Pod gradobiciem uczuć

580 67 100
                                    

Z entuzjazmem przywitał powrót do pracy po prawie dwóch tygodniach na zwolnieniu i odchorowaniu wszystkiego co się tylko dało. Czuł się teraz rześki i lekki jak motylek, który po czasie spędzonym w niewoli wreszcie mógł rozprostować skrzydła. Z Victorem kontakt miał mocno ograniczony, prawdopodobnie winny był temu nawał pracy i coraz więcej obowiązków. Termin rozpoczęcia rehabilitacji mieli jednak wyznaczony i nic nie mogło tego zmienić, nawet to, że teraz w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Właściwie zrobiło się między nimi dosyć chłodno, Yuuri przypominając sobie o tym jak Victor chciał go pocałować czuł się po prostu zawstydzony i wolał nie prowokować kolejnej takiej sytuacji, tak jakby zresztą w ogóle to robił. Nie miał pojęcia o co chodziło i dlaczego Nikiforov nagle zechciał pójść dalej w ich relacji, jednak Yuuri nie chciał o tym wiedzieć, a tym bardziej myśleć, ponieważ rzutowało to mocno na jego samopoczucie. Skupił się więc na pracy, pacjentach i przede wszystkim sobie samym, byleby tylko odgonić z głowy wszystko co zbędne.

- Jesteś jakiś przybity, wszystko gra? - zapytał, pracujący z nim od jakiegoś czasu, Minami odkładając papiery trzymane w dłoniach i z ciekawością wpatrując się w Katsukiego.

Yuuri oderwał wzrok od laptopa gdzie akurat wpisywał dane i zmarszczył brwi kręcąc przecząco głową. Wszystko było w porządku, nie miał powodu do smutku, więc dlaczego Minami mówił coś takiego? A może faktycznie było coś na rzeczy?

Odsunął od siebie komputer i ściągnął okulary wycierając je rąbkiem kitla lekarskiego, mając nadzieję, że Minami w końcu przestanie patrzeć na niego w ten dziwny sposób i zajmie się swoją robotą. To było irytujące i dosyć niepokojące, przynajmniej dla Katsukiego, który zaczynał czuć się niezręcznie pod wpływem tego spojrzenia.

- Tak, sądzę, że tak - odparł po chwili Yuuri uśmiechając się nerwowo i patrząc na Kenjiro kątem oka.

- Miotasz się, nawet nie znając cię długo to widzę i wiem - Minami oparł się wygodniej na krześle i wgapiając się w przyduszonego mężczyznę. - Więc...?

Niezbyt miał ochotę spowiadać się z czegokolwiek prawie obcej osobie, już szczególnie z tego co go ostatnio najbardziej dręczyło. Wciąż myślał o Chrisie, swoich palących ciało bliznach i Victorze, który płonął żądzą zemsty na Szwajcarze za wszystkie krzywdy. Im dłużej to trwało tym bardziej Yuuri odnosił wrażenie, że to jakieś cholerne fatum i złośliwość losu, że myśląc o jednej czy dwóch sprawach jakie miał na głowie dochodziła mu jeszcze kolejna, gorsza od czegokolwiek - Mari. Im bliżej było spotkania z nią tym Yuuri czuł się coraz bardziej dławiony strachem, bolał go żołądek i odzywały się jego wieczne obawy i urojenia. Spodziewał się po niej wszystkiego co najgorsze, w końcu lata z dala od rodziny nie mogły zmienić jej charakteru ani podejścia do ludzi.

- To dosyć skomplikowane - zaczął w końcu Katsuki. - Jest sobie kilka osób. A w zasadzie tylko dwie - była, wielka gwiazda łyżwiarstwa i całkowicie ogłupiały lekarz z Japonii. - odetchnął brunet widząc błysk w oku Minamiego na słowo "łyżwiarstwo". - Kenjiro, powiedziałem za dużo, prawda?

- Udało mi się wywnioskować z tego tyle, że chodzi o Ciebie oraz Victora Nikiforova. Zgadza się? - strzelił Minami szczerząc zęby.

Yuuri wywrócił oczami.

- Jest moim pacjentem - mówił dalej Yuuri pocierając palcami skrzydełka nosa. - Sęk w tym, że my... zaprzyjaźniliśmy się. To znaczy jesteśmy blisko, jak brat i brat czy coś, ale chwilami mam wrażenie, że patrzę na Victora i widzę w jego oczach to czego najbardziej się obawiam. On jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, dwa razy rzucił się na mojego byłego przyjaciela i obił mu pysk. Jadł obiad z moją rodziną, spał w moim łóżku i zachowuje się jakby był ze mną od zawsze, rozumiesz? Nie przywykłem do bliskości z ludźmi, ale on... burzy mi cały światopogląd i zmienia wszystko. Jak ja mam to odbierać, Kenjiro? Gubię się we własnych myślach....

Long live the king | Victuuri ✓Where stories live. Discover now