w jego strone dłoń, która została odepchnieta. - Cha-

- Kurwa, Baekhyun, odczep się ode mnie! Nie rozumiesz, że jestem potworem?! Prawie zabiłem człowieka, nie, prawie znowu zabiłem człowieka. Na codzień z moich rąk ginie masa ludzi! Skąd wiesz, że któregoś razu mi nie odbije i nie zrobię tego Tobie? Że zrobię Ci jeszcze większą krzywdę niż..

Między nimi nastała nagła cisza. Baek powoli cofnął wystawiana dłoń, a Chan patrzył na niego tym obłąkanym wzrokiem.

Po chwili jednak mógł poczuć mocny ucisk w okolicach swojej klatki piersiowej. Baekhyun mocno przytulił się do mężczyzny zamykając tak samo mocno oczy.

Park nie wiedział co się dzieje, dlatego tylko również przymknął swoje powieki próbując uspokoić oddech.







♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Tym razem trochę krótszy, ale spokojnie nadrobimy to w kolejnych rozdziałach😏🤚

• Mʏ Kɪᴛᴛʏ ᴄᴀᴛ • <ᶜᴴᴬᴺᴮᴬᴱᴷ> Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz