19. Przemeblowanie?

5.9K 359 117
                                    

LUSY

Stoję jak słup i wpatruję się w zdemolowany salon. Co tu się stało?! Nie było mnie raptem może z dwie godziny. Kryształowy żyrandol leży roztrzaskany w mak u moich stóp, a komoda wbita jest w ścianę jakby ktoś użył jej jako strzałki i centralnie strzelił nią w ścianę. Po prostu kolejny raz szczena mi opada. Jeszcze takiej demolki nie widziałam.

Zbieram się w sobie i robię krok do przodu. Fabio jak tylko mnie zauważa kiwa mi głową i daję znak abym była cicho. Początkowo nie rozumiem po co, ale kiedy zauważam w samym centrum tego chaosu JEGO, to wszystko staję się jasne. Giovannio siedzi ze spuszczoną głową na kanapie, która chyba jako jedyna wygląda najlepiej z tego wszystkiego i gdyby nie to, że przez przypadek i moją nieuwagę nadepnęłam na kawałek kryształu z żyrandolu, to wiałabym gdzie pieprz rośnie, ale niestety, Giovannio natychmiast to słyszy i podnosi się z kanapy. Kiedy mnie zauważa od razu do mnie podchodzi, a ja jedyne co widzę to mocno żarzące się czerwone oczy.

- Czy chce wiedzieć co tu się stało? - pytam niepewnie, a on tylko milczy.

- Robię... przemeblowanie. - odpowiada zamykając oczy, a gdy je otwiera są już względnie normalnego koloru.

- Przemeblowanie? - czy on ma mnie za totalną idiotkę?

- Tak. - odpowiada pewnie.

- Ahaaa... i dlatego komoda jest w ścianie? - pytam robiąc chyba najgłupszą minę jaka istnieje. 

- To był przypadek. - mówi i odwraca się patrząc na swoje dzieło.

- Taa... z pewnością. - mówię z przekąsem.

- To lepiej ty powiedz. - zaczyna dziwnie spokojnie. - Gdzie się do cholery podziewałaś!? - odwraca się i syczy w moją stronę.

- Byłam na treningu! - Pff, jeszcze czego żebym musiała mu się spowiadać, gdzie chodzę.

- Jakim kurwa treningu!? - wow pierwszy raz słyszę żeby przeklinał, czyli wkurwik niezły był.

- Normalnym! A co? Nie wolno mi?! - pytam stając z założonymi rękami na biodrach.

- Wolno! Ale wypadało by może mnie o tym uświadomić!? - czy on serio tyle krzyczy?

- Dobra przestań się tyle gorączkować. - macham mu ręką przed oczami. - Jestem głodna. - cmokam ustami. - Idę coś zjeść. - mówię i wychodzę nie czekając na jego pozwolenie.

- A ty gdzie?! - słyszę za sobą.

- No jeść! Przecież ci mówię, że głodna jestem! - czy on w ogóle mnie słucha? 

Wchodzę do kuchni i przybijam sobie mentalną piątkę, że trafiłam tu bez trudu. Otwieram lodówkę i jestem załamana! Tu nie ma nic! Totalnie nic! Pusta lodówka. 

- Jedzenie dostarczą za jakąś godzinę. - słyszę obok siebie.

- Słucham? - chyba się przesłyszałam.

- Ten pałac nie był używany od wielu lat, więc nie rób takiej miny.

- Robię taką minę, bo jestem głodna i chce jeść. - opieram dłonie o biodra kolejny raz. To są jakieś żarty.

- Musisz poczekać, aż służba dowiezie wszystko co jest niezbędne. - tłumaczy.

- Taa? To ciekawe skąd się wzięło wczorajsze żarcie na kolacje? - ma mnie za idiotkę?

- Kazałem wcześniej służbie je przygotować. - yyy tego się nie spodziewałam.

- Więc co mam sobie zjeść? - pytam z przekąsem i zaczynam otwierać po kolei wszystkie szafki i szuflady.

Przez BÓL do MIŁOŚCIWhere stories live. Discover now