8.

56 3 0
                                    

POV CODY

Obudziłem się cały obolały. Po chwili dopiero przypomniałem sobie co stało się wczoraj. Jestem idiotą. Jak mogłem być aż tak naiwny?

Po chwili usłyszałem kroki po schodach. No tak, to pewnie on. Ciekawy jestem czy cokolwiek pamięta. W końcu był uchlany w trzy dupy.

- O mój Boże Cody, co ty tu robisz? - mhm czyli nie pamięta.

- Nie pamiętasz nic? Naprawdę? - spytałem szeptem.

- Co miałbym pamiętać?

- Wczoraj mnie związałeś, podałeś mi chyba tabletkę gwałtu, po czym zgwałciłeś.

Nic nie odpowiedział, tylko podszedł do mnie i chciał mnie przytulić. Odsunąłem się od niego.

- Myślisz, że ci teraz wybaczę? W takim razie mylisz się. Nienawidzę cię - mówiąc to, łzy zaczęły lać mi się po policzkach. Odsunął się. Chciałem wstać, ale wszystko mnie bolało.

- Na prawdę przepraszam. Nie byłem świadomy tego co robię. Wiem, nie zasługuję na to, żebyś mi wybaczył, ale przyjmij chociaż moje przeprosiny - gdy to powiedział, zauważyłem, że do jego oczu zaczynają napływać łzy. Co jeżeli on na prawdę tego nie chciał? Nie. Nie mogę mu wybaczyć. Zrobił mi za duże świństwo.

- Jedyne, co możesz dla mnie zrobić, to odwiezienie mnie do domu. Wiesz gdzie mieszkam.

- Jasne. Chwila, pomogę ci wstać.

- Nie. Poradzę sobie sam - rzeczywiście sam wstałem. Bolało, ale to zrobiłem.

Chris, tak jak mu kazałem, odwiózł mnie do domu. Wziąłem komórkę do ręki i zobaczyłem to:

8 nieodebranych połączeń od: Nathan.

21 nowych wiadomości od: Nathan.

Co jeżeli Luke się obudził, a ja nie mogłem go odwiedzić? Jak ja teraz do szpitala pójdę, skoro ledwo się ruszam. Pozatym wyglądam też nie najlepiej. Włosy porozrzucane po całej twarzy i oczy bardzo mocno podkrążone od płaczu. Łzy dalej się z nich wydobywają. Nie umiem tego zatamować. Muszę oddzwonić do Nathana. Ale przecież usłyszy, że płaczę.

Dzwonie.

Nathan: Boże Cody, już myślałem, że i tobie coś się stało.

Cody: Nie no ni-ic mi nie je-est. Po co dzwo-oniłe-eś?

Nathan: Jak to kurwa nic ci nie jest. Gdyby ci nic nie było, nie płakałbyś.

Trzeba wymyśleć szybką bajeczkę..

Cody: A-a wiesz ogląda-ałem ta-aki film i wie-esz.

Nathan: Nie wierzę ci. Wiem, że nigdy nie płaczesz przy filmach. Pozatym dzwonie, żeby ci przekazać, że Luke się jutro ma wybudzić.

Cody: Przy-yjdź do mnie, opowie-em ci. A je-eśli chodzi o Lu-uka, to zaje-ebiście.

Nathan: Będę za dziesięć minut. Wejdę jeszcze do osiedlowego po jakieś lody, żeby ci humor poprawić.

Cody: Ja-asne. Pa-a.

Nathan będzie za chwilę, więc wypadałoby choć trochę tu ogarnąć.

Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Jednak, gdy chciałem wykonać szybki zryw z kanapy, zabolały mnie dolne partie ciała. No tak, zapomniałem.

Doczłgałem się do drzwi i je otworzyłem. Za nimi stał oczekiwany gość.

- Boże Cody, jak ty wyglądasz? Teraz opowiadaj co się stało.

- Najpierw wejdź, potem ci opowiem.

Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Nathan czeka na wyjaśnienia, no tak.

- Więc było tak. Wczoraj spotkałem się z Chrisem. Byliśmy w parku, ale zaczęło padać. On zaproponował, żebyśmy poszli do jego domu. Przystałem na jego propozycję. Gdy już wszedłem z nim do jego domu, poszliśmy do salonu. Ja usiadłem i zacząłem oglądać jakiś film, a on gdzieś poszedł. Wrócił po około czterdziestu minutach z liną i taśmą. Było czuć od niego alkohol. Podniósł mnie i posadził na krześle. Przywiązał mnie, po czym zakleił mi buzię. Następnie znów poszedł, ale tym razem wrócił po dziesięciu minutach. Położył na stole lubrykant, prezerwatywy, skórzany pasek i jakąś zabawkę erotyczną. Kolejny raz wyszedl. Przyniósł szklankę z wodą i jakąś tabletkę. Wrzucił tabletkę do wody, po czym dał mi to do picia. Oczywiście najpierw zerwał taśmę. Po chwili poczułem się lekki. Rozwiązał mnie, po czym położył na podłodze. O-on mnie zgwał-łcił Nathan - gdy już mówiłem końcówkę, głos zaczął mi się łamać. - Ale najgo-orsze jest to, że on teg-go nie pamięta-a.

- Ale chuj. Zabiję gnoja! - krzyknął.

- Spo-okojn-nie. Nic mi się już nie sta-anie - Nathan do mnie podszedł i mnie przytulił.

- Wiesz, że musisz zgłosić to na policję? Nawet jeżeli to było nie specjalnie.

- Ale ja nie-e mog-gę. Nie chcę-ę skar-rżyć.

- Na razie zostawmy ten temat, musisz się uspokoić. Teraz musimy wymyśleć co zrobimy z Lukiem. W końcu jutro się wybudzi, czyli za parę dni wyjdzie. Ja muszę pogadać z mamą. Chciałbym, żeby Luke ze mną zamieszkał. Myślę, że może się zgodzić, wiesz, że ona was traktuje jak swoich synów.

- Tak, wiem. Jeżeli ona się nie zgodzi, pamiętaj, że zawsze ja go mogę przygarnąć. Mieszkam sam, więc to nie problem.

- Dobrze, pamiętam. Ale Cody proszę, uważaj na siebie teraz. Boję się o to, że ten cały Chris, nie da ci spokoju.

- Tak, będę uważał. Ale teraz muszę ci się o coś spytać - muszę to wiedzieć. Widzę jak Nathan na niego patrzy. Na pierwszy rzut oka zakochany.

- Zakochałeś się w Luku?


POV NATHAN

- Zakochałeś się w Luku? - to pytanie zwaliło mnie z nóg. Skąd on to wie? To aż tak widać?

- Co? Co to za pytanie?

- Nathan, nie okłamuj mnie. Widzę jak na niego patrzysz, całymi dniami praktycznie siedzisz w szpitalu. Tylko dlaczego nie powiedziałeś nam o swojej orientacji?

- Wstydziłem się.

- Czyli to prawda! Nathan się zakochał! - Cody zaczął krzyczeć i chodzić po całym domu. Jakby zupełnie zapomniał, co spotkało go niespełna dzień temu. Boję się jednak trochę, że jak zostanie już sam, zacznie to przeżywać.

Czemu to wszystko idzie na moich bliskich...             


POV CODY            

Było dobrze. Do czasu, aż Nathan wyszedł. Wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru pojawiły się w mojej głowie. Ale jutro Luke wychodzi. Nie może rozpoznać, że coś mi jest. Nie może.

*

*

*

*

Przepraszam, że w niektórych rozdziałach są luki pomiędzy dialogiem, ale niestety nie jestem w stanie nic na to poradzić.

assWhere stories live. Discover now