2♥

69 2 0
                                    

POV. MARTINUS


Obudziłem się, bo usłyszałem płacz. Popatrzyłem na łóżko Vii, zobaczyłem dziewczynę, która miała twarz schowaną w poduszkę. Ten płacz pochodził od niej. Zmartwiłem się. Podszedłem do niej i usiadłem jej na łóżku. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Przy niej jestem jakiś pewniejszy siebie. Nawet z Marcusem nie miałem takiego kontaktu jak z nią, a znam się z nią zaledwie jeden niecały dzień.

- Via, co się stało? Nie płacz już.

- Ni-ic, napra-awde, nie ważn-ne - dziewczyna zaczęła się jąkać. Ja jednak nie dałem za wygraną.

- Powiedz mi, proszę.

- Ja już nie daję rady Tinus. Nie chcę tu być. Chciałabym spotkać się z moją siostrą, ale nie mo-ogę - gdy dziewczyna wymawiała ostatnie zdanie zaczęła bardziej płakać, ale podniosła się i się we mnie wtuliła. Ehh ja już naprawdę nie wiem co ze mną nie tak. W domu bałem się dotknięcia nawet przez moją mamę,a tutaj przytulam się z praktycznie obcą osobą.

- Czemu nie możesz się z nią spotkać? Przecież jest coś takiego jak odwiedziny, prawda?

- Tinus, ona nie ży-y-je - teraz kompletnie wybuchła płaczem.

- Nie wiedziałem, bardzo mi przykro. Ale już nie płacz. Wolałbym widzieć Ciebie taką jak wczoraj, uśmiechniętą - powiedziałem i zacząłem jeździć jej rękami po plecach, żeby się uspokoiła. Dziewczyna przestawała płakać, czyli wychodziło mi to.

- Dziękuję Ci Tinus - dziewczyna powiedziała to już bardzo spokojnie. Niezbyt wiedziałem o co jej chodzi, czemu mi dziękuję. Ja jej przecież w niczym nie pomogłem.

- Za co mi dziękujesz? Przecież nic takiego nie zrobiłem.

- Dziękuję Ci za to, że jesteś. Za to, że zainteresowałeś się tym, że płaczę. Za to, że chcesz ze mną rozmawiać - powiedziała i uśmiechnęła się lekko do mnie, co odwzajemniłem.

Siedzieliśmy bardzo blisko siebie. Via zaczęła mi się coraz bardziej podobać. Z każdą minutą siedzieliśmy coraz bliżej siebie. Nie wytrzymałem. Wpiłem jej się w usta.


POV. VIA

Z każdą minutą byliśmy coraz bliżej siebie. Podejrzewałam co zaraz się stanie. Blondyn wpił się w moje usta. Całował mnie bardzo delikatnie, jakby się bał, że ucieknę. Oddałam pocałunek od razu. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Podobało mi się. Siedzieliśmy chwilę w bardzo niezręcznej ciszy. Na szczęście pierwszy odezwał się Martinus.

- Przepraszam, nie powinienem Via - wyszeptał zawstydzony chłopak.

- Nie przepraszaj, podobało mi się - co. Powiedziałam to na głos tak? Poczułam na moich policzkach ciepło. No tak, zarumieniłam się.

- Na-naprawdę? - spytał z niedowierzaniem.

- Tak, naprawdę. Od kiedy tutaj jesteś, poczułam coś do ciebie. Wiem, znamy się jeden dzień, ale ja przy tobie czuję się jakbym znała ciebie od urodzenia.

- Via?

- Tak?

- Chce ci powiedzieć, co się stało, że tutaj jestem - zdziwiłam się. Zaufał mi aż tak bardzo? Nie mogę tego zepsuć. Jeżeli on mi powie co się stało, ja też mu powiem.

- Jesteś tego pewien? Jeśli nie chcesz to nie mów, nie nalegam.

- Tak, jestem tego pewien, że chce powiedzieć to właśnie tobie. Ale błagam, nie mów tego nikomu. Więc tak. Zaczęło się rok temu, w nasze piętnaste urodziny. Razem z bratem Marcusem zrobiliśmy przyjęcie urodzinowe. Nie było ono duże, zaprosiliśmy około 15 osób. W tym 3 naszych '' przyjaciół '', którzy mieli po 18 lat. Chodziliśmy do jednej szkoły, nie pamiętam już jak się poznaliśmy. Gdy przyjęcie trwało, akurat nie było naszych rodziców w domu. Wyjechali wtedy z Norwegii na delegację. Urodziny trwały, około godziny 19.00 goście zaczęli się zbierać. Marcus poszedł odprowadzić swoją dziewczynę, którą wtedy miał. Ja zostałem sam z tymi trzema naszymi starszymi znajomymi. Na początku było okej, gadaliśmy i w ogóle. Po chwili jeden z nich podszedł do mnie. Najpierw zakleił buzię taśmą, po czym przeniósł na krzesło. Pozostała dwójka przywiązała mnie do krzesła liną. Nie byłem w stanie nic zrobić. Ściągnęli mi taśmę z twarzy i wcisnęli mi do buzi jakąś tabletkę. Nie wiem jaką, ponieważ nie mogłem nic zrobić, ale wszystko pamiętałem, widziałem i czułem. Po chwili również mnie rozwiązali. Położyli mnie na podłodze. Cała trójka zaczęła się rozbierać. Oni byli już nadzy. Zaczęli mnie rozbierać. Gdy byłem już nagi, poczułem jak ktoś rozszerza mi nogi. Po chwili poczułem, że któryś z nich we mnie wchodzi. Jak już mówiłem, nie mogłem nic zrobić. Cały czas miałem nadzieję, że Marcus przyjdzie i mi pomoże. Nie przychodził. Ja cały czas czułem mocne pchnięcia w przód. Nie zdajesz sobie sprawy jak mnie to bolało. Wszyscy po kolei wchodzili we mnie. Gdy już skończyli to robić, poczułem jak otwierają mi buzię. Zaczęli wkładać swoje członki do mojej buzi. Każdy z nich doszedł w mojej buzi. Po całym zajściu ubrali się, ubrali mnie, odnieśli mnie do mojego pokoju i położyli na łóżku. Marcusa dalej nie było, ale wiedziałem, że pewnie został u tej swojej dziewczyny. Po całym zajściu poszedłem spać. Liczyłem, że już nic mi nie zrobią. Jednak liczyłem się też z tym, że bardzo możliwe, że nie było to jednorazowe. Następny tydzień spędziłem sam w swoim pokoju. Właściwie z żyletką. Czułem się niewartościowy, do tego bałem się, że jeśli wyjdę z domu to mi coś zrobią, nie mieszkali daleko ode mnie. Rodziców akurat nie było, ale było mi to na rękę. Emma była akurat u babci, bo rodzice uznali, że się nią sami nie zaopiekujemy. Marcus martwił się o mnie. Cały czas chciał ze mną pogadać. Ja się do niego w ogóle nie odzywałem. Po około dwóch tygodniach wyszedłem z domu. Rodzice wrócili, więc trzeba było chodzić do szkoły. Nie wiedzieli, że nie chodziłem tam w ogóle. Nie mieli jak. Jednak wyjście wtedy z domu nie było dobrym pomysłem. Przechodziłem przy miejscu zamieszkania jednego mojego gwałciciela, no i oczywiście musiał mnie zauważyć. On sam zaciągnął mnie do swojego domu. Było mu łatwo, był ode mnie o głowę wyższy, do tego był bardzo umięśniony, a ja byłem bardzo chudziutki. Tym razem nie podał mi niczego, po prostu rzucił mną o łóżko, zaczął się rozbierać, po czym rozebrał mnie. Ponownie zostałem zgwałcony. Teraz groził mi również, że jeżeli się wygadam to zrobi to samo Emmie i Marcusowi. Nie mówiłem o tym nikomu. Przez najbliższe 3 miesiące nic nie robiłem. Znaczy chodziłem do szkoły, ale zazwyczaj albo uciekałem z lekcji, albo po prostu nie słuchałem. Zawsze od razu po lekcjach jak najszybciej szedłem do domu. Potem tylko siedziałem u siebie w pokoju. Słuchałem muzyki, spałem lub ciąłem się. Mało jadłem. Rodzice po jakimś czasie zaczęli zauważać, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Zapisali mnie do psychologa. Tylko to mogli zrobić. Ale psycholog nie poskutkował. Zapisali mnie do drugiego. W ciągu tych wszystkich miesięcy, zostałem jeszcze dwa razy zgwałcony przez nich. Cały czas byłem zastraszany. Miałem dwie próby samobójcze. Ratował mnie mój brat. On jednak też nie wiedział czemu to robię. Trzy razy zostałem jeszcze pobity przez właśnie tą trójkę. Od około 4 miesięcy nic mi nie zrobili. Nie dostawałem żadnych sms-ów, nie byłem bity, nie gwałcili mnie. I tak moja psychika nie wytrzymywała. Chodziłem wtedy do najlepszego psychologa w Trofors. On właśnie uznał, że jedynym wyjściem jest szpital psychiatryczny. No i dlatego tu jestem - chłopak mówił cały czas mówił łamliwym głosem, do tego cały czas miał łzy w oczach.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Po prostu go przytuliłam. Najmocniej jak umiałam.

- Kocham cię Tinus. Poradzimy sobie w tym razem. Będę cię wspierała. Też nie miałam w życiu łatwo. Taki los. Będziemy w tym razem - wyszeptałam.

On nic nie powiedział, tylko się odsunął i mnie pocałował. Oddałam pocałunek i go pogłębiłam. Był on zupełnie inny niż poprzedni. Podobał mi się chyba jeszcze bardziej. Gdy się od siebie oderwaliśmy powiedział coś co mnie zdziwiło.

- Via, ja ciebie też kocham. Nigdy nikomu nie ufałem tak jak tobie. Nie ważne, że znam cię tylko jeden dzień. Przy tobie czuję się bezpiecznie jak przy nikim. Tylko tobie odważyłem się powiedzieć co się stało. Będziesz moją dziewczyną?

Nic nie odpowiedziałam, tylko go pocałowałam.

- To znaczy tak? - spytał niepewnie.

- Tak - powiedziałam i się uśmiechnęłam.

Niby znamy się jeden dzień. Ale ten jeden dzień wystarczył, żebym mogła mu zaufać i się w nim zakochać. Nie wiedziałam, że tak będzie. Doszliśmy do wniosku, że na razie nie będziemy mówić o tym naszej opiekunce. Tak będzie lepiej, bo potem zacznie się o wszystko wypytywać i w ogóle. Ona jest bardzo ciekawska. I tak wiem, że jeśli my jej o tym nie powiemy to ona i tak się jakoś dowie, przed nią nic się nie ukryje, ale trudno.

*

*

*

*

*

Jak wrażenia po drugim rozdziale? Mi się osobiście rozdział bardzo podoba :) Jest on jak na mnie bardzo długi, mianowicie ma aż 1400 słów! Jestem z siebie dumna, ponieważ pisanie tego rozdziału zajęło mi prawie 2 godziny, bo musiałam jeszcze wymyślić i opisać całą historię Martinusa, ale liczę, że się podoba. Do jutra!

Szpital Psychiatryczny || M.GWhere stories live. Discover now