Portret X Asymetryczna i romantyczna

20 3 4
                                    


Sierpień 1939r. Zakopane

- Gdybym zaprzeczał istnieniu Boga, to musiałbym uwierzyć w anioły. Idąc ulicami Warszawy, oświetlonej ostatnimi promieniami zachodzącego słońca spotykam swojego. Piękne, złudnie znajome rysy twarzy, asymetryczne oczy pełne tajemniczej głębi, jasne kosmyki włosów, niesfornie uciekające spod eleganckiego kapelusza. Szczupła, zwiewna sylwetka odziana w skromną lecz schludną sukienkę, bez zbędnych błyskotek przy dekolcie czy na dłoniach. I chociaż patrząc w jej oczy wiem, że to nie Jadwiga lecz mój wzrok chce się da oszukać. Serce pragnie tej pomyłki, jednak trzeźwy tym razem rozum twardo zaprzecza, że jest to moja zmarła narzeczona czy chociażby jej duch czy zjawa – zaczynam opowiadać Czesi, pokazując jej jeden z najlepszych portretów Haneczki, który udało mi się stworzyć – było to cztery lata temu, a moje serce nadal chce wierzyć, że był to duch Jadwisi. A przecież chociażby ten portret jednoznacznie dowodzi, że to nie mogło być moje kochanie.

- Twoje kochanie jest tutaj – odpowiada Czesia oschle, dotykając mojej dłoni – Jadwiga nie żyje, a ty mówiłeś, że od dziesięciu lat zależy ci tylko na mnie.

    Uśmiecham się i kiwam głową, nie zamierzam się z nią o to spierać. Tak młoda dziewczyna jak ona nie może rozumieć, że nieprzerwanie, od dwudziestu pięciu lat w moim sercu jest miejsce tylko dla tej jedynej, Jadwisi, a pozostałe kobiety, mimo szczerych chęci i intensywnych uczuć, mogę obdarzyć jedynie tylko powierzchowną miłością, bliższej fascynacji, czy jak w przypadku Czesi, wręcz choremu uzależnieniu. Nie zamierzam tego wszystkiego tłumaczyć mojej młodej towarzyszce, bo przez swą zazdrość mogłaby to źle zrozumieć, przeinaczyć i po raz kolejny mnie zostawić.

- Ale technicznie rzecz biorąc ten obraz jest fenomenalny – mówi nieco udobruchana i bardziej pochyla się nad moim dziełem – zdecydowanie bardziej wolę te twoje obrazy, które tworzysz na trzeźwo.

- Wiem najdroższa – odpowiadam i podnoszę jej dłoń do swoich ust – dlatego zdecydowałem się, aby pokazać ci właśnie ten. Możesz mi nie wierzyć, ale gdy w samotności, o wschodzie słońca, kilka la temu go kończyłem to myślałem jedynie o tobie. Stwierdziłem, że to nie przypadek, że to ty pojawiłaś się na mojej drodze. Jestem niemal pewny, że to Jadwiga mi ciebie zesłała, widząc jak męczę się w małżeństwie z Nineczką.

     Czesia przewraca oczami, ale nie odpowiada. Nie wierzy w przeznaczenie. Dla niej ważne jest tu i teraz. Przeszłość, szczególnie tę dla niej niewygodną, potrafi doskonale wymazać z pamięci. Doceniam to, bo właśnie dzięki temu, chociaż nie bez trudności, wybaczyła mi wszystkie zdrady i wróciła leczyć moją duszę. Trwać przy mnie i wspierać we wszystkim, bo chociaż udaje, że tak nie jest, to widzę, że kocha to co ja tworzę. W jej oczach dostrzegam podziw, dla moich dzieł, fascynuje ją to, czasami mam wrażenie, że tak naprawdę wraca do nich, a ja jestem jedynie ich twórcą, którego trzeba jedynie dobrze pokierować, aby działał. A paliwem, dla mojej skromnej osoby, są jedynie słowa i czułe gesty. Maszyna napędzana uczuciem.

- Szkoda, że nie mogę zobaczyć wszystkich jej portretów, nawet tych po orgiach, alkoholu, dziwkach – wymienia to z powierzchowną obojętnością, pozornie zainteresowana tylko sztuką – widać, że się szczególnie starałeś, jakby miało to być...

- Pożegnanie? – unoszę brew podchodząc do niej bliżej, a widząc, że dziewczyna nie rozumie, tłumaczę dalej: - to mój ostatni, tak wielki projekt najmilsza.

- Jak to, chcesz przestać malować? – pyta zdziwiona.

- Czuję, że mój czas dobiega końca, misja, którą miałem do wykonania... zrobiłem chyba to wszystko, co zaplanował dla mnie Stwórca, nie ma już nic, czym mógłbym zadziwić świat – tłumaczę, uśmiechając się.

Klątwa Pamięci - WitkacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz