Rozdział 26

8.4K 274 59
                                    

3 miesiące puźniej

Oczami Rose

Od trzech miesięcy nie widziałam nikogo z watahy Arona, jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. Mam kochającego tate, który się mną opiekuję. Tak przyjechał miesiąc temu gdu upewniłam Go, że jest wszytsko dobrze. Mam kochającego mnie przyjaciela. Luke z tego co wiem znalazł sobie dziewczynę ma na imię Alison. Wszytsko układa się superowo.

Teraz zmierzam do knajpki po zamówioną pizze. I wszytsko by było dobrze gdyby nie to, że przed knajpką stał mój brat i beta Arona. Jak on tam miał? A tak Niall. No widzicie? Wszytsko kiedyś się musi spierdolić. Kiedy prubowałam ich sprawnie ominąć w przejściu z założonym kapturem to niestety poczułam na ramieniu dłoń. Szybko się odwruciłam i spojrzałam na Ethana.

-Rose?! - stałam i wpatrywałam się w nich jak w obrazek- co ty tu robisz?!

-Przyszłam po pizze nie widać- przewruciłam oczami

-Cholera gdziś ty się podziewała!?

- A no tu i tam - wyrwałam się i już chciałam wejsc do pomieszczenia kiedy Niall przypchnął mnie do ściany.

-Słuchaj wali mnie to co robiłaś i to co teraz robisz. Tu chodzi o mojego przyjaciela!! Jesteś zwykłą suką. Zostawiłaś go!! Wiesz jak on teraz cierpi!? Kurwa w ogule prawie nie śpi mało je!! Mimo, że zerwałaś tą pierdoloną więź on dalej cię pamięta i nie może zapomnieć!! Kocha cię do cholery!! A ty jak zwykła szmata od niego odeszłaś!! - nagle został on odepchnięty ode mnie i odrzucony z impetem na bok. Teraz się skapłam, że cały czas mnie podduszał. Złapałam łapczywie powietrze i spojrzałam na mojego wybawce.

Kurwa!!? To są chyba jakieś kurwa jaja!! Nie kurwa nie!! On stoi tu przede mną. Nie mogę mu spojrzeć w oczy nie chce znowu tej więzi uaktywnić. Wstałam jak najszybciej mogłam i uciekłam wsiadając do najbliższego autobusu widziałam jak Aron biegł za autobusem chwilę. Miałam łzy w oczach. Najgorsze jest to, że Niall miał po części rację.

Kiedy jestem w domu to nie zastaję nikogo. Wbiegam do swojego pokoju i siadam pod drzwiami i daję upust swoim emocją. Biorę telefon i piszę smsa do Luka.

Do: mój psiapsi😍😍

Przyjedziesz do mnie teraz?

Od :Mój psiapsi😍😍

Przepraszam mała ale teraz jestem z Alison. Będe dopiero wieczorem :)

Odkładam telefon i płaczę. I co teraz będzie jak Aron tu przyjdzie?. Nie uciekne ani nie obronie się. Teraz by się przydała Talia. Tak mi jej brakuję.
Wykonczona płaczem zasypiam pod drzwiami.

Budzę się słysząc jakby coś się stłukło w kuchni. Biorę telefon i sprawdzam, która godzina. Co???? Jest 22.30. No no Luke ty mój rycerzu na białym koniu coś ci się pomyliło z tym przyjsciem wieczorem. Normalnie Ser Roland. Prycham cicho. Wstaję z podłogi i słyszę kroki na schodach. Przykładam ucho do drzwi i nic nie słyszę, niestety. Podbiegam do okna i mój koszmar staję się żeczywistością. Pod domem stoi auto Arona. Przełykam głośno ślinę i zamykam drzwi na zamek. Może to go trochę spowolni. Otwieram okno i zrospaczona stwierdzam, że nie mam jak zejść. Podbiegam do drzwi. Dobra na trzy. Raz. Dwa. Trzy. Otwieram drzwi z impetem mając nadzieję, że nimi Kogoś obezwładnię.

Rozglondam się. Wchodzę szybko do pokoju taty i biorę kij do bejsobla. Dobrze, że mój tata kocha ten sport. Wychodzę z pokoju i schodzę schodami na dół. Rozglondam się uwarznie i zapalam światło. Opuszczam zdziwona swoją '' broń ''  i podchodzę do kanapy widząc tył głowy Luka. Podchodzę od przodu i spinam się aby nie krzyknąć. Na kanapie leży nieprzytomny Luke z taśmą na ustach jego twarz jest cała poobijana. Znowu podnoszę do góry kij i idę do kuchni zapalając po drodzę wszytskie światła. Po chwili jestem w pomieszczeniu. Tu też nikogo nie ma. Dziwne. Rozpłynęłki się?? Idę do okna. No kurde auto stoi nadal. Pewnie gdzieś się czają. Ale czekaj, czeka, czekaj mój tata nie powienien już być w domu??. Przełykam głośno ślinę i szukam go po wszytskich pomieszczeniach. Niedość co nie ma mojego ojca to jeszcze i samych włamywaczy. Wracam wystraszona do salonu i doznaje szoku. Tata leży na podłodze związany a Luke, który jest przytomny ma przykładane do szyi pazury. Spoglondam na ich właściciela i zdziwona stwierdzam, że to Niall.

-Puść go! - on tylko mocniej przykłada pazury do szyji mojego przyjaciela- jesteś tu sam? - mówię widząc tylko jego w pomieszczeniu.

-A po co mam brać posiłki na takich chuderlaków i dziewczynę z kijem do bejsbola?? - kpi ze mnie

-Ten kij znajdzie się jeszcze dziś w twojej dupie- syczę do niego wściekła

-Dobra groźby groźbami ale ja tu jestem z innych powodów - uśmiecha się perfidnie.

- Z jakich?

-Mam propozycję - puszcza Luka na ziemie i oglondając swoje pazury siada na fotelu zakłada nogę na nogę i opiera się - a mianowicię taką, że zostawię ich obojgu wolno i nic im nie zrobię kiedy ty wrucisz do Arona

-To on cię tu przysłał-stwierdziłam - aż tak się bał wpierdolu?- śmieję się

-Nie skarbie. Sam tu przyszedłem- patrzę na niego niezrozumiale - widząc jak Aron cierpi i użala się nad sobą, jako dobry przyjaciel nie mogłem zostawić go w potrzebie co nie? - mówi niewinnie -  Kiedy zobaczy cię u progu swych drzwi całą i zdrową i mnie przy tobie podziękuję mi - tu zmienia ton za złowieszczy- ale wszytsko ma swoją cene nieprawdarz Rose? Kiedy zobaczy, że przykładam ci swoje pazury do szyi chcac cię zabić zrobi wszytsko abyś była bezpieczna nawet gdyby miał mianować mnie przywódcą stada - teraz mi szczena opadła

-Czyli chodzi ci o władzę?

-Tak a o co niby? Hmm nie przyszło ci do głowy, że znalezienie ciebie zajęłoby mu chwilę?

- O co ci chodzi!?

- A więc gdy tylko usłyszałem, że chcesz zerwać więź to to wykorzystałem specjalnie opuźniałem działania znajdowania ciebie

-Ty to wszytsko zaplanowałeś!? Od początku kiedy uciekłam wdrążyłeś swój chory plan aby pozbawić Arona przywudctwa!? Chory jestes!!

-Przyznaję długo mi to wszytsko zajęło ale jak to mówią czekanie popłaca - zaśmiał się - to co idziesz ze mną po dobroci?

-Nigdy!!

-Ehh tak myślałem. Ale nie bój się oni dwaj to była przynęta im nic się nie stanie. Chodzi mi tylko o ciebie - Nagle poczułam palący ból z tyłu głowy. Nagle nastała ciemność.

Mam nadzieję, że się spodobał😍😍

Moja MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz