←36→

516 56 79
                                    

I will show you my demons and I will be gone.

Mężczyzna próbował powstrzymać się od krzyku, kiedy na nowo widział jak butelki po alkoholu rozbijają się o ziemię. Miał nadzieję, że nie wybuchnie z nadmiaru złości, nienawiści i ogromnego pokładu żalu ciskającego w matkę, przez jej nieróbstwo i pijaństwo. Tutaj już nie było mowy o miłości syna do rodzicielki, ponieważ między nimi nigdy nie pojawiła się zażyła relacja - nigdy na nią nie zapracowali. Trzymając dziecko na swoich ramionach, zamykał się w tym jednym małym pokoiku, kanciapie o niziutkim suficie i jednym oknie. Zamknięte pomieszczenie, po wywietrzeniu było jedynym, które nie śmierdziało alkoholem i spoconym ciałem. Donghyuck w każdej chwili myślał o ucieczce, miał nadzieję, że nikt nie wyda go, żadna osoba nie złapie na ulicy. Chciał uciec wraz z dzieckiem, jednak nie miał pojęcia dokąd miałby udać się. Nie miał także planu na przyszłość, ponieważ nie potrafiłby poradzić sobie z dzieckiem na głowie, utrzymaniem pieniężnym i prowadzeniem studiów - nie dałby rady sam.

- Jak wiele spotkało cię tutaj złego, maluchu? - Hyuck wzdychając ze smutkiem, pozwolił swojemu bratu złapać za palec wskazujący i wepchnąć go sobie do ust, ponieważ pierwsze ząbki już się wyżynały.

Jego brat o cieniutkich włoskach wpadających na najwyższy punkt czoła, pomrugał sugestywne, wielkie, czarne ślepia wbijając w starszego brata. Wyglądał na małego dzieciaka, który pomimo iż nie potrafił odpowiednio wysłowić się, to całkowicie rozumiał sytuację Donghyucka, chcąc w jakikolwiek sposób pocieszyć go. Dlatego mocniej zagryzł się dziąsłami na palcu, gruchocząc przesłodko.

Lee wzdychając ze wzruszenia okryje uszy dziecka swoimi dłońmi, słysząc jak zza cienkiej ściany na nowo jego matka wyczynia przedziwne, obrzydliwe rzeczy. Przez drobną chwilę powrócił myślami do dni, kiedy budził się obok nadal śpiącego Marka, wstawał i ubierał się prędko, aby zdążyć do rezydencji Taeyonga Lee. Patrząc się na swojego brata, przypominał sobie każdą beztroską chwilę spędzoną u boku Marka. Wzdychając ze smutkiem, usiadł w mało zadbanym fotelu, podając butelkę z mlekiem dziecku, które zaufanie przyjęło ją od brata. Pierwszy raz został potraktowany z miłością i ogromnie spodobało mu się to. Wraz z upływającymi minutami, Donghyuck z uśmiechem na ustach odlatywał myślami do przyszłości, którą musiał stworzyć dla swojego brata. Przyszłości bez klanu Taeyonga i Marka Lee. Bez niebezpieczeństwa.

W tej samej chwili dwoje mężczyzn, z różnych miejsc oparło głowę miękką poduchę. Donghyuck potylicę położył na wypchanym bawełną zagłówku fotela, gdy ten drugi uderzył głową o miękką poduszkę. Jednak jak domyślasz się, nie był to Mark, a Taeyong. Lider klanu budząc się z cudownego snu, ponownie chciał w niego wpaść. Do przepięknego snu dryfując wraz z Jaehyunem. Nie wychodzili cały dzień z jednego pomieszczenia. Korzystając z ostatnich chwil intymności, wymieniali czułe pocałunku, dotyki i westchnięcia, jakie towarzyszyły uprawianiu miłości. Bowiem Taeyong po raz pierwszy doznał tak ogromnej dawki spełnienia, ucząc się aktu między dwoma mężczyznami. Doznając największego szczęścia i miłości jakie kiedykolwiek miał zaszczyt poznać, opadł zmęczony na wygrzany materac.

Delikatne dłonie objęły jego klatkę piersiową, dosyć ciasno owijając palce wokół gorącej skóry. Mężczyźni na nowo złączyli się nagimi ciałami, jednak nie w tak erotyczny sposób jak poprzednio. Tym razem oboje szukali oparcia w drugiej osobie, całkowicie zapomniawszy o otaczającym ich świecie. Taeyong czując jak wargi Jaehyuna na nowo muskają jego policzek, mruknął pod nosem, nie zdejmując delikatnego uśmiechu z ust. Pewna chwila była dla nich bajką, zbyt piękną, aby należała do ich rzeczywistości. Krople potu spływały po uwypukleniach ich ciał, znikając na powierzchni prześcieradła.

- Teraz mi wierzysz? - Jung ochrypłą barwą głosu, przedarł się przez myśli swojego kochanka.

Mężczyźni przytuliwszy się do siebie, delikatnie przymknęli oczy. Nie chcąc zburzyć atmosfery, także szeptali. Taeyong słysząc to nietypowe pytanie, zmusił się do otworzenia szerzej oczu i posłania zmęczonego spojrzenia swojemu kochankowi. W tamtym momencie jego serce uderzało głośno o żebra, a brzuch bolał z narastających emocji. Mimo wszystko, Lee nie zamieniłby się z nikim innym tymże miejscem.

MY CLAN (jaeyong/markhyuck)Where stories live. Discover now