Rozdział piąty

1.8K 170 50
                                    


Minęły kolejne trzy dni i Lou zaczynał coraz lepiej czuć się w swojej nowej roli, nie było lepiej niż w sklepie, ale całkiem znośnie i do przeżycia. Wstał dość wcześnie, uporządkował kilka rzeczy porozrzucanych po pokoju i przebrał w coś porządnego i wyjściowego, po czym wybrał się do pokoju Stylesa, by oznajmić mu, że za kwadrans jadzie na wywiad. Nie był jego managerem ani niańką, ale momentami tak właśnie się czuł, miał wrażenie, że nikt nie ogarniał grafiku loczka.

Wszedł do pokoju i chciał głośno zatrzasnąć drzwi jak to miał w zwyczaju, ale dostrzegł, że Harry śpi jeszcze w najlepsze, zaplątany w śnieżnobiałą pościel. Wyglądał dużo spokojniej niż zwykle, więc Lou dobrodusznie pozwolił mu pospać jeszcze przez chwilkę w końcu to on jest gwiazdą, może spóźnić się kilka minut na ten cholerny wywiad, niech na niego poczekają. Obserwował chłopaka od samego początku swojej pracy i dostrzegł, że wokalista ma jakieś problemy ze snem. Nawet, gdy Lou szedł spać, a robił to o dość późnej porze, słyszał kroki Stylesa, który krzątał się po swojej sypialni lub dźwięk zamykanych drzwi, gdy ten wychodził na korytarz. Czasami uchylał cicho drzwi od swojego lokum i zerkał ukradkiem, by zobaczyć, co robi zielonooki, ale wtedy widział tylko jak ten spaceruje wolnym krokiem po korytarzu. Nie zakłócał mu tych spokojnych momentów, pozwalał chodzić  w samotności, ale uważnie nasłuchiwał czy wrócił bezpiecznie do pokoju.

Rozejrzał się po wnętrzu i rozszerzył oczy zdziwiony, dookoła panował istny chaos, chociaż to było niedopowiedzenie. Wnętrze wyglądało tak, jakby przeszło tędy tornado. Nachylił się i wziął kilka koszulek chłopaka w swoje ręce, to samo zrobił z porozrzucanymi spodniami. Zaczął składać wszystkie ubrania i układać je na fotelu, gdy usłyszał ciche westchnięcie, co znaczyło, że loczek się obudził.

- No dzień dobry śpiąca królewno, już myślałem, że będę musiał cię obudzić sam wiesz czym – zaczął mówić swoją tradycyjną przemowę, którą zazwyczaj serwował młodszym siostrom wylegującym się do późna w łóżkach. Obrócił się w stronę Stylesa i gdy ten zorientował się, że nie jest w pokoju sam, popatrzył na niego przerażony, po czym spojrzał na swoje odkryte, nagie ciało i przykrył się kołdrą pod samą szyję.

- Co ty tutaj robisz? – wydusił zduszonym głosem, a na jego policzka pojawiły się rumieńce.

- Przyszedłem cię obudzić, ale spałeś smacznie, więc stwierdziłem że dam ci jeszcze chwilkę, a gdy zobaczyłem ten bałagan postanowiłem posprzątać trochę. Jezu... jesteś strasznym bałaganiarzem, wiesz o tym? – popatrzył na loczka, który nie odzywał się tylko skanował go swoimi zielonymi tęczówkami w których kryło się zawstydzenie i zakłopotanie.

Szatyn nie miał pojęcia dlaczego chłopak tak bardzo się wstydzi, przecież codziennie tysiące osób wpatrywały się w niego pożądliwym wzrokiem, a on peszył się, ponieważ Lou widział go bez koszulki? To było dostatecznie dziwne i szatyn postanowił, że przemyśli sobie to wszystko później i przeanalizuje zachowanie chłopaka. W końcu studiował też kryminalistykę, wie co nieco o psychologii i innych bzdetach.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego stojąc za drzwiami? – zapytał Harry i poprawił opadające z ramion okrycie.

Czuł się tak brzydki i obnażony, Louis mógł zobaczyć jego grube ciało bez żadnego ubrania. Nie mógł pozwolić, by szatyn powiedział wszystkim jakim jest grubasem i ile tłuszczu jest na jego brzuchu. Nikt nie powinien go takiego oglądać, pełnego niedoskonałości, obnażonego i bez swojej szczęśliwej maski.

- A powinienem tak zrobić? Niby dlaczego? – zaskoczony spojrzał na loczka, który zakrył nawet twarz i tylko oczy były widoczne dla Louisa. Uśmiechnął się na ten widok, ponieważ dwudziestoparolatek zachowywał się jak małe dziecko.

Słowik/ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz