2.17

2.2K 108 7
                                    

   Następnego dnia Twój humor nie polepszył się ani trochę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   Następnego dnia Twój humor nie polepszył się ani trochę. Po ostatnim wydarzeniu z Billym nie miałaś najmniejszej ochoty pojawiać się w szkole. Niestety znając Twoją mamę żadna wymówka by nie przeszła. Musiałabyś być naprawdę chora, aby pozwoliła Ci zostać w łóżku. Zrezygnowana opuściłaś ciepłą pościel i zabrałaś się za poranną toaletę. Po wykonaniu niezbędnych czynności, otworzyłaś swoją szafę i zaczęłaś przeglądać swoje nienagannie powieszone sukienki. Miałaś niemały dylemat pomiędzy dwiema z nich. Twoje myśli zaprzątali pytanie, którą ubrać. Bordową czy tą w kolorze jasnego różu? Szczerze powiedziawszy naprawdę bardzo rzadko można było Cię zobaczyć w tym drugim odcieniu, dlatego postanowiłaś właśnie ją ubrać. W życiu każdego człowieka przychodzi czas na chociażby tak małe zmiany. Ruchem dłoni wygładziłaś leżący na Tobie materiał. Musisz przyznać iż wyglądałaś naprawdę inaczej. Jednakże było Ci w tym do twarzy. Stałaś się o wiele bardziej urocza i dziewczęca, co bardziej przypominało styl Ruby, która zawsze robiła wszystko, aby zwrócić swoją uwagę na płeć przeciwną.
*
   Pogrążona w swoich myślach weszłaś do budynku szkolnego. Podążyłaś za Dianą w kierunku szatni, aby ściągnąć swoje płaszcze, czapki i ciepłe rękawiczki, gdyż pogoda na dworze nie rozpieszczała. Gdy tylko przekroczyłaś próg pomieszczenia wpadłaś na plecy swojej siostry. Zaskoczona uniosłaś głowę do góry i spojrzałaś na nią gniewnie.
- Czyś Ty zwariowała? - zapytałaś, wymachując rękoma - Nie zatrzymuje się w przejściu - oznajmiłaś, zakładając swoje drobne ręce na piersi
- Aniu, co się stało? - szatynka kompletnie Cię zignorowała i spokojnym krokiem podążyła w kierunku stojącej na przeciwko niej rudowłosej, w której oczach malowały się widoczne łzy
Twoja naburmuszona mina uległa zmianie, a zamiast niej wstąpiło szczere zaniepokojenie. Przestraszyłaś się iż mogła to być sprawka Billy'ego. Po waszej ostatniej, dość nieprzyjemniej wymianie zdań nie mogłaś być pewna, że ten chłopak nie zrobił niczego złego Ani. Możliwe, że chcąc sobie poprawić humor dokuczył młodej Shirley.
- Ja... - zaczęła niepewnie, cały czas spoglądając na swoje buty
- Czy Billy coś Ci zrobił?! - zapytałaś wściekła, nie dając jej spokojnie się wypowiedzieć
- Destiny! - upomniała Diana, karcąc Cię jednocześnie wzrokiem
- Co? - zaskoczona rudowłosa spojrzała Ci prosto w oczy, prawdopodobnie nie rozumiejąc skąd wyciągnęłaś takie wnioski - Nie, nic mi takiego nie zrobił - oznajmiła
- Dzięki Bogu - szepnęłaś sama do siebie, wzdychając ciężko - W takim razie, co się stało? - nie dawałaś spokoju, chcąc wreszcie wyciągnąć to z Ani
Dziewczynka spoglądała raz na Ciebie raz na Twoją siostrę. Nie była pewna czy powinna Wam o tym mówić. Miałaś wrażenie, że był to dla niej bardzo delikatny temat, którego nie chciała poruszać, a najlepiej byłoby po prostu o nim zapomnieć.
- Wyglądam okropnie! - wydusiła to z siebie na jednym wdechu i stanowczym ruchem ręki ściągnęła swoje szare nakrycie głowy, które w tym przypadku nie tylko chroniło ją przed zimnem dzisiejszego poranka. Swoją drobną dłonią zakryłaś usta, gdyż sama nie wiedziałaś, co takiego powinnaś powiedzieć. Byłaś po prostu w szoku, ogromnym szoku. Katem oka dostrzegłaś reakcję Diany, która stosunkowo była bardzo podobna do Twojej.
Długie, rude włosy dziewczynki zniknęły. Zamiast charakterystycznych dla Ani dwóch warkoczyków na jej głowie znajdowała się teraz chłopięca fryzura. Młoda Shirley była obcięta na krótko. Długość jej włosa wynosiła zaledwie dwa centymetry.
- Jak to się stało? - udało Ci się wydukać to krótkie zdanie, starając się uspokoić swoje zaskoczenie wymalowane na twarzy i wesprzeć przyjaciółkę siostry
- Chciałam wyglądać inaczej. Pozbyć się tych rudych włosów... - zaczęła, ze złością zakładając z powrotem swoją szarą czapkę - dlatego kupiłam czarną farbę od jednego z handlarzy
- Co takiego zrobiłaś? Jak mogłaś, Aniu? To było bardzo nierozważne - przerwała jej Diana, która jak zwykle musiała ją pouczyć
- Cicho! - krzyknęłaś, karcąc swoją bliźniaczkę wzrokiem - Daj jej dokończyć - kontynuowałaś już nieco spokojniejszym tonem głosu
- Właściwie to wymieniłam się z nim za kanapkę z serem. Gdy wróciłam do domu, a nikogo w nim jeszcze nie było zabrałam się za farbowanie - powiedziała, a w jej oczach z każdym wypowiedzianym zdaniem zbierały się nowe łzy - Dokładnie przeczytałam instrukcję! - krzyknęła - I to nie raz, ale jak zobaczyłam efekt końcowy w lustrze to się przestraszyłam. W tych czarnych włosach wyglądałam jak demon! Chciałam pozbyć się tego koloru, dlatego wzięłam rozpuszczalnik. Niestety po jego użyciu stały się zielone. Wyglądałam jeszcze gorzej, o ile to w ogóle możliwe. Ale teraz? Spójrzcie na mnie! Wyglądam koszmarnie - wyjaśniła, zalewając się łzami
- Oj, Aniu. Dla mnie zawsze jesteś piękna. Z włosami czy bez - zaczęła Diana, czule przytulając swoją najlepszą przyjaciółkę
- To miłe, że tak mówisz - na twarzy piegowatej zagościł nieznaczny uśmiech
- Niestety nie możesz cały czas siedzieć w tej czapce. Musisz ją zdjąć - oznajmiła szatynka, delikatnym ruchem dłoni ściągając owe nakrycie głowy
- Ja bym siedziała - powiedziałaś na głos, za nim zdążyłaś ugryźć się w język - Znaczy zaraz coś poradzimy - dodałaś szybko, cały czas będąc lekko zmieszaną
- Chociaż Destiny mówi to, co myśli! - krzyknęła Ania, siadając na ławce
- Destiny, nigdy nie myśli. W tym jest problem - rzekła Diana, praktycznie zabijając Cię wzrokiem
- Przepraszam - szepnęłaś - Trzeba Ci załatwić jakaś perukę i po kłopocie - dodałaś, uśmiechając się blado
- A skąd weźmiemy perukę? - zapytała zdenerwowana szatynka
Racja. Znów nie pomyślałaś zanim się odezwałaś. Perukę można byłoby kupić tylko w większym mieście i to niestety za duże pieniądze. A taką sumą żadna z Was nie dysponuje. Także pomysł, aby zastąpić prawdziwe włosy sztucznymi, odpada. Wetchnęłaś zrezygnowana siadając obok Ani. Chwyciłaś w swoją dłoń jej rękę, aby chociaż w jakimś małym stopniu dodać jej otuchy.
- Mogę dać Ci swoją wstążkę - stwierdziła Diana, ściągając niebieski materiał ze swoich włosów
- To napewno dobry pomysł, aby jeszcze bardziej podkreślać... - urwałaś w trakcie zdania zastanawiając się jakie odpowiednie słowa powinnaś dobrać - nową fryzurę, Ani? - dokończyłaś
- Tak - odpowiedziała Twoja siostra, kończąc wiązać na czubku jej głowy małą kokardę - Będziesz wyglądała ślicznie! - dokończyła uśmiechając się szczerze
- Dziękuję! Nawet nie wiesz, co bym bez Ciebie zrobiła - powiedziała Shirley - Cuthbert przytulając dziewczynę
Diana odpowiedziała jej uśmiechem, po czym również złączyła swoje ramiona z jej.
- Musimy już iść - szepnęła szatynka
- Dam radę. Muszę to zrobić - powiedziała Ania, jakby sama chcąc się przekonać iż właśnie w taki, a nie inny sposób powinna postąpić
Wszystkie wstałyście i wolnym krokiem ruszyłyście do szkolnej sali. Widziałaś jak każde spojrzenie mijanej osoby było skierowane wprost na piegowatą. Podziwiasz Anię za to iż pokonała swój lęk i wyszła do tych wszystkich ludzi. Ty prawdopodobnie zostałabyś w domu, albo przez cały dzień chodziła z jakąś czapką na głowie. Nie miałabyś tyle odwagi, aby pokazać się innym w takim stanie, a już napewno nie rówieśnikom.

Hejka
Przepraszam Was, że ostatni rozdział był stosunkowo dawno temu. Postaram się nowe części dodawać z trzy, cztery raz w tygodniu, chociaż niczego nie mogę obiecać.
Kto tak samo jak ja cieszy się na zbliżający się wielkimi krokami powrót Gilberta?
Buziaki 😚

Destiny Barry - Ania, nie Anna |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz