𝐓𝐡𝐞 𝐥𝐚𝐬𝐭 𝐟𝐥𝐨𝐰𝐞𝐫

915 130 49
                                    

—————————

   —————————

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

   —————————

   Hongjoong zakrył usta dłonią dusząc w sobie wrzask rozpaczy. Cały się trząsł, a z jego lśniących oczu wypływały strumienie łez.
Trzymał w dłoniach dziesiątki liścików napisanych przez swojego przyjaciela próbując zachować spokój. Starał się jak nigdy, lecz nie mógł. Nogi się pod nim ugięły i osunął się na zimne, białe kafelki, chowając twarz w szpitalnej koszuli.
— Mars... — załkał głośno, wypuszczając z dłoni kartki, które w mgnieniu oka zasłały całą podłogę. — Jest mi tak strasznie przykro... przepraszam... przepraszam... — chwycił swoje długie, jasne włosy, biorąc głębokie, drżące oddechy.
Drzwi do sali się otworzyły, a zapach świeżo ściętych róż przebił się przez woń innych kwiatów znajdujących się w pomieszczeniu. Czarnowłosy rozejrzał się po pokoju. Łóżko było puste. Zdezorientowany odłożył bukiet na zawalony stoliczek.
— H-Hongi...? — spytał cicho przełykając żrący strach. Za niebieską kurtyną siedział skulony chłopak o karmelowych włoskach. — Hongi? — zapytał ponownie klękając przed przyjacielem. — T-to naprawdę ty?
Hongjoong uniósł głowę ukazując swoją opuchniętą od łez twarz. Kiedy jego oczy spotkały się z oczami Seonghwy... pękł.
— Mars! — rzucił się na niego, zamykając w swoich ramionach bojąc się, że ucieknie. Okażę się być jedynie marą. — Ty... skończony idioto! Nie wiem co czułeś przez ten cały czas, ale nigdy więcej tego nie rób! Rozumiesz?! Nigdy więcej nie próbuj się zabić! Bo... ja tego nie przeżyje! — dusił się łzami wtulając się w pachnącą, beżową koszulę.
Czarnowłosy zamarł. Jego dłoń wisiała kilka centymetrów od głowy Hongjoonga. Tak mało brakowało by dotknął jego delikatnych włosów, lecz cofnął rękę.
— Przepraszam — mruknął, odchylając głowę do tyłu. — Naprawdę, przepraszam... — wziął głęboki wdech powstrzymując zbierające się w oczach łzy. Hongjoong mocniej go przytulił wycierając się o jego ubranie.
— Nie masz mnie przepraszać, tylko obiecać, że więcej tego nie zrobisz — delikatnie się odsunął żeby wlepić swoje magiczne ślepia w Seonghwe. — Proszę... obiecaj mi. — jego błagalny ton głosu wybił czarnowłosego z względnie spokojnej postawy. Potknął się, a słone krople wypłynęły z jego oczu mocząc jego blade policzki.
— Przepraszam... przepraszam, ale nie mogę Ci tego obiecać Hongi... — spuścił wzrok tylko po to by po chwili spojrzeć Hongiemu prosto w oczy. — Nie mogę Ci tego obiecać, ponieważ nie wiem czy znowu mnie nie zostawisz! Jeśli to zrobisz... ja...
Hongjoong przyciągnął do siebie Seonghwe. Oparł czoło przyjaciela na swoim ramieniu i pogładził jego śliniące, czarne włosy.
— W takim razie ja złożę Ci obietnicę, Mars — brzmiał pewniej. Odsunął od siebie mężczyznę tak by patrzył tylko na niego. — Obiecuję... że już nigdy Cię nie zostawię.
Seonghwa załkał żałośnie spuszczając głowę. Moczył swoje długie spodnie siedząc ze zwieszoną głową, ukrywając się przed wzrokiem Hongjoonga.
— Nie możesz... nie możesz mi tego obiecać! — wrzasnął ocierając łzy. — Nie wiesz co się stanie w przyszłości. Nie wiesz czy znowu Cię nie napadną! Nie możesz... nie możesz...
— To prawda. Nie mogę.
— C-co?
— No przecież sam powiedziałeś, nie mogę Ci tego obiecać, bo nie wiem co się stanie. Jednak... narazie nie zamierzam dać się napaść — uśmiechnął się promiennie tak jak zawsze to robił, gdy siedzieli wspólnie w ogrodzie lub byli w kinie. I chociaż płakał, ten uśmiech sprawił, że Seonghwa znowu poczuł motylki w brzuchu.
Po tylu miesiącach spędzonych w strachu, smutku i rozpaczy poczuł się tak jak kiedyś.
Przypomniała mu się tamta noc na dachu kiedy zrozumiał, że... kocha go. Że kocha Hongjoonga całym sercem.
— Kocham Cię. — Wypalił bez zastanowienia pod wpływem chwili.
Hongi zamrugał, jego usta delikatnie się rozchyliły. Uszy obwieszone masą kolczyków przybrały różowawy odcień, przestał płakać.
Nerwowo rozglądał się wokół unikając wyczekującego spojrzenia Seonghwy. Serce waliło w jego piersi z taką prędkością, że aż bał się o swoje życie.
Pierwszy raz zabiło tak szybko w drugiej klasie podstawówki kiedy wszedł na scenę. Ale ten rodzaj „ekscytacji" odczuwał tylko przy nim. Przy swoim Marsie.
— W takim razie... proszę — podał czarnowłosemu małą karteczkę przywiązaną do zepchniętej róży. Wziął ją. Nie pewnie zaczął czytać liścik

17.11.2019

Nie było Cię wczoraj, chyba się obrażę! Hympf! (・'ω'・) Po za tym, potwierdzam jesteś idiotą. Jesteś największym głupkiem chodzącym po ziemi! Obwiniasz się o coś na co nie miałeś wpływu, próbujesz ze sobą skończyć i na dodatek mnie kochasz. MNIE! Kolesia, który durzy się w tobie odkąd skończył czternaście lat. Naprawdę jesteś idiotą! Przez ciebie płakałem, śmiałem się i robiłem się czerwony jak róża, mój drogi Marsie❤️. Nie przepraszaj za coś co sprawia, że jestem najszczęśliwszym facetem w całym kosmosie!
TWÓJ Hongjoong(' ω '♡)

   Seonghwa spoglądał raz na kartkę, raz na Hongiego, który powoli robił się coraz bardziej czerwony.
—  Czyli ty...
—  Tak, tak też Cię... kocham...  — czarnowłosy nie mógł pojąć tego co usłyszał. Ściskał list jakby był to jego najdroższy skarb. Przybliżył się do przyjaciela, który przełknął głośno ślinę.
—  Czy w takim razie... możemy przestać... być przyjaciółmi?  — jego kolana stykały się z nogami Hongjoonga, który siedział sztywno z mocno walącym sercem.
—  Chyba— nie zdążył się odezwać. Seonghwa delikatnie pocałował jego suche usta. Był to krótki, lecz pełen miłości pocałunek.
—  Tak... tak strasznie Cię kocham Hongi...
—  Brzmisz jak jakiś psychofan.  — Seonghwa odsunął się, skruszony słowami Hongiego. Wstał z ziemi pomagając usiąść na łóżku Hongjoongowi, który nie był już nawet w stanie ustać na własnych nogach.
   Jeszcze tego samego dnia, Seonghwa zabrał Hongjoong do domu, a po kilku miesiącach rehabilitacji, blondyn znowu mógł tańczyć i wygrywać kolejne nagrody pokonując przeciwników.
   Zamieszkali w domku Hongjoonga gdzie każdego dnia oglądali razem zachód słońca siedząc w ogrodzie pełnym czerwonych kwiatów.

– THE END –

Red flower [ateez, honghwa]Where stories live. Discover now