←12→

931 103 216
                                    

 I am a toy, aren't I?

Niski, męski głos roznosił się wzdłuż jednego z korytarzy. Jego właścicielem był jeden z pracowników, próbujący unormować chód. W przeciągu dwóch dni nowy wspólnik Lee zdążył przetrenować calutką załogę ze skutkiem bardzo bolesnym. Mało kto wytrzymał tak ciężkie, terenowe ćwiczenia. W dodatku nie spodziewał tak ogromnej rywalizacji po stronie pracowników Marka Lee.

- Chewing gum! - mruknął głośniej, zarzucając na ramiona ciężką, żołnierską marynarkę. 

Ciemnowłosy szedł wzdłuż holu rezydencji, skupiając się tylko na tym by dotrzeć do własnego dormitorium. Nie sądził iż ponowny kilkugodzinny trening w błocie z goniącymi go przeciwnikami spowoduje, że będzie ledwo na chodzie. Mężczyzna obijając się na progu wejścia do własnej sypialni, ledwo złapał klamki drzwi. Wpadając do pomieszczenia, narobił szumu, dodatkowo zrzucając przewieszone na klamce za sznurówki tenisówki.

- Hej! Wszystko dobrze? - usłyszawszy gdzieś za głową troskliwą barwę głosu, ciemnowłosy uśmiechnął się szeroko i chichocząc pod nosem opadł na plecy.

Rozkładając się wzdłuż przejścia z drzwiami, mężczyzna czując odchodzącą adrenalinę, którą wygoniło zmęczenie i ból, próbował robić dobrą minę do złej gry. Całkiem szybko odczuł skutki przeskoków przez metrowe płotki, wspinaczki po ogrodzeniu i czołganie się pod brudnymi buciorami Marka Lee. Jego ramiona opadły otwarte, a widok przed przymykającymi się leniwie powiekami rozmazywał się coraz bardziej. Przez niecałą sekundę przed oczami uformował mu się obraz blondwłosego chłopaka. Dosłownie widział przez moment swojego ulubionego kelnera, w tym nienagannie założonym kubraczku, z ulizaną grzyweczką nad czołem.

Ten jeden moment całkowicie zmylił go i nawet czując zupełnie inny zapach nie zaprzestał swoich ospałych jednak bardzo stanowczych ruchów ciężkimi z przemęczenia ramion. Jednym ruchem złapał pochylającego się nad nim chłopaka, a czując opadającą na swoją klatkę piersiową masę ciała, uśmiechnął się delikatnie. Jego usta drgnęły nieznacznie, kiedy kładł dłoń na kark osoby, która nie wytrzymując nacisku ręki wpadła całym ciężarem ciała na tors mężczyzny.

- Jeno, co ty robisz? - ciemnowłosy usłyszał jeszcze kilka słów wyplutych z istnym zdenerwowaniem zanim zbliżył swoje gorące, wąskie wargi ocierając się o te naprzeciwko.

Usta Lee poruszały się z gracją, pomimo zmęczenia całego ciała, nadal był w stanie podnieść głowę by zwilżyć językiem ich spierzchnięte wargi. Mężczyzna opuszczając całkowicie swoje powieki, docisnął mocniej dłonie do karku pochylającego się nad nim pracownika, chcąc bardzie posmakować tych ust. Posiadając w głowie widok blondyna włożył w pocałunek o wiele więcej delikatności o jaką nie podejrzewałby siebie od dawna.

Atmosfera między tamtą dwójką gwałtownie zaczęła zmieniać się. Leżący na wymęczonym pracowniku mężczyzna począł prędzej oddychać. Jego klatka piersiowa coraz prędzej podrywała się do ruchu ocierając o nadal gorący od ćwiczeń tors Jeno. Jeno, który leżał pod nim, manipulując pocałunkiem, leniwie poruszając masywnym ciałem. O wiele bardziej drobniejszy rozumiejąc do czego doprowadził pracownik Taeyonga, początkowo złapał swoimi delikatnymi dłońmi za poły żołnierskiej marynary.

Jeno znając opór Jaemina, przygotował się na prędkie odrzucenie, jednak to co nastąpiło w kolejnych sekundach, naprawdę zaskoczyło go. Musiał wręcz otworzyć szeroko oczy, łapiąc z trudem powietrze, chcąc uregulować ciężki oddech. Zamiast odrzucić, kruche dłonie przyciągnęły Jeno do kolejnego pocałunku. Przyjazny język wślizgnął się pod podniebienie ciemnowłosego, pieszcząc zupełnie inną manierą niż Jaemin preferował. Lee gwałtownie podnosząc powieki z początku nie widział bardziej wyostrzonych kątów, jednak z każdą chwilą coraz to głębszych pocałunków, gwałtownych pociągnięć za sztywne kołnierze, ocieranie się o siebie ciał, mężczyzna dostrzegał coraz więcej niezgodności z wykreowanym wcześniej widokiem. W pewnym momencie Jeno uświadomił sobie iż wcale nie całował swojego ulubionego kelnera.

MY CLAN (jaeyong/markhyuck)Where stories live. Discover now