LIX. Dobranoc szatanie

4.9K 275 99
                                    

Chciała już wyjść, ale matrona najwyraźniej miała inne plany co do niej.

– Zaczekaj, pomożesz mi z dawką eliksiru nasennego – zawołała kobieta, a Alexandra zatrzymała się w półkroku. Mogla się tego spodziewać. Wkurzony Riddle właśnie siadał na łóżku.

Kobieta na moment zniknęła za drzwiami swojego gabinetu. Rozejrzała się, Riddle byl aktualnie jedynym pacjentem.

– Musisz się chłopcze porządnie wyspać, już wczoraj widziałam jak snułeś się po korytarzach – mówiła pielęgniarka taszcząc ze sobą kilka różnych butelek.

– Uderzył głową o podłogę, powinna pani sprawdzić czy wszystko jest w porządku – odparła siadając na taborecie przy łóżku chlopaka. Gdyby Riddle nie byl tak zmulony, być może posłałby jej nienawistne spojrzenie.

– Wszystko ze mną w porządku – zdążył jedynie wycedzić, ale kobieta całkowicie zignorowała jego wypowiedź.

– Wymiotował? – spojrzała z napięciem to chłopaka to na dziewczynę.

– Nie ale ma zawroty głowy – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Wtedy też dostrzegła, że Tom jakby pozieleniał. Zareagowała szybko – Accio! – zawołała i po chwili podstawiła mu pod nos miskę, która pędem trafiła do jej rąk.

– Wygląda mi to na wstrząs mózgu – pokręciła głową uzdrowicielka – popilnuj go, pójdę po potrzebne eliksiry – rozkazała zostawiając dwókę sam na sam.

– Nie patrz na mnie – odparł słabym głosem, a tuż po chwili zwrócił swoje dzisiejsze śniadanie. Pierwszy raz wyglądał tak ludzko.

Tergeo – wyczyściła zaklęciem miskę. Chlopak padł na łóżko trzymając się za skronie. Wyraźnie można bylo dostrzec, że czuje ból i skrępowanie.

– Wyjdź! – warknął odwracając się.

– Jestem tu by ci pomóc – powiedziała spokojnie, choć wiedziała, że na nic to się zda przy jego upartości. Delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu jakby chciala go w ten sposób wesprzeć mimo, że nie dzialo się właściwie nic wyjątkowo niebezpiecznego.

Musiał się jedynie porządnie wyspać i wypić eliksir, który zneutralizuje efekty wstrząśnienia mózgu. Wyglądało na to, że zemdlał z przemęczenia, bo nie potrafiła znaleźć na to innego wytłumaczenia.

W tym momencie wydawał się taki ludzki. Nieułożone włosy i wory pod oczami sprawiły, że ten jeden raz nie był tak idealny i naprawdę przypominał człowieka, a nie posąg czy manekin.

Kiedy zjawiła się z powrotem pani Pomfrey, Tom usiadł by przyjąć eliksir. Chwilę wcześniej po raz kolejny musiał poratować się miską, ale tym razem to matrona ją wyczyściła.

Kiedy pił eliksir regenerujący wyraźnie się skrzywił. Alexandra miala świadomość, że eliksiry nie są za smaczne. W szczególności te lecznicze.

Później przyszedł czas na eliksir słodkiego snu. Kiedy położył się na łóżku, różdżką zasłonił wszystkie zasłony dookoła by mieć święty spokój.

Alexandra miała już iść, ale pani Pomfrey po raz kolejny ją zatrzymała.

– Zostań z nim póki eliksir nie zacznie działać. Poczuje się raźniej – nie wiedziala co myśleć o słowach pielęgniarki. Sugerowała, że Tom moze mieć problemy ze snem? Napewno, bo w końcu co miałoby to na celu.

Usiadła z powrotem na krześle przy jego łóżku. Wygladal na poirytowanego jej obecnością, ale nic nie zrobil.

– Riddle – zaczęła. Wiedziała, że tylko udaje, że jej nie słucha – wiesz, że oboje jedziemy na tym tamtym wózku, jeśli coś się dzieje, mogę ci pomóc – odparła spokojnie. Ścisnęła jego zimną dłoń.

– Wiem – powiedzial cichym, ale lekko przesyconym jadem głosem. To bylo dla niego typowe.

Kiedy w końcu zasnął postanowiła zajrzeć do gazety, którą czytał.

„Zbrodnia w Little Hangleton.

Nie odnaleziono sprawcy po tym, jak zamordował wpływową rodzinę w ich własnej rezydencji. Morderca nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Przy sekcji zwłok nie udalo się wykazać jednoznacznie tego, jak zabite zostały ofiary. Mieszkańcy miasteczka donoszą, że za śmierć odpowiada ogrodnik pracujący w rezydencji Frank Bryce.
Cale miasteczko żyje w niepokoju, że bezwzględny morderca nie zaprzestanie jedynie na rodzinie Riddle'ów, których spotkało owe nieszczęście i domagają się sprawiedliwości dla póki co oczyszczonego z zarzutów ogrodnika.
Więcej o zdarzeniu na stronie 12"

Wtedy wszystko zaczęło się wyjaśniać. Rodzina Toma została zamordowana i wyglądało na to, że właśnie to bylo powodem jego samopoczucia. Zastanawiała się jedynie czy zdążył ich poznać, choć gdyby ich nie poznał w pewnością nie miałby zbytnio kogo żałować.

Podejrzewała prawdę, ale nie dopuszczała jej do siebie. 

Odłożyła gazetę na miejsce i puściła dłoń chłopaka. Pożegnała się z pielęgniarką i wrócila na lekcje, która i tak się już kończyła.

Następnego dnia chlopak się nie zjawił. Wyglądało na to, że sobie jeszcze poleży w skrzydle szpitalnym. Właśnie z niecierpliwością czekała na lekcje obrony przed czarną magią.

Pragnęła wyczarować patronusa.

Gdy wszyscy się rozsiedli, profesor nie owijał w bawełnę i zaczął tłumaczyć wszystko po kolei, zaczynając od ruchu różdżką, a kończąc na najważniejszym, czyli dobrym wspomnieniu.

Od razu zaczęła szukać danego w swojej głowie, ale niewiele przychodziło jej na myśl. 

Inni uczniowie zaczynali próbować. Z początku kiepsko im szło, jej zresztą też. Starała się jak mogla, a bardzo jej na tym zależało.

W pewnym momencie Abraxasowi udalo się stworzyć srebrną mgiełkę, co oznaczało, że byl na dobrej drodze. Tymczasem ona nie miala szansy na nic podobnego. Stopniowo każdemu zaczynało coś wychodzić.

Felicji Hardstone jako pierwszej udało się wyczarować patronusa. Byla nim srebrna wiewiórka hasająca w powietrzu. Alexandra nie mogla uwierzyć, że tamtej dziewczynie, która uczyla się o wiele słabiej się udało, a ona nadal nie jest w stanie stworzyć nawet głupiej mgiełki.

Czula rosnącą w sobie frustracje. Cieszyła się, że nie bylo tam Riddle'a bo z pewnością by ją wyśmiał.

Wtedy zrozumiała również, że problemu nie stanowią jej umiejętności. Chodziło o brak wystarczająco szczęśliwego wspomnienia.

Dotarła do niej brutalna prawda. Nie spotkało ją nic wystarczająco szczęśliwego. W końcu pod koniec lekcji sfrustrowana przestała próbować i usiadła przy swoim stanowisku. Od czasu do czasu unosiła wzrok, by obejrzeć patronusa innych osób z jej grupy. Czula ściskającą jej serce zazdrość.

Mimo to nie powiedziała nic.

Male wyjaśnienie Ta pani Pomfrey jest matką tej o której czytamy w Harrym Potterze

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Male wyjaśnienie
Ta pani Pomfrey jest matką tej o której czytamy w Harrym Potterze. Po prostu nie mialam gdzie tego wcisnąć bo uczniowie raczej nie zwracają się do matrony po imieniu.

Jesteś moim koszmarem - Tom Riddle [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now