41. ,,Musiałam załatiwć pare spraw."

509 37 25
                                    

Kto czyta zostawia tu coś po sobie!

Podeszłam do dziewczyn które patrzyły na mnie z nie miałym zaskoczeniem.

— po co on nam tu? — pyta Cheryl. Wiedziałam że go nienawidzi.

— pomoże nam — mówię szybko.

— Do czego niby? — odwracam się w stronę ciemnoskórego i spoglądam na niego.

— odwrócisz uwagę dyrektorki

— Teraz?

— tak

Chłopak odwraca się i wchodzi na scenę. Cheryl z Toni i Veronicą idą w stronę stoiska z piciem, a ja z Betty kontrolujemy sytuację. Chuck puka kilka razy w mikrofon j zbliża się do niego.

— Witam drodzy państwo z tej strony Chuck Clayton i ja ogłaszam króla i królową balu. Trochę wcześnie ale kij z tym — uczniowie reagują na jego słowa śmiechem i oklaskami.

Spoglądam kontem oka na dziewczyny. Podeszły już do dyrektorki i dały jej sok.

Mam nadzieje że wsypała tam to świństwo.

— idę do nich — mówię po chwili i zmierzam w stronę dziewczyn. Gdy przechodzę obok dyrektorki szybko wrzucam jej do torebki czerwoną saszetkę.

— dzień dobry — uśmiecham się i zatrzymuje się obok Cheryl.

— Boże dziewczyny, spadać stąd i to ale już bo patrzę co ten cymbał ma do powiedzenia — pokazuje ręką na Claytona.

— dobrze, już się nie narzucamy — Szatynka przeczesała swoje włosy palcami i odeszła a my wszystkie za nią. Podeszliśmy do Betty.

— I jak? Udało się? — pyta

— poczekaj chwilę, za kilka minut powinno działać. — mówię spoglądając na dyrektorkę.

— Królem Balu jest...! — mówi Ciemnoskóry do mikrofonu.

—  hejka — poczułam przyjemne ciepło na mojej szyi i odchyliłam głowę. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się. — gdzie byłaś? — położył swoje wielkie ciepłe dłonie na moich biodrach.

— Musiałam załatwić pare spraw

Nie ładnie kłamać (T/I)

— ale na balu?

— no niestety — uśmiechnęłam się.

— Reggie Mantle — powiedział załamany Clayton gdy przeczytał co jest na karteczce z wynikami. — A królową Veronica Lodge, zapraszam na scenę.

Dziewczyna spojrzała na mnie z niedowierzaniem i pobiegła w stronę sceny. Weszła na nią i uśmiechnęła się. Spojrzałam kontem oka na dyrektorkę. Już zachowywała się dziwnie

— a teraz zapraszamy dyrektorkę na scenę, — powiedział Clayton i odsuną się od mikrofonu. Blondynka weszła na scenę i zbliżyła się do mikrofonu.

— Chciałabym pogratulować królowej i królowi balu za piękne stroje. — mówiła bardzo szybko i nie pewnie.

Spojrzałam na Betty a ona tylko kiwnęła głową. Miała zadzwonić na policję gdy dam znak. Jak widać zrobiła to wcześniej.

Na sale a następnie na scenę weszli policjanci. Wszyscy uczniowie zaczęli spoglądać na siebie. Byli zdezorientowani.

— Jest pani zatrzymana w sprawie posiadania narkotyków. — Policjanci skuli dyrektorkę.

— ale panowie to jest jakieś nieporozumienie, pomyliliście mnie z kimś! — krzyczała gdy wychodzili z sali. Na scenę szybo wszedł nauczyciel od chemii i popukał kilka razy w mikrofon.

— z powodu zdarzeń które miały przed chwilą miejsce bal jest odwołany i proszę wracać do domów. — wszyscy zebrani szli w kierunku wyjścia, a ja uśmiechałam się pod nosem.

— Chodź idziemy — rudowłosy pociągną mnie za rękę w stronę wyjścia z sali. — Jaki kit, nawet nie zdążyłem z tobą zatańczyć.  

— Oj nie przejmuj się, następnym razem zatańczymy. — popycham drzwi i wychodzę ze szkoły.

— następnym razem nie będziesz miała tak cudnej sukienki. — łapie mnie za rękę i pomaga zejść ze schodów.

Kręcę głową rozbawiona.

— To tylko zwykły taniec Archie, przesadzasz. Lepsze atrakcje będziesz miał w domu.

— Co oferujesz?

— Jak wiadomo u ciebie w domu nikogo nie ma. — przeciągam i uśmiechałam się idąc.

— więc?

— przekonasz się w domu głuptasie, tylko pójdę się do siebie się przebrać, dobrze? — powiedziałam gdy stanęłam przed drzwiami do mojego domu.

— dobrze — zbliżył się do mnie i poczułam jak wpija się w moje usta.

— będę czekał — puścił mnie i poszedł do siebie. Weszłam do domu i natknęłam się na rodziców.

— co tak wcześnie? — spytała moja matka

— Dyrektorkę zamknęli na policji — zdjęłam szpilki i położyłam je obok innych butów w przedpokoju.

— Jak to zamknęli? — Brunetka wychyliła głowę za ściany.

— za posiadanie narkotyków. — powiedziałam idąc do góry. Przebrałam się w trochę wygodniejsze ciuchy i zeszłam na dół.

— Jutro rano jestem! — mówię i ubieram na siebie tenisówki.

— idziesz na dwór w krótkich spodenkach gdy jest na dworze -15 stopni i to jeszcze gdy jest 22?

Spojrzałam na siebie w lustrze a następnie na mamę. Krótkie bordowe za duże spodenki i jakiś cielisty sweterek. Ubrałam się trochę jak na lato, ale  od urodzenia ubierałam się w zimę tak jak by było 30 stopni na dworze. W tym przypadku nic się nie zmieniło.

— mamo idę tylko do Archie'go — chwyciłam za klamkę.

— dobrze idź już, tylko rano na 8 w domu! — uśmiecha się

— dobrze — wychodzę z domu i idę w stronę domu Archie'go.

Staje przed wielkimi drewnianymi drzwiami i pukam. Długo nie musiałam czekać. Otwiera mi Archie i wpuszcza mnie do środka a ja opieram się o drzwi automatycznie je zamykając. Chwytam go za bluzkę i przyciągam do siebie tym samym wpijam się jego usta.

XXX
Hejka

No to się porobiło!

Nie długo kończymy SB!

Jak się z tym czujecie?

A jak wam w ogóle mija dzień?

Do zobaczyska 👋🏼

(Za jakiekolwiek błędy przepraszam, rozdział nie sprawdzony)

Small Buzzy | Jughead Jones & Archie Andrews | ✔︎Where stories live. Discover now