2.4

2.5K 141 24
                                    

  

Wreszcie usłyszałaś, tak bardzo upragniony dzwonek oznajmiający koniec lekcji

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wreszcie usłyszałaś, tak bardzo upragniony dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Chciałaś jak najszybciej porozmawiać z Nathaniel'em o złocie. Musiałaś być stuprocentowo pewna iż naprawdę ono się tutaj znajduje. Przecież nie mogłaś napisać Gilbertowi o tak ważnej sprawie, gdy nie byłaś tego pewna. Co by się stało gdyby tutaj przyjechał a cała ta wiadomość okazałaby się tylko plotką? Popsułabyś całe jego dotychczasowe plany, a tego nigdy byś sobie nie wybaczyła. Mimo, że pragniesz go już zobaczyć najbardziej na świecie.
   W szybkim tempie opuściłaś budynek szkolny, aby udać się na Zielone Wzgórze. Niestety całą drogę do posiadłości Cuthbertów musiałaś pokonać sama, gdyż Ania postanowiła dzisiaj udać się do Waszego domu. Chciała spędzić trochę więcej czasu z Dianą, czego nie możesz mieć jej za złe. Obie dziewczynki pasują do siebie. Mimo iż są ogromnymi przeciwieństwami. Twoja siostra to oaza spokoju, wiecznie grzeczna, ułożona, cicha. Ania zaś to dziewczynka po wielu przejściach, a nawet pomimo tego z jej twarzy nigdy nie znika uśmiech. Jest rozgadana, wesoła, szczera. Istna marzycielka. Nie wiesz jakim cudem ze sobą wytrzymują, a jednak nazywają się bratnimi duszami.
*
   Wchodząc na teren rodzeństwa Cuthbert zauważyłaś Jerry'ego, który stał przy jednej z klaczy. Postanowiłaś do niego podejść, a na Twojej twarzy zagościł szczery uśmiech.
- Hej, i jak tam nauka pisania. Masz już gotowy alfabet? - zapytałaś przytulając przyjaciela na powitanie
- Hej, Des. Tak, niedawno, go skończyłem. Myślałem, że lekcje mam dopiero jutro - powiedział zdziwiony
- Bo mamy - odpowiedziałaś uśmiechając się
- To dlaczego tutaj przyszłaś? Ani jeszcze nie ma - jego brwi podniosły się do góry w akcie zaskoczenia
- Muszę porozmawiać z Nathaniel'em
-  Coś z nim jest nie tak - szepnął Jerry, tak jakby nie chciał, abyś go usłyszała
- To znaczy? - założyłaś ręce na piersi i z zainteresowaniem czekałaś na dalsze wyjaśnienia brązowookiego
- Nie wiem, po prostu mam takie przeczucie - odpowiedział lekko zmieszany, drapiąc się w tył głowy
- Zrobił Ci coś? - zapytałaś, bojąc się iż francuz mógł zostać w jakikolwiek sposób przez niego skrzywdzony
- Nie - odpowiedział, unikając z Tobą kontaktu wzrokowego, co ewidentnie świadczyło o tym, że nie był z Tobą do końca szczery 
- Jerry, pytam poważnie - przybliżyłaś się do bruneta i chwyciłaś go delikatnie za rękę
- Nic mi nie zrobił Destiny, przecież widzisz. Nie mam żadnych śladów pobicia - odpowiedział lekko się uśmiechając
Przez okres żniw zdążyłaś już trochę poznać Jerry'ego, dlatego mogłaś bez problemu zauważyć iż uśmiech jakim Cię obdarzył był wymuszony. Widziałaś w jego oczach, że bał się Nate. Nie wiedziałaś czym było to spowodowane, ale chciałaś się tego dowiedzieć. Nie możesz zostawić przyjaciela w potrzebie.
- Udajmy, że Ci wierzę - powiedziałaś bez cienia przekonania w głosie - Coż i tak muszę się z nim zobaczyć. W takim razie do zobaczenia - dodałaś, po czym ruszyłaś w kierunku białego domu
- Uważaj na siebie - usłyszałaś za plecami cichy szept bruneta, ale postanowiłaś na niego nie zareagować
   Gdy tylko znalazłaś się na ganku delikatnie zapukałaś do drzwi wejściowych i czekałaś, aż ktoś  Ci otworzy. Po krótkiej chwili stanęła w nich Maryla
- Dzień dobry, proszę Pani. Jest może w domu Nathaniel? - zapytałaś prosto z mostu, gdyż nie chciałaś bez potrzeby przedłużać rozmowy z kobietą
- Witam Cię, Destiny. Tak, jest u siebie w pokoju, a coś się stało? - jej wyraz twarzy wyraził nieznaczne zmartwienie
- Nie, spokojnie. Chciałabym zadać mu parę pytań odnośnie złota, które tu znalazł. Powinnam napisać o tym Gilbertowi, ale zanim to zrobie chciałabym dostać trochę więcej informacji - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą
- Oh, naturalnie. Wejdź na górę. Drugie drzwi po prawej - uśmiechnęła się starsza Pani, wpuszczając Cię do środka
- Dziękuję
   Poszłaś za wskazówkami Maryli i właśnie stałaś przed białymi drzwiami do pokoju Nathaniel'a. Wzięłaś głęboki wdech i zapukałaś do nich. Za chwilkę przed Tobą stanął owy blondyn z papierosem w ręku i rozpiętymi guzikami swojej brązowej koszuli.
- Witaj Destiny. Co Cię do mnie sprowadza? - zapytał, a na jego twarzy malowało się niemałe dziwienie, które po upływie kilku chwil  przemieniło się w radość. Bynajmniej to zdołałaś wywnioskować po uśmiechu, którym chwilę później Cię obdarzył
- Hej, moglibyśmy porozmawiać? - rzekłaś
- Ależ oczywiście - odpowiedział wpuszczając Cię do środka - A więc o czym chciałaś ze mną rozmawiać - podszedł do popielniczki i zgasił dotychczas trzymany w prawej dłoni wyrób tytoniowy
W duchu podziękowałaś mu, że to zrobił. Od nigdy nie lubiłaś tego zapachu. Twoi rodzice nigdy nie palili przez, co nie jesteś do tego przyzwyczajona. Powietrze zaczyna Cię wtedy dusić, co nie jest dla Ciebie przyjemne. W dodatku przypomina Ci o pożarze u Ruby, gdy weszłaś do jej domu, aby pomóc go ugasić. Mało brakowało, a nie skończyłoby się to dla Ciebie dobrze. Nie wiadomo czy byłabyś teraz na tym świecie, gdyby nie Gilbert.
- Właściwie sama nie wiem. Po prostu ciężko jest mi uwierzyć w tą sprawę ze złotem. Chciałabym napisać do kogoś list i poinformować go o Twoim odkryciu, ale boję się iż może się to okazać nieprawdą, a wtedy nie czułabym się dobrze niszcząc komuś plany - odpowiedziałaś cały czas patrząc się w krajobraz za oknem, starając się unikać przeszywającego Cię wzroku Nate'a
- Rozumiem - odpowiedział - Chcesz być pewna iż to wszystko nie jest pomyłką. Czyż nie wydaje się to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe? - dodał uśmiechając się nieznacznie
- Trafiłeś w samo sedno - rzekłaś zgodnie z prawdą
- Otrzymałem certyfikat z Nowego Yorku, świadczące o tym iż na Waszych ziemiach naprawdę znajduje się złoto - powiedział, po czym ruszył w kierunku swojej szafy i po chwili wyciągnął z niej pewną kartkę papieru - Proszę - odparł podając Ci ową rzecz
Zaciekawiona chwyciłaś ją w ręce i dokładnie przeczytałaś. Wszystko się zgadzało. Ludzie z Nowego Yorku potwierdzili, że próbka, która została im wysłana przez blondyna jest złotem, a więc to wszystko jest prawdą. W Avonlea naprawdę jest złoto! Ludzie będą mogi poprawić swój status majątkowy, a Gilbert może wróci w końcu do domu, do Ciebie. Na Twojej twarzy zagościł szczery uśmiech, co nie uszło uwadze Nate'a
- Zadowolona? - zapytał, robiąc krok w Twoim kierunku
- Bardzo - odpowiedziałaś oddając mu certyfikat - Mam nadzieję, że odmieni to życie mieszkańców
- Też mam taką nadzieję, ludzie mogliby poprawić swój byt - rzekł
- Dziękuję, że postąpiłeś uczciwie i odszedłeś z firmy, w której pracowałeś. To naprawdę bardzo cenione zachowanie - powiedziałaś zgodnie z prawdą
- Cieszę się, że doceniasz moje dobro, Destiny - poczułaś jak jego dłoń delikatnie obejmuje Twoją, a drugą ręką zakłada kosmyk Twoich włosów za ucho. Blondyn zaczął spokojnie nachylać się w Twoim kierunku. Zszokowana spojrzałaś na niego, po czym wyswobodziłaś swoją dłoń spod jego dotyku. W szybkim tempie się odwróciłaś i bez żadnego słowa opuściłaś jego pokój. Co on sobie myślał? Przecież to nie możliwie, że Nathaniel chciał Cię pocałować. Prawdopodobnie Twoja wyobraźnia zaczęła działać na zbyt wysokich obrotach. Musiałaś nauczyć się tego od Ani. Masz nadzieję, że ta niezręczna sytuacja z dzisiaj już więcej się nie powtórzy, w końcu tylko Gilbert się dla Ciebie liczy. Nigdy nie mogłabyś go zdradzić. Jest zbyt ważną osobą w Twoim życiu.

Destiny Barry - Ania, nie Anna |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now