28. Oznaczenie

5.6K 359 113
                                    

LUSY

Patrzę oniemiała na ścianę i nie potrafię wykrztusić z siebie słowa. Już myślałam, że nic mnie nie zaskoczy i miałam nadzieję, że los w końcu gra ze mną, a nie przeciwko mnie. Clary nie ma pojęcia co tak naprawdę ukrywa Giovannio, nie jest świadoma jakie uczucia żywił do niej. 

- Teraz już wiesz. - odrywam wzrok od ściany i odwracam się widząc zgrabioną postać Króla.

- Co niby wiem?! - nagle ogarnia mnie złość. - Że podświadomie kochasz Clary! Po tym wszystkim co stało się przed chwilą!? Ty teraz pokazujesz mi to! - wskazuje na ścianę pełną zdjęć. - Co to ma kurwa znaczyć!? - krzyczę wściekła. 

- Dla jasności. - patrzy na mnie wyniośle. - Ja ci się do łóżka nie pchałem. Sama przyszłaś. - no chyba się przesłyszałam.

- Słucham? - naprawdę to powiedział?

- Przecież to nie ja do ciebie przyszedłem. Kazałaś mi się trzymać z daleka. - pokazał swoje prawdziwe oblicze.

- Jesteś potworem. - a ostrzegali mnie.

- Powtarzasz się. - odwraca się i patrzy jak zahipnotyzowany w zdjęcia. On ją nadal kocha, i to chyba najbardziej mnie teraz boli.

- Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej! - krzyczę i biegnę jak najdalej od niego.

Kiedy zatrzaskuję za sobą drzwi, to wtedy dopiero pozwalam sobie na płacz. Jak mogłam być tak głupia?! Jak mogłam tak dać się zwieść? To było jasne, że miał plan i realizował go punkt po punkcie. Rzucam się na łóżko i szlocham. Ugryzienie boli jak cholera, bo teraz potrzebna jest bliskość by rana zagoiła się jak najszybciej. Nagle oświeca mnie! Dlaczego jak mnie ugryzł nie widziałam jego wspomnień. Kompletnie nic! Pustka! A przecież dziewczyny mówiły, że jego życie i wspomnienia powinnam zobaczyć, a jedyne co zobaczyłam, to ścianę powyklejaną zdjęciami mojej Luny.

Pół nocy przepłakałam, a kiedy już usnęłam, to zaraz się obudziłam, bo ból szyi nie dawał mi spokoju. Nie wyściubiłabym nosa spod kołdry, ale brzuch zmusił mnie bym wstała. W łazience przeżyłam szok widząc moją twarz. Wyglądam koszmarnie, a powinnam promienieć, bo to w końcu pełnia. Umyłam tylko twarz i wtedy zobaczyłam moją szyję. Rana zrobiła się czerwona, a kiedy chciałam ją dotknąć, to od razu tego pożałowałam. Boli strasznie i wcale nie wygląda jakby chciała się zagoić. Wygrzebałam szal z walizki i owinęłam nim szyję. Nie chce żeby ktokolwiek widział w jakim jest stanie.

Na dole od razu poczułam zapach bekonu. Wparowałam do kuchni, a nie zwyczajne kucharki najeżyły się jak koty. 

- Cześć. - wysilam się na słaby uśmiech, a jedna dziewczyna podstawia mi talerz pod nos.

- Carla, pani zje w jadalni! - beszta dziewczynę starsza wampirzyca.

- Nie! - mówię zbyt głośno przyciągając uwagę reszty kucharek. - Zjem tu na szybko i wychodzę. - Carla uśmiecha równie słabo co ja. - Dzięki. - mówię do niej kiedy podaje mi tosty.

- Czemu nie zjesz w jadalni? - Carla pyta, ale zanim zdążę odpowiedzieć, to uprzedza mnie starsza wampirzyca.

- Carla! Idź po dzbanki! - beszta ją i mierzy lodowatym wzrokiem.

Taaa ewidentnie miła atmosfera tu panuję. Kończę swoje nawet niezłe śniadanie i odstawiam talerz do zlewu. Owijam się szczelniej szalem i umykam do swojego pokoju. Mam zamiar przesiedzieć tu cały dzień, ale kiedy widzę to słońce i czuję świeży powiew wiatru na balkonie, to wręcz biegiem wybiegam z pałacu. Zmieniam się i biegnę tam gdzie mnie łapy niosą. 

Cały dzień spędzam w lesie. Moja natura na to nie narzeka. Kiedyś potrafiłam nie zmieniać się nawet kilka dni i wcale mi to nie przeszkadzało. Biegam po lesie i nie spotkałam ani jednej zwierzyny, co jest dla mnie bardzo dziwne. Pusto, kompletnie nic poza drzewami i wiatrem szeleszczącym między gałęziami. 

Wbiegam na najwyższy punkt by zobaczyć las z góry i zachodzące słońce, które kocham tak samo jak księżyc. Kładę się i obserwuję jak słońce zanika za horyzontem. Nagle czuję mokrą łapę, a kiedy na nią patrzę widzę krew. Zrywam się i widzę, że mam od szyi w dół w krwi. To ugryzienie. Nie jest dobrze. Tak nie powinno być!

Czuję jak kręci mi się w głowie, a potem padam dając sobie wpaść w obłoki ciemności. Ostanie co widzę to czerwona strzałka w mojej łapie.

GIOVANNIO 

To już nie jest zabawne! Nie ma jej cały dzień. Gdzie ona kurwa jest!? Nie wspomnę już, że nie zjawiła się na śniadaniu, tylko zjadła je w towarzystwie służby kuchennej. Może trochę potraktowałem ją oschle, ale chciałem by znała prawdę. Jest noc! Kurwa! Noc! Nie czuję nic poza jej bólem. W całym pałacu pachniało jej krwią, a to oznacza, że ugryzienie nie leczy się tak jak powinno. Już myślałem, że wróciła do Alf, ale wszystkie jej rzeczy są na miejscu.

Chodzę w te i z powrotem czekając na jakiekolwiek wieści. Nie wiem gdzie jest i to najbardziej mnie denerwuje. W końcu patrol wraca i kiedy widzę, że kręcą głowami, to wpadam w szał.

- Nieudolni kretyni! - krzyczę i wychodzę. Wszystko muszę robić sam!

Gdzie ty kurwa jesteś!? Gdzie mam cie szukać?!

Moi kochani koniec sielanki.😈😈 Lusy wpadła w kłopoty, a Giovannio nawet nie wie co go czeka.😜😜 Pozdrawiam i życzę miłego czytanka Lolka77. 😍😝

Przez BÓL do MIŁOŚCIUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum