Rozdział 47

2.7K 105 19
                                    

Pov.Shawn

-Będę szedł na zachód,gdy wy będziecie szli z północy,zbuntowani,pod dowództwem Luny będą obstawiać cały południowy las.-Wilki pokiwały zgodnie głowami. Popatrzyłem na moją ukochaną,która była tutaj tylko ciałem. Odkąd wyszedłem z gabinetu jest strasznie zamyślona i rozdrażniona. W dodatku jestem pewien,że słyszałem jak płakała.Oczywiście gdy ją o to spytałem szybko zaprzeczyła. Od tamtego momentu stale ją obserwuje.-Wracajcie do swoich zajęć.-Powiedziałem nie spuszczając wzroku z brunetki. Zbuntowani także zostali obserwując dziewczynę.

-Del?-Dziewczyna jakby otrząsnęła się z transu. Podniosła na mnie swój wzrok. Posłałem jej delikatny uśmiech,który odwzajemniła z opóźnieniem. Odwróciła się do zbuntowanych i lekko kiwnęła głową. Wszyscy opuścili salę konferencyjną schylając przed nami głowy.-Maleństwo...co się dzieje?-Delaine spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami,które były zaszklone.Już otworzyła usta,żeby coś powiedzieć,ale tak szybko jak je otworzyła tak szybko je zamknęła. Przykleiła na twarz sztuczny uśmiech i podeszła do mnie wtulając się mocno.Zamruczałem z przyjemności czując jej drobne ciało w moich ramionach. Podniosłem ją tuląc mocniej do siebie. Jeśli nie chcę mi powiedzieć co się dzieje,przynajmniej za pewnie jej wsparcie i bezpieczeństwo na jakie zasługuje.

-Chodzi o o Jordan'a? Może jednak nie chcesz tam iść?

-Wszystko jest w porządku,muszę dowiedzieć się czy on...rzeczywiście przeżył.-Szepnęła,a jej głos zadrżał.Pocałowałem ją w policzek,żeby znów spojrzeć jej w oczy.-Wywrócę cały ten cholerny las,przetrząsnę niebo i ziemię,ale dowiem się prawdy.

-A ja ci pomogę.Obiecuję.-Pocałowałem ją delikatnie chcąc poczuć jej ciepłe wargi na swoich i oparłem swoje czoło o jej.-Przyniosę ci coś do picia.-Del wytrzeszczyła na mnie oczy.

-Nie wiem czy zauważyłeś,ale te twoje pójścia po picie zawsze kończy się źle.-Skomentowała nawiązując do pocałunku z tą blond szmatą,w sensie Jenny.Spiąłem się trochę,bo nic do niej nie czułem,to Del jest całym moim światem.Brunetka bawiła się moimi włosami patrząc mi w oczy.Uwielbiałem,gdy to robiła.

-Pójdziemy razem. Wszystkie wolne dziewczyny z watahy zobaczą,że nie mają z tobą szans.-Poruszałem sugestywnie brwiami.

-Nie! Chcę teraz,żebyś po prostu ze mną był.-Powiedziała z świstem wypuszczając powietrze. Wiedząc,że coś jest nie tak zabrałem ją do naszej sypialni kładąc się z nią.-Wiesz...jestem pod wrażeniem,że się zgodziłeś.

-Na spotkanie z pojebanymi członkami watahy twojego chorego psychicznie byłego? Czemu nie!

-Pierw trzeba się dowiedzieć,czy tak owi w ogóle istnieją.-Powiedziała wdrapując się na mój tors i opierając o niego głowę. Tak bardzo ją kocham.

-Posłuchaj,wiem,że to ogromnie ważne dla ciebie i robimy to wszystko tylko ze względu na ciebie więc dziwne by było gdyby przy tym wszystkim ciebie nie było. Co nie znaczy,że tak będzie zawsze.

-Będziesz zamykał mnie na cztery spusty podczas bitw? Szykuj się na krzyki i drapanie.-Powiedziała pokazując swoje ostre pomalowane na błękit paznokcie i przejechała nimi lekko po mojej koszulce.

-Czy ty właśnie proponujesz mi numerek w zamian za wejście na pole bitwy? Nie wystarcza ci to w łóżku?-Brunetka wybuchła śmiechem kiwając głową na nie.

-Nie wystarcza ci?!

-Nie o to mi chodzi!-Wykrzyczała między napadami śmiechu. Kocham widok jej szczęśliwej.

-Nie dosłyszałem!-Powiedziałem udając powagę. Przerzuciłem ją tak,że teraz była pode mną i jednym ruchem ściągnąłem swoją koszulkę. Dziewczyna zagryzła swoją wargę powstrzymując śmiech. Spojrzała mi w oczy i po chwili jej koszulka też leżała na podłodze. Tysiące myśli naraz wleciało do mojej głowy,gdy zobaczyłem,że przez cały ten czas nie miała stanika.

-Ty jędzo! Jak możesz mi to robić!

-Możemy TO zrobić.-Zaczęła się śmiać,gdy zobaczyła moją reakcje. Pierwszy raz nie wiem jak mam jej odpowiedzieć. Zatkała mnie dziewczyna.

-Jesteś gotowa po ostatnim?-Spytałem bacznie ją obserwując. Myśl,że mogę ją mieć po raz drugi napawa mnie taką dawką szczęścia,podniecenia i ekscytacji,że mogę góry przenosić. Ale najważniejsze jest dla mnie jej zdrowie. Więc muszę mieć tą emocjonalną mieszankę wybuchową pod kontrolą.

-Tak,w pełni zregenerowana i spragniona.-Jednym ruchem zdjęła swoje spodnie co zrobiłem ze swoimi zaraz po niej. Zdjęliśmy dolną część bielizny i ułożyliśmy się wygodnie.

-Wzięłaś tabletki?

-Inaczej bym cię nie prowokowała.-Zaśmiałem się.

-Ty nie musisz mnie prowokować. Powiedz słowo,a dam ci to czego pragniesz.-Szeptałem całując ją po szyi ręką zjeżdżając do jej krocza. Jęknęła cichutko,gdy przycisnąłem palcem jej guziczek.Pocałowała mnie żarliwie przyciągając bliżej.Pociągnęła mnie za włosy gdy pieściłem jej piersi.

-Proszę.-Jęknęła sfrustrowana ocierając się o mnie.

-O co prosisz kochanie?-Spytałem głupio całując jej płaski brzuch.

-Wiesz o co.-Syknęła zdenerwowana.

-Co chcesz?

-Ciebie!-Wrzasnęła gdy zanurzyłem w niej palec. Kochałem to jaką władzę mogłem mieć nad jej ciałem. Pragnęła mnie,a to kurewsko dobre uczucie. Chociaż jestem pewien,że nie pragnie mnie choć w kilku procentach tak mocno jak ja pragnę jej.

-Mówisz masz.-Westchnąłem i wszedłem w nią.-Mogę?-Spytałem mając na myśli "poruszenie się".

-Nie skrzywdzisz mnie.-Powiedziała pewnie i wypchnęła biodra w górę na zachętę. Zaśmiałem się pod nosem i zacząłem poruszać się w niej z zawrotną prędkością.Del odchyliła głowę w tył krzycząc moje imię. Uniosłem jej nogę łapiąc pod łydką by mocniej poczuła każdy mój ruch. Jeździła swoimi paznokciami po moich plecach w górę i w dół wyginając się pode mną z przyjemności. Chwile potem oboje doszliśmy z krzykiem. Zmęczeni opadliśmy na materac wtulając się w siebie, nie myśląc o tym co mogą przynieść nasze jutrzejsze zwiady.




Właśnie skończyły się egzaminy gimnazjalne,mam nadzieję,że dobrze wam poszło i powodzenia ósmoklasistom <3 

Do przeczytania!

Słów:788

~Saszka5628~

<3 <3 <3

Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]Where stories live. Discover now