Rozdział XXII ~ Zwierzęce Oddanie

2K 228 92
                                    

Rozdział powstał dzięki MisakiSan266

Wczoraj pod wieczór rozgadałam się na temat tej książki i jakoś mnie coś pchnęło do pisania. 

✄ — — — — — — — — — — — — — — —

Po dość skromnym śniadaniu kapitan wraz z Jaegerem udali się na plac, na którym odbywały się zazwyczaj ćwiczenia młodych kadetów. Jednak tego dnia temperatura była tak wysoka, że żołnierze lenili się w obrębie grubych ścian ich twierdzy. Na szczęście w środku panował przyjemny chłód, który dla przegrzanych ciał był prawdziwym ukojeniem. 

Levi i Eren, czekając na pułkownik Hange, przysiedli na ławce, którą wysokie drzewa osłaniały przed słońcem. 

Starszy siedział ze złożonymi dłońmi na piersi z odchyloną głową w tył. Delikatny wietrzyk muskał jego bladą skórę dając odrobinę chłodu, która dla niego była wystarczająca. Wpatrywał się ze spokojem w korony drzew przez, które przebijały się promienie słoneczne. 

Za to Eren siedział zestresowany. Trzymał sztywno dłonie na kolanach, wpatrując się pustym wzrokiem w trawę rosnącą tuż pod jego stopami. Przez umysł krążyło mu pytanie, które chciał zadać przełożonemu, jednak nerwy wcale mu tego nie ułatwiały. 

- Kapitanie? - mruknął zaciskając dłonie w pięści. 

- O co chodzi? - odpowiedział łagodnie wpatrując się w korony drzew, które delikatnie się poruszyły za sprawą wiatru.

- Mogę zadać Panu pewne pytanie? - zacisnął mocniej dłonie na kolanach, a kropelka potu spowodowana stresem skapnęła z jego czoła.

Levi podniósł głowę i skierował wzrok na chłopaka siedzącego obok. Założył nogę na nogę i westchnął. 

- Pytaj o co chcesz dzieciaku. - odpowiedział nieco zaskoczony. 

Jednak, gdy Eren miał już zamiar zapytać, ktoś musiał przerwać im tę jakże miłą pogawędkę. 

- LEVI! EREN! - krzyknęła, biegnąca w ich stronę pułkownik. 

Jaeger wzdrygnął się kiedy usłyszał Hange. Energicznie podniósł wzrok na kobietę, która nie patrząc pod nogi biegła w ich stronę na złamanie karku. Dyszała pokazując język niczym spragniony pies. Kiedy nareszcie dotarła, upadła na kolana brudząc przy tym swoje białe spodnie w ziemi. Pochyliła lekko ciało do przodu i próbując unormować oddech, podtrzymała się na łokciach, by nie stracić równowagi. 

W końcu po paru dużych wdechach, kobieta wstała na równe nogi. Otrzepała kolana i zdjęła okulary, by przetrzeć twarz rękawem, po czym założyła je z powrotem. 

- Długo czekaliście? - zapytała jakby zmęczenie i spocone ciało nie dawało jej się we znaki. 

- Cholerna okularnico, miałaś tu być pół godziny temu. - warknął brunet, krzywiąc twarz. - Poza tym zrób coś z tym przepoconym i śmierdzącym mundurem. W tym smrodzie nie da się normalnie funkcjonować. 

- Mój drogi, jak zdążyłeś zauważyć, dzisiejszy dzień jest niezwykle upalny, a taki skwar jak dziś, sprawia, że nasze ciało się poci. Jest to niezbędne, aby nasza skóra się schłodziła. Tak więc, musisz jakoś przeboleć ten fakt, ciebie też zaleje fala potu jak tylko wyjdziesz z tego przyjemnego cienia. - spojrzała z chytrym i zwycięskim uśmieszkiem w stronę Levi'a, który na jej wywód prychnął, po czym ponownie odchylił głowę w tył. 

- I co się szczerzysz jak pysk kojota srającego na pustyni. - powiedział pogardliwie, a Eren parsknął śmiechem próbując ukryć swoje rozbawienie, które zastąpiło niedawny stres. 

❌Dovahkul ||Riren|SnK||Donde viven las historias. Descúbrelo ahora