LVIII. Zło nie śpi

4.9K 281 83
                                    

Od powrotu do hogwartu Tom ani razu się do niej nie odezwał, zresztą nawet na nią nie spojrzał. Po części to rozumiała, bo byl prefektem i musiał zająć się pierwszoroczniakami, które łaziły zdezorientowane od rana. Z drugiej strony czula ukłucie żalu, że nawet nie zamienili słowa od rozpoczęcia wakacji. Wydawało jej się, że ich relacja zrobiła się nawet bardziej przyjacielska.

Skutkowało to czymś nowym. Miała dziwne przeczucie, że coś może być nie tak.

Właśnie wracała ze śniadania. Za moment mieli mieć lekcje obrony przed czarną magią z profesorem Shulce.
Dostrzegła go na górze, gdy patrolował korytarze. Właśnie odejmował punkty dwójce gryfonów, którzy korzystali z czarów na korytarzu.

Dwójka chłopców patrzyła na niego ze strachem zmieszanym z respektem. W gryffindorze mial raczej sławę bezwzględnego dręczyciela szlam, niż dobrego przywódcy.

Oparła się o kamienną ścianę obserwując zaistniałą sytuacje. Jeszcze nie zdążył jej dostrzec w całym tym zamieszaniu.

– Nawet zaczynasz się skradać jak ja – usłyszała jego chłodny glos. Uniosła wzrok i zmierzyła go równie chłodnym spojrzeniem co jego ton.

Nie tęsknił – te słowa echem odbijały się w jej podświadomości. Na co ona liczyła to przecież Tom Riddle.

– Nie miałabym takiej potrzeby, gdybyś caly czas nie znikał – podeszła do niego. Spacerem przeszli na rzadziej uczęszczany korytarz. Tam nie bylo tylu ludzi z ich roku, którzy czekali na lekcje.

– Znikanie i pojawianie się znikąd mam w naturze – mówiąc to uśmiechnął się w ten swój dziwny niepokojący sposób. Gdyby nie znała go tak dobrze, może przeszłyby ją ciarki.

– Tak, zauważyłam – mruknęła jedynie – Co robiłeś przez wakacje panie zagadko? – zapytała prześmiewczo, ale chlopak na moment się nieco spiął.

– Nie twój interes panno chce-wiedzieć-wszystko – powiedział spokojnie. Rozejrzał się po korytarzu czy nikt ich nie podsłuchuje. Dopiero wtedy dostrzegła, że wygląda jakoś inaczej. Mial wory pod oczami, a włosy nie były idealnie ułożone – to nie jest dobry moment na rozmowę – dodał z powrotem kierując się w stronę klasy.

W końcu gdy wszyscy się wygodnie rozsiedli profesor Shulce rozkazał im otworzyć podręcznik na stronie 286.

Ona i Riddle siedzieli w ostatniej ławce nie odzywając się do siebie. Czyli norma.

Alexandra przeczytała pierwsze słowo i uśmiechnęła się widząc, że dzisiejsza lekcja poświęcona będzie patronusom.

– Powinniście mieć świadomość, że wyczarowanie patronusa nie jest łatwą sztuką, w szczególności w obliczu zagrożenia – opowiadał. Alexandra czula ekscytacje. Byla ciekawa jaki kształt przybierze jej patronus. Zastanawiała się czy będzie to te samo zwierze w które przemieni się jako animag – na dzisiejszej lekcji zajmiemy się częścią teoretyczną, a na następnych dwóch spróbujemy go wyczarować – zapewnił ich profesor.

Riddle wyglądał na jeszcze bardziej zmęczonego niż wcześniej. Nikt poza nią zdawał się tego nie zauważyć.

– Kto mi poda zastosowania zaklęcia patronusa? – padło pytanie. Alexandra spodziewałaby się, że jak zwykle i jej ręka i ręka Riddle'a pomknie w górę na dźwięk słów profesora. Tymczasem chłopak się nawet nie poruszył. Nauczyciel spojrzał z lekkim zdziwieniem na Toma po czym wskazał ją do odpowiedzi.

– Jest zbiorem dobrej energii i woli życia dzięki czemu może odganiać dementorów i śmierciotule. Może też służyć do przekazywania wiadomości przez czarodziejów – powiedziala formułkę, którą znala już na pamięć.

Jesteś moim koszmarem - Tom Riddle [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now