Recenzja z spoilerami

584 108 192
                                    

Teraz się wygadam o tym co mi leży na sercu, czyli recenzja z spoilerami.

Tu w kom, możecie dodawać spoilery.
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
To ostatnia szansa na ucieczkę...
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Z
Okey, to zaczynamy...

Peter: Głęboki wdech i się znowu nie rozpłacz.

Ale też się śmieje!

Peter: Ale na zmianę z płaczem. Albo oba na raz...

Okey......... Clint. On się wydawał taki szczęśliwy, aż tu nagle BUM, nie ma. To mnie aż tak bardzo nie ruszyło, bo wiedziałam co się stało. Dopiero potem Tony. Wymiękłam i malutka łza napłynęła mi do oka w czasie pierwszej przemowy... Spodziewałam się, że uratuje ich Marvel, a więc takiego szoku nie było... Potem nagła akcja. Thanos. Kamienie. Głowa. Koniec.

Żart. To dopiero był początek. Wtedy za to dostajemy napis "5 lat później" - ekskiuzmi? Reżyserzy naprawdę posunęli się do czegoś takiego? Że 5 lat nie było połowy populacji... Oh God. Scott I moment z Cass. Jak on znalazł swoje imię... I dotarło do mnie, że już małej Cassie nie będzie. Trochę to smutne, ale jakoś żyje. Wtedy on idzie do Avengers. Stop. Natasha i jej depresja, Steve depresja i reżyser gej, CAROL ŚCIĘŁA WŁOSY ŁODEFAK?!? JAK ONA KURWA WYGLĄDA... Rocket, Nebula, Okoye... Tony... Stop. Tony. Co. Czy on idzie do... MoRgAn?!? On ma córkę? Jak słodko... O Boże, ona jest urocza... I Audi Steve'a. Tony jak możesz?! Słodkiej Morgan ciąg dalszy. Profesor Hulk? To nie wygląda dobrze. I jeszcze te dzieci. I ta żenująca rozmowa... Wszyscy się powoli zbierają, pierwsze podróże xD. Walkiria... I Thor. Tego co ja w tamtym momencie przeżyłam się nie da opisać. Cała sala w śmiech, a ja tylko powtarzam "o Boże" i prawie ryczę. Czuła się jak ta matka, której dzieci dopadły golarkę do włosów. Jak on się tak zapuścił. I od kiedy on gra głównego menela. Miałam się ochotę rozpłakać, bo on tak wyglądał przez cały film. Ja pieprzę i się śmieje. Dobra, na poważnie. Zbieramy ekipę, gadamy o kamieniach i lecim. Nie pamiętam ile razy już się śmiałam. Bitwa o Nowy Jork *westchnienie* i ten Hulk lol. Rozmowa z Starożytną i wogóle i Loki. Loki? I Kapitan mówiący Hail Hydra. To było dobre. Walka z samym sobą i rozmowy o jego seksownym tyłku. Mrau. Tesseract i mój Lokes. Cofanie do 1970... Cząsteczki Pyma... Tony spotkał ojca OMG omg omg omg omg omg! To była piękna rozmowa i wtedy ten wzrok Steve'a... On ją naprawdę spotkał. *Wdech* Asgard i kolejna załamka Thorem. Ja naprawdę nie ogarniam co się stało. Akcja Rockets i tyłek Jane xD i Frigga... Zapomniał napisać o Loki'm na samym początku. Miał miał! I ta ostatnia ekipa... Kretyn. Tak. Śmiechłam. Do tego momentu to było takie piękne i nostalgiczne, że ja cię nie mogę. To łapało za moje serduszko. Ale nastąpiła ta chwila... Thanos się dowiedział, podmienił Nebule, a Clint i Tasha dowiedzieli się co trzeba zrobić. To było takie piękne i takie smutne. Prawie się rozpłakałam. Moje Rosyjskie Bubu to zrobiło. Nie dam rady jej odzyskać. To koniec Czarnej Wdowy. To boli i tak cholernie bardzo bo na to przygotowana nie byłam... Natasha nie miała niczego do czego miała by wrócić, ale się poświęciła. Natasha Romanoff była dobra. Taki trochę szok. Ale za szybko... Wszyscy płaczą i się im nie dziwię, ale przyszedł ten moment... Hulk zakłada rękawicę (chodź Thor chciał) i pstryka. Laura dzwoni do Clinta, a Scott widzi ptaszki. Mam ochotę płakać że szczęścia, gdy nagle...bum. im back motherfucker! Wszyscy prawie giną pod gruzami... ale grubiutki Thor, Tony i Cap idą go w końcu, naprawdę i nie odwracalnie zabić. Zabić. Rozpoczyna się walka, która jest masłem na ranę po Natashy. Nagle Thor zaplata bródkę i robi kucyka (parsknęłam dosłownie) i walczy. Niestety coś idzie nie tak... Myślę, że chce przywołać Mjolnir, ale coś innego się dzieje. Mam taką radość, że nie daje rady opisać. Drę się na całą salę, klaszcze i uświadamiam siostrę, że Steven Rogers jest godny. Ten moment musiał nastąpić i jest piękny. Walczy nim, a ja mam ochotę go poślubić, aż tu nagle... Tarcza. On zniszczył tarczę... Aaaaaaaaaaaaaaaa! Zabić go!

Po lewej. Co. Jak to. Po lewej?! Moje Bubu, więcej moich Bubu. Cała Wakanda, Magicy, Strange, Wanda, Quill... Peter. Boże Święty Kochanie, już nigdy przyrzekam nigdy nie próbuj się narażać bo cię zabije!!!!!

Peter: Okey.

Nie do ciebie mówię! Wracając rozmowa z Starkiem... Oni się w końcu przytulili i to tak naprawdę... Walka jakiej świat nie widział. W powietrzu szybuje Walkiria i Pepper w zbroi. Ostateczna walka. Wszyscy źli konta wszyscy Avengers. Steve, dasz radę. Avengers, do boju!!!! Największy możliwy fangirl w sercu. To jest piękne. I jeszcze wielki Ant man... Tego się nie da opisać. Cała tak majestatyczna walka, każdy ma swój moment. To jest za piękne na ludzkie oczy. Steve i Thor wymieniają się bronią jak bracia! Aż nagle, Thanos zdobywa kamienie. Tony próbuje ratować sytuację, ale Thanos pstryka. Cała sala w śmiech, nie tak szybko.

Ale to ja jestem twoim przeznaczeniem.

Kamienie przyczepiają się do zbroi.

Serce zaczyna bić szybciej.

Wiesz, że trzeci raz w tym filmie ktoś pstryknie palcami.

A ja jestem Iron Man.

Wypełnia się. Tak jak się zaczęło, tak się skończyło. Thanos znika raz i na zawsze.

Coś jest nie tak.

Teraz to wyjęty psu z gardła Peter żegna się z Starkiem.

Nie do końca to do ciebie dochodzi.

Wszyscy jesteśmy bezpieczni, nic nam się nie stanie. Możesz odpocząć.

Minuta ciszy.

Dochodzi to do ciebie, do oczu napływają łzy i nie wierzysz, że to się stało. On wszystko zaczął, a Marvel już nigdy nie będzie taki sam.

Kocham cię razy 3000 Tony.

Dowód na to, że Tony Stark† miał serce. Jeszcze raz widzisz wszystko co się wydarzyło. Na spokojnie i po kolei. Wiesz, że to dobre, chodź tak bardzo boli. Płaczesz, ale nie ze smutku, to koniec, ale za to jaki.

Natasha. Jeszcze raz ronisz dla niej łzę.

I Steven.

Cofa się, by wszystko naprawić, ale coś się za bardzo udaje. Masz nadzieję, na kolejną część, aż widzisz na ekranie tego uśmiechniętego staruszka. Wiesz co się stało. Dlaczego nie Bucky? Ale Sam to dobry następca. Teraz będziesz się do niego zwracać Kapitanie. I Steve też skończył. Ale jeszcze żyje. Obrączka. Wiesz, że Steve przeżył życie jeszcze raz i to najlepiej jak umiał. Cieszysz się jego szczęściem, chodź czujesz pustkę.

Coś poszło źle, czy za dobrze?

Zostawię to dla siebie.

Scena się zmienia. Słyszysz muzykę. Widzisz, że Steve dotrzymał obietnicy. To było jego życie. Żegnaj Kapitanie.

Koniec.

Już nigdy nic nie będzie takie samo po obejrzeniu tego filmu. To koniec jakiejś ery, która się nigdy nie potwórzy. Teraz już możesz tylko oglądać stare filmy...

A więc oficjalnie.

Żegnaj Natasho, Byłaś najlepszą agentką, przyjaciółką i nawet nie wiesz ile znaczysz dla wszystkich.

Żegnaj Tony. Przeżyłeś spory kawał życia. Zmieniłeś się. Ale miałeś to co najważniejsze. Zacząłeś wszystko i to dobry moment by usunąć się w cień.

Żegnaj Steve. Musiałeś się postarać i doprowadzić nas do łez by zaznać spokoju. Tego co tak pragnąłeś, u boku miłości życia. Bądź szczęśliwy.

Żegnajcie Avengers. Zrobiliście dobry kawał roboty. Wasz czas minął, ale kocham was. Teraz nastąpi nowa era, ale to wy zostaniecie z nami na zawsze.

Wszystko Czego Marvel ZapragnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz