2.11

2.1K 125 19
                                    

Rozdział pisany jest oczami Gilberta!    Przemierzałem z Bash'em zatłoczone uliczki Trynidadu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział pisany jest oczami Gilberta!
Przemierzałem z Bash'em zatłoczone uliczki Trynidadu. Tutaj ludzie zachowywali się zupełnie inaczej niż u nas, w Kanadzie. Każdy człowiek wydawał się szczęśliwy mimo biedoty jaka często u nich panowała. Ludzie uśmiechali się do siebie życzliwie mimo, że nawet nie znali swoich imion. Czas płynął zupełnie inaczej. Właśnie dla takich chwil pragnąłem tutaj zostać i wciąż pracować na tym parowcu. Mimo wszystko każdego dnia coraz bardziej tęskniłem za Destiny. W końcu została mi tylko ona. Po śmierci ojca właśnie ta dziewczyna potrafiła sprawić, że na mojej twarzy ponownie zagościł szczery uśmiech, a dzień po zobaczeniu jej stawał się o wiele lepszy. Sam nie jestem w stanie stwierdzić, co takiego ma w sobie. Niby zwykłe ruchy i gesty, a wyglądają zupełnie inaczej w jej wykonaniu. Uwielbiałem na nią patrzeć, gdy nie zdawała sobie z tego sprawy. Brakuje mi jej wiecznego sarkazmu i ciągłego przekręcania oczami z poi litowania
- Znów jesteś nieobecny - moje rozmyślenia zostały przerwane przez śmiech czarnoskórego przyjaciela - Kto zaprząta Twoją piękną główkę? - zapytał jak zwykle uśmiechając się od ucha do ucha
- Nikt - odpowiedziałem niby od niechcenia, rozglądając się na boki w celu podziwiana niezwykłego krajobrazu
- Wmawiaj sobie, ale ja Ci nie uwierzę. Zapewne jest to brunetka o imieniu Destiny, prawda? - ciągnął dalej Bash, mimo iż zdawał sobie sprawę, że nie lubię poruszać tego tematu
- Nie będę zaprzeczał - zaśmiałem się - Nie wiem kiedy ją zobaczę - dodałem wzdychając, po czym spuściłem głowę
- Dlaczego nie zdecydujesz się na powrót? - zapytał zdziwiony Bash
- Sam nie wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Avonlea przypomina mi o śmierci ojca
- Ale ona tam jest. I nadal na Ciebie czeka - rzekł klepiąc mnie pocieszająco w plecy - Ciekawe jak długo, skoro mówisz, że jest taka piękna? - zażartował chłopak, aby atmosfera między nami nie była taka smętna.
Pod jakimś względem Sebastian przypomniał mi Des. Może właśnie dlatego, tak uwielbiałem tego człowieka. Codzienne rozmowy z nim, jego żarty pozwalały mi w jakim stopniu zastąpić moją brunetkę, której tak bardzo mi brakowało.
- Potrafisz pocieszyć człowieka - zaśmiałem się szczerze, kręcąc z niedowierzania głową
- Zdaję z tego sprawę - odpowiedział, wypinając dumnie pierś
*
Reszta dnia minęła Wam tak samo jak zwykle. Na ciągłych żartach i sprzeczkach. Dzisiaj był Wasz ostatni dzień wolnego. Obydwoje udaliście się do waszej kabiny na parowcu. Od jutrzejszego poranka znów zaczyna się ciężka praca. Leżąc na jednym z hamaków podszedł do mnie pewien chłopak. Na oko mogłem stwierdzić, że był on ode mnie trochę młodszy. Może z rok? Z tego, co kojarzyłem nazywał się Malcom.
- Mam list zaadresowany do Ciebie - powiedział lekko zestresowany, jakby bał się iż mogę coś mu
zrobić
- Dzięki - odpowiedziałem odbierając swoją własność, a na mojej twarzy zagościł uśmiech, gdy przeczytałem kto jest adresatem.
Nie mogąc się doczekać, aby zobaczyć treść listu szybkim ruchem otworzyłem sklejoną kopertę. Wyciągnąłem zapisaną jak zwykle starannym pismem kartkę papieru. W spokoju zabrałem się za czytanie.
Zaskoczony odłożyłem list na hamaku. Sam nie wiem, co dokładnie odczuwałem po jego przeczytaniu. W mojej głowie pojawił się ogromny mętlik. Sam nie wiem, co powinienem zrobić z informacją, o której przed chwilą się dowiedziałem.
Spojrzałem wciąż zdziwionym wzrokiem na Bash'a znajdującego się naprzeciwko mnie.
- W Avonlea jest złoto? - to było jedyne zdanie jakie udało mi się z siebie ledwo wydukać

Hejka
Oto mam dla Was taką niespodziankę! Postanowiłam napisać jeden rozdział oczami Gilberta, gdyż naprawdę bardzo mi go brakuje haha Chciałam, abyście mogli poznać jego uczucia względem Des oraz o czym myśli, gdy jest daleko od swojego rodzinnego domu.
Muszę przyznać, że strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział. O wiele bardziej wolę napisać coś oczami Destiny haha Mam jednak nadzieję, że ta część nie wyszła tak źle jak mi się wydaje i umiliła Wam trochę czytanie tej książki, w końcu małe zmiany czasem się przydają.
Buziakii😙

Destiny Barry - Ania, nie Anna |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz