Portret I Bliskość

37 8 6
                                    


Rosja 1918r. powrót Witkacego

    Ona obrazuje to, co utraciłem tak dawno. Jest cieniem tamtej miłości, krzywym odbiciem w zakurzonym zwierciadle. Dlatego tu siedzi, oparta plecami o ścianę, trzymająca w dłoniach świecę. Wydaje się wystraszona. Nie rozumiem, dlaczego. Przecież jej nie skrzywdzę, przecież jej nie dotknę. Ma mi tylko pozować...

      Panuje zupełna cisza. Miarowe tykanie zegara w tle, tak, wiem, jest środek nocy, ale ja właśnie tak pracuję. Nie obowiązują mnie żadne normy, zasady, jestem artystą, a teraz ona jest moją modelką, moją muzą. Pozwala mi uwolnić się od złych myśli, ciemności, tylko od wspomnień nie jest ucieczką, bo za bardzo mi ją przypomina. Przygryzam wargę, przecież to nie jej wina, nawet jej nie zna.

     Jest taka blada, a światło świecy jeszcze bardziej to podkreśla. Jest taka chuda, dopiero teraz to dostrzegam, gdy moja dłoń oddaje wystające kości dziewczyny na kartkach dziennika, gdyż szkicownik zapełniłem już dawno. Oczy blondwłosej są takie zmęczone. Czy zawsze takie są, a może to parę godzin pozowania jest odpowiedzią? Już, chwila, naprawdę kończę, po prostu jestem perfekcjonistą, musi wyjść idealnie, musi wyjść realnie, abym mógł w Polsce do niej wracać. Do młodej rosyjskiej panienki, której życie dopiero się zaczyna... Abym mógł o niej myśleć, wyobrażać sobie jak kształtuje się jej osobowość, bo przecież ktoś, o takich oczach jak ona, nie może być jedynie fragmentem wielkiej szarej masy pospólstwa, widzę, że jest stworzona do czegoś więcej, zupełnie tak jak jestem ja, zupełnie tak jak była tamta...

      Uśmiechem obwieszczam koniec pracy. Kobieta zdmuchuje świeczkę. Jedynie światło księżyca wpadające przez okno oświetla jej twarz, nadając tajemniczy srebrzysty odcień. W tym zimnym blasku traci ślady podobieństwa do mojego ideału, do portretu mojej miłości. Staje się zwyczajną dziewczyną, skąpaną w wiązki księżycowej poświaty. Przymykam oczy starając się to zapamiętać, może kiedyś wyląduje to u mnie na płótnie, może kiedyś we śnie taka, a nie jak na portrecie do mnie powróci, niosąc ze sobą ślady mojego pobytu w Rosji.

      Wstaję. Widzę, że się wzdryga. Jaka jest jej historia, że tak na mnie reaguje? Przypominam jej kogoś? Wiem, że podobnie reaguje na innych mężczyzn, ale na mnie jakoś tak wyjątkowo intensywnie... Zranił ją ktoś? A może dopiero boi się bólu? Ja jej ciosu nie zadam. Nie skrzywdzę jej, dla mnie nadal jest dzieckiem...

     Omijam ją. Podchodzę do okna. Opieram dłonie o lodowaty parapet. Patrzę się w dal. Już niedługo ruszę dalej, niedługo zawitam do Polski. Nie wiem, co mnie tam czeka, oprócz czasu spędzonego bez ciągle milczącej Rosjanki. Może nie znamy się za dobrze, ale jest już częścią mojej codzienności, asystentką, sekretarką, nawet nie mam zamiaru używać słowa ,,służącą". Jak trzeba przemienia się w księgę mądrości, nie wiem, kiedy zdążyła się tak wykształcić, dla kobiety nie jest to proste w tym strasznym świecie, ale gdy Michaił przyprowadził ją po raz pierwszy, przede wszystkim poczułem bijącą od niej wiedzę. Szanuję ją za nią bardziej niż ona zdaje sobie sprawę.

     Nie mogę z nią obcować fizycznie, bo czy z książką da się tak obcować? Mogę czerpać z niewyczerpalnego źródła jej wiedzy, umiejętności, oryginalna uroda dziewczyny niejednokrotnie została przeze mnie uwieczniona, czego się, więc obawia, czemu jestem źródłem jej lęku?

      Zaskakuje mnie, gdy staje obok. Opiera się zupełnie jak ja, robi to jednak trochę niezdarnie, gdyż jest znacznie niższa. Wywołuje to uśmiech na mojej twarzy. Ten drobny gest, który pewnie ją kosztował, odgania ode mnie czarne chmury.

- Opowiedz mi coś o sobie – proszę, ale Rosjanka tylko kręci głową. Odgarnia ciemne loki z twarzy, odsłaniając parę różnobarwnych oczu.

Klątwa Pamięci - WitkacyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin